niedziela, 26 lutego 2012

Markiza Chatelet - autorka przemiany

Dla humanisty, żyjącego pośród najnowszych wynalazków trzeciego tysiąclecia najważniejsze, kluczowe i najbardziej wpływające na codzienne życie są tylko dwa odkrycia pojęciowe – przemiany energetyczne oraz względność czasu.

Co do tego ostatniego, to dobrze wiemy kto był za niego odpowiedzialny – jedyny i niepowtarzalny, gwiazda popkultury, symbol naukowca i nauki pośród maluczkich – Albert Einstein.

Z kolei pierwsze z odkryć, czyli zmiana paradygmatu myślenia ze średniowiecznego intuicjonizmu, na współczesny i naukowy – umożliwiła nam kobieta.


Émilie du Châtelet markiza Chatelet, umożliwiła rozpowszechnienie się idei, która stała się podwaliną rewolucji przemysłowej, myślenia inżynierskiego oraz wszelkich przemian naukowych, jakie zapewniły nam dzisiejszy powszechny, jeszcze kilkaset lat temu niewyobrażalny, dobrobyt.

To jej zawdzięczamy wszystkie nasze sukcesy, gdyż śmiem twierdzić, że to jej właśnie zawdzięczamy największy sekret nauki – sekret inwencji.

Zaczęło się klasycznie od sporu pomiędzy mężczyznami – matematykiem Leibnizem, a fizykiem Newtonem. Leibniz i Newton konkurowali na wielu polach, niezależnie od siebie odkryli różniczki i całki. Jednak co dla tej opowieści kluczowe, mieli skrajnie różne spojrzenie na podstawy przemian energetycznych, podstawy tego co dzisiaj określane jest mianem – fizyki.


Newton intuicyjnie twierdził, że jeśli obiekt poruszać się będzie dwa razy szybciej, to będzie on miał dwa razy większą energię, z kolei Leibniz – człowiek opętany królową nauk (to on wynalazł pierwszy rachunek różniczkowy i całkowy), nie miał takich zdroworozsądkowych uprzedzeń. Twierdził, że energia obiektu, a więc możliwość wykonania przez niego pracy, moc przebijania się przez przeszkodę – rośnie czterokrotnie, jeśli podwoimy jego prędkość.

Problem w tym, że spór ten był w tamtych czasach akademicki, bez znaczenia praktycznego. Ponadto, pozycja w hierarchii naukowej Newtona była znacznie wyższa niż Leibniza. Dlatego paradygmat guru intuicji obowiązywał, a spierający się z nim Leibniz był ignorowany i lekceważony.

W tym miejscu naszej opowieści pojawia się markiza Chatelet. Będąc bowiem kobietą i nie posiadając tak naturalnie u mężczyzn wyrobionego uwielbienia dla hierarchii dziobania, nie miała uprzedzeń co do walki o prawdę, potrafiła też myśleć jak naukowiec – wyciągać wnioski na podstawie empirystycznego doświadczenia.

Napisała o tym sporze książkę, która odbiła się szerokim echem w świecie naukowym, gdyż opisała w niej bardzo prosty i obrazowy eksperyment – przeprowadzony już praktycznie oczywiście przez kolejnego mężczyznę.

Zrzucał on po prostu ołowiane kulki na glinę. Po zrzuceniu jej zmierzył głębokość krateru, następnie zrzucił ją z dwa razy większą prędkością i okazało się, że wgniecenie było czterokrotnie głębsze.

Ten wynik przeczył zdroworozsądkowemu pojęciu o świecie, przeczył opinii wysoko postawionej hierarchii uczonych z Newtonem włącznie, a był tak prosty do zrozumienia i powtórzenia, że nikt nie mógł mieć co do konsekwencji tego odkrycia żadnych wątpliwości.

Problem polegał więc na męskim zwyczaju niepodważania tego, co zostało już raz ustalone oraz potwierdzone – przez tak zwane autorytety. Tylko kobieta mogła z tym coś zrobić, facetom zabrakłoby po prostu odwagi. Co więcej, rewolucyjne poglądy propagowane w ówczesnych czasach przez kobietę, której żaden mądry i uczony facet nie potrafił udowodnić, że się myli – były ogromnie ciekawe i po prostu musiały być prawdziwe. Gdyby nie były to od razu zniszczono by tę kobietę siłą autorytetu męskich argumentów.

Gdyby świat dzięki odważnej markizie nie dowiedział się dwóch podstawowych rzeczy:
nie wszystko co oczywiste jest prawdziwe, nawet jeśli tak twierdzą autorytety”
oraz
wszystko czego nie wiemy o świecie jest ciekawe i można to wykorzystać”,
wtedy do dzisiaj siedzielibyśmy po zamkach i kurnych chatach, grzejąc się przy opalanych drewnem kominkach, a do rewolucji przemysłowej i naukowej w ogóle by nie doszło.

Voltaire po jej śmierci z powodu urodzenia w wieku 43 lat czwartego dziecka, obdarzył osobę markizy niezwykłym komplementem:
To był wspaniały człowiek, którego jedyną wadą było to, że urodził się kobietą.”


Mężczyźni mają lepszą kondycję od kobiet, ale na dłuższą metę okazuje się, że nie jesteśmy wcale lepsi. Jeśli wyścig trwa dłużej niż dwa tygodnie – kobiety odzyskują straconą odległość, wielotygodniowy wyścig jest wyrównany do ostatniego kilometra.

Mężczyźni są skrajni, kobiety uśrednione – znormalizowane. To powoduje, że tak wielu jest wśród mężczyzn idiotów, jednak jest równie dużo pośród nich geniuszy.

Na szczęście dla mężczyzn (dlatego rządzą światem) mężczyźni wypracowali sobie przez wieki prób i błędów, odpowiedni system zarządzania swoimi skrajnościami. Zamiast współpracować i negocjować jak kobiety, najpierw ustalają oni męską hierarchię. To bardzo szybko i sprawnie odsuwa od stołu negocjacyjnego totalnych kretynów. Po prostu pod groźbą pięści karze się im siedzieć cicho – dzięki temu męska dominacja trwa od tysięcy lat, bo mają oni na tyle samozaparcia, aby sprawnie, brutalnie i skutecznie odsiewać ziarna od plew.


To powoduje, że decydujący głos mają mężczyźni ponadprzeciętni – geniusze, a kretyni leżą pijani w rowach, nie starając się wpływać na obraz oraz aspiracje współczesnego świata – i to jest ta dziwna przyczyna męskiego sukcesu. Zdolność do samoupadlania się.


Jednak jest to również główne zagrożenie dla współczesnej cywilizacji. Podział pieniędzy, grantów naukowych zależy od politycznej pozycji naukowca, a nie od jego specjalizacji i faktycznych predyspozycji. Dominacja męskiego sposobu myślenia w nauce, ogranicza rozwój ludzkości, z każdym mijającym rokiem i siedzącym cicho (a mającym rację) mężczyzną naukowcem.

Hierarchizacja wpływów i postaw, to główny powód dla którego mucha Arystotelesa trwała przez ponad 300 lat niepodważona. Każdy widział na co dzień, że mucha ma 6 nóg, pomimo tego przez kilkaset lat naukowcy twierdzili że 4, ponieważ tak napisał sam wielki Arystoteles. Ci pseudo naukowcy, to byli oczywiście mężczyźni. Kobiety poradziłyby sobie z tym problem od razu, bo w swojej naturze zamiast z góry ustalonego miejsca w szeregu mają zapisane ciągłe negocjacje – one dzielą się zadaniami, a my dzielimy się kompetencjami.


Niestety w efekcie do dzisiaj stada baranów przemierzają drogi, rozbijając się na drzewach i powodując tysiące zgonów każdego roku, nie dostosowując prędkości do możliwości hamowania, ponieważ odziedziczony po intuicjoniście Newtonie sposób postrzegania ruchu, każe im patrzeć na prędkościomierze.

Nie wpadną na to męskie, zacietrzewione świnie, że droga hamowania zależy od energii samochodu, a nie od strzałeczki kilometrów na godzinę, która wielokrotnie zakłamuje nasze postrzeganie i daje fałszywe poczucie bezpieczeństwa na drodze.

Nie wpadną na to nasi polityczni decydenci, że brak wskaźnika energii na desce rozdzielczej, morduje każdego roku tysiące niewinnych ludzi. Nie wpadną na to ponieważ są mężczyznami, którzy są przekonani, że prędkość, pozwalająca wyliczyć czas dotarcia do celu jest najważniejsza, a bezpieczna droga nie ma dla nich w ich zaciśniętych móżdżkach, żadnego głębszego znaczenia.

Nie widzą oni świata w sposób otwarty, negocjacyjny, lecz polegają na ustalonej dawno temu średniowiecznej wizji pogoni za prędkością. Nie potrafią się uwolnić od spuścizny Newtona i podobnej mu bandy naukowych darmozjadów na wysokich stołkach, dla których pozycja społeczna jest zawsze ważniejsza od poszanowania prawdy.

Mężczyźni nie potrafią, nie mogą i nie rozwiną już naszej cywilizacji sami. Są zbyt skostniali, zbytnio skupieni na politycznych wpływach i zbyt zacietrzewieni. Dlatego męskie umysły, zwłaszcza te genialne, potrzebują kobiet, ich sposobu zarządzania, myślenia i kreowania problemów, z którymi faceci sobie radzą i dla rozwiązywania których istnieją tacy, a nie inni.

Potrzebujemy waszej pomocy – kobiety, dla dobra przyszłego, to Wy powinniście zarządzać nauką, pozwalając jednak męskim geniuszom dokonywać większości odkryć. Poza tym bez Was ten cały świat i budowana przez mężczyzn cywilizacja, zupełnie nie miałyby sensu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz