Rozprzestrzeniający się kapitalizm powoduje coraz głębsze i skuteczniejsze
zaspokajanie potrzeb. Gospodarka potrzeb polega na nich i tworzy je rozwijając
wachlarz metod marketingowo-socjotechnicznych, który wywołuje w człowieku
chorobę zwaną konsumpcjonizmem.
Tak zainfekowany psychicznie człowiek będzie potrzebował wszystkiego,
lecz na szczęście ograniczają go fizyczne możliwości tego co potrafi skonsumować.
Ludzie tyją, ludzie składują w swoich domach sprzęt elektroniczny, którego nie
używają. Ludzie zaglądają na kilka stron www jednocześnie, generując przy tym odsłony,
za które płacą specjaliści od marketingu i reklamy. Lecz nasza mentalna
percepcja też jest ograniczona.
Natomiast kapitalizm i jego możliwości produkcji mierzone w PKB rosną z
każdym rokiem globalnie o kilka procent więcej, co oznacza że świat rozwija się
po prostu wykładniczo i jego możliwości podaży są nieograniczone.
Istnieje więc dla naszych zdolności pochłaniania nieprzekraczalna
bariera – istnieje dla danego rodzaju dóbr w danym momencie tzw. konsumpcja graniczna.
Zastępując pracę machania łopatą przez wielu ludzi jedną koparką, zaspokajamy
zapotrzebowanie na pracę tego rodzaju całkowicie. W rezultacie pracujący tak do
tej pory ludzie nie mają jak zarabiać. Po kolei wyższe w hierarchii zawody zastępowane są
przez coraz bardziej skomplikowane maszyny, uproszczony łańcuch przepływów, lepsze
systemy wymiany oraz składowania informacji i wreszcie roboty. Konsumenci nie mają
już jak zarabiać żeby konsumować, co obniża konsumpcję graniczną i z braku
rynku zbytu prowadzi do dalszych zwolnień. Spirala zwolnień nakręca się i z
powodu braku możliwości nieskończonego generowania potrzeb, stajemy w obliczu
konieczności zmiany modelu.
W rezultacie dowodem na zbliżający się krach możliwości funkcjonowania
kapitalizmu, wyrażającego się w gospodarce potrzeb - jest fakt, że istnieje dla I (pierwszego) świata
- konsumpcja graniczna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz