Kłamstwo zawsze jest relacyjne, odnoszące się do czegoś – prawda jest
ponadczasowa i ponadmiejscowa. Prawda wymiarami nie musi się przejmować.
Kłamstwo jest cieniem prawdy.
Nie można uznać czegoś za kłamstwo, bądź postulować jego istnienia bez
poznania czegoś prawdziwego.
Konsekwencją zaprzeczenia istnienia prawdy jest kłamliwa informacja.
Kłamstwo nie kryje się w niuansach interpretacyjnych, bo zakładana jest
w nim celowość. Nie można nieumyślnie kłamać – można się co najwyżej pomylić.
Kłamać trzeba umieć, tak aby strona przeciwna jak najdłużej pozostała w
iluzji prawdy. Stąd też im więcej prawdy w kłamstwie, tym trudniej jest je
adwersarzowi zlokalizować.
Kłamstwo czasami może służyć moralnym celom, chociaż wraz z rozwojem
moralności jednostki, wypowiedziane już kłamstwa dla zachowania jego etyczności
trzeba nieustannie modyfikować. Z tym wiążą się koszty utrzymywania kłamstwa w
obiegu. W przeciwieństwie do prawdy nigdy nie można pozwolić zatonąć w odmętach
zapomnienia. Szersza perspektywa zlokalizuje je i napiętnuje.
Dlatego wielkie
projekty w swoich niezmiennych fundamentach dla zachowania energetycznej optymalności,
w jak największym stopniu opierać się powinny na prawdzie.
W tym sensie kłamstwo jest jak luźna glina pomiędzy cegłami w
monumentalnej budowli. Rozproszenie w niej nieprawdziwych faktów osłabia ją,
lecz w przypadku zewnętrznego trzęsienia tak zbudowana struktura wytrzyma dużo
dłużej niż oparty tylko na prawdzie monolit.
Każda postać krystaliczna jest
jednocześnie krucha, a na styku prawdy i kłamstwa najlepiej wzrasta i rozwija
się, nieoceniona dla istot słabych – nadzieja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz