niedziela, 3 października 2021

Szacunek do prawdy

Człowiek otwarcie deklarujący, że prawda na pewno nie istnieje, nie jest naukowcem… Jako naukowiec nie potrafię udowodnić istnienia, a więc namacalności pojęcia prawdy. Co więcej, o ile mi wiadomo, nie potrafi tej namacalności wskazać i udowodnić żaden inny człowiek – co wcale nie oznacza, że ten fundament myśli ludzkiej, jaki określa miano „prawda”, nie istnieje. Dokładnie taki sam problem, widziany z odwrotnego zwrotu przy tym samym kierunku, mają wszyscy głosiciele postprawdy, ludowo opisywanej zwrotem „tyż prawdy” – z postmodernistycznym ukąszeniem.

Rozbiór logiczny zdania: „Nie ma nic pewnego”

Jest to kluczowe zdanie mające udowodnić brak prawdy na świecie. Co do prawdziwości tego zdania nie mam absolutnie żadnych wątpliwości. Każdy naukowiec musi to o świecie powiedzieć. Nie ma nic pewnego, co przy doprecyzowaniu przekazuje treść: „nie istnieje nic, o czym można by powiedzieć, że jest pewne, stałe, niezmienne bądź prawdziwe”. I tutaj dochodzimy do wielce znaczącego pojęcia zera. Zero – inaczej nicość, czyli słowo „nic” – nie bez kozery użyte jest w tym kluczowym zdaniu. „Nie istnieje nic prawdziwego” to z logicznego punktu widzenia zaprzeczenie zdania „istnieje nic prawdziwego”. Z kolei ten kluczowy element przekazu, czyli zdanie „istnieje nic prawdziwego”, przekazuje treść: „jest zero prawdy”. Zaprzeczenie, a więc przeciwieństwo zdania: „jest zero prawdy”, to odwrotność zera, czyli „wszystko”. Zdanie „nie ma nic pewnego” jest więc pod względem logicznym równoważne zdaniu „wszystko jest pewne” – a skoro dla naukowca pierwsze zdanie jest prawdziwe, to i drugie również takie musi być, jak każe sądzić rozumowanie dedukcyjne.

Liczba większa od nieskończoności i zero perliste

Skonfundowanych, w którym momencie odwrotność zera stała się wszystkim, odsyłam do dzielenia przez liczbę bardzo małą. Im mniejsza, im bliższa zeru (na osi liczbowej) jest liczba, przez jaką dzielimy, tym większy będzie rezultat takiego działania zgodnie z zasadą, że dzielić, to inaczej mnożyć przez odwrotność. Liczba nieskończenie mała, czyli tak zwane „zero z plusem” bądź „zero graniczne dodatnie”, to inaczej mówiąc, jedynka podzielona przez nieskończoność albo liczba bardzo bliska zera, ale go nie osiągająca – oddalona od niego na osi liczbowej o odległość nieskończenie małą. Odwrotnością dla niej jest nieskończoność. Z kolei po osiągnięciu „zera perlistego” – tego „prawdziwego”, absolutnego zera – czyli środka osi liczbowej, dzieją się dziwne rzeczy… W szkole nauczycielka wygłasza na tę okazję rytualną formułę: „nie dziel cholero przez zero”, bo zwykle nie wie, co ma powiedzieć. Jeżeli jednak szkoła już się skończyła, to witamy w prawdziwym życiu. To działanie jest religijnie zakazane w szkołach, bo matematycy nie wiedzą, jak opisać jego wynik. Wynikiem dzielenia przez zero perliste będzie liczba większa od nieskończoności – ja nazywam ją „wszystko” – która nie posiada na chwilę obecną żadnych zdefiniowanych działań. Jeden podzielone przez zero, czy milion podzielone przez zero daje bowiem ten sam absolutny wynik. Liczba Absolut jest tak samo niewyobrażalna dla ludzkiego umysłu, jak zero perliste – i to dużo bardziej niewyobrażalna od zwykłej nieskończoności, której rodzajów o różnych mocach jest wiele, nieskończenie wiele…

Zjadając własny ogon

Powyższe sztuczki erystyczno-logiczne są tylko dla tych, którym jeszcze marzy się pogrzebanie najważniejszego pojęcia, jakie stworzyła ludzkość, pod zwałami ludzkich ograniczeń, wątpliwości i manipulacji, by nie powiedzieć kłamstw. Nie jesteśmy tylko marni i miałcy, bo mamy coś, co nas wyróżnia – a jest nim właśnie przekonanie o istnieniu prawdy. Z tego ostatniego wcale nie wynika przekonanie o niepodważalności własnych tez – wręcz przeciwnie, dopiero dzięki temu pojęciu mogą w człowieku narodzić się uzasadnione wątpliwości wobec słuszności jego oglądu na rzeczywistość. Bez tego pojęcia każde zdanie czy opinia jest całkowicie pozbawiona znaczenia – pusta i ślepa. Ten element jest kluczowy dla pojęcia człowieczeństwa – tak samo, jak do jego eksplorowania konieczne jest tolerancyjne podejście, w znaczeniu kontekstu i perspektywy.

Prawda w XXI wieku

Prawda była ostatnimi czasy obrażana, poniżana i te działania nie przypadkowo zbiegły się z najbardziej krwawym i najbrutalniejszym okresem ludzkości w dziejach – horrorem wieku XX. Naukowcy prowadzili wtedy ekstremalne eksperymenty na ludzkiej wytrzymałości i ograniczeniach – szukając umiejscowienia percepcji człowieczej prawdy w świecie. Na szczęście dla ludzkości okazało się, że prawda nie rezyduje w naszych umysłach i jest to coś zewnętrznego. Dzięki owej porażce – to pojęcie, czyli „prawda” powraca, w znaczeniu opoki, czegoś trwałego i namacalnego. Zwłaszcza w świecie nie tylko fizycznym, lecz i wirtualnym będzie naszym drogowskazem w cyfrowo rozmytych znaczeniach wieku XXI. Dzięki niemu uda nam się uzyskać spójność i niejednomyślność – rozumianą jako bogactwo interpretacyjne. Z kolei obecne antyintelektualne w swej jednomyślności zacietrzewienia politycznej poprawności odejdą w mroki historii – tam, gdzie miejsce każdej jedynej słusznej prawdy o świecie.

Rzeczywistość to nie glina, gdyż posiada ona kręgosłup prawdy, wobec którego pozostajemy bezsilni, nie możemy kształtować go dowolnie. Nasze życie ma sens i fabułę właśnie z powodu tej teorii ograniczeń. Aby odpowiedzieć sobie na pytanie, dokąd zmierzamy, najpierw musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, kim jesteśmy – tak naprawdę…

Zbigniew Galar

P.S.

Zdanie, że „elity intelektualne straciły wiarygodność w oczach opinii publicznej” jest zawsze nieprawdziwe, bo gdy powyższy stan z pozoru zaistnieje, wtedy okazuje się, że prawdziwe elity intelektualne społeczeństwa już dawno rezydują gdzie indziej.

Wersja PDF:

Link

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz