niedziela, 3 października 2021

Paradoks Fermiego

Oto paradoks Fermiego

W naszej galaktyce jest 300 miliardów gwiazd, a każda z nich posiada średnio po kilka planet. Wokół Drogi Mlecznej obserwujemy setki miliardów innych galaktyk, a sporo Wszechświata jeszcze nie ujrzeliśmy. Można więc powiedzieć, że na powstanie życia jest wiele, wiele miejsc, a także było już na to dużo, dużo czasu. Co najmniej dwa razy tyle, ile istnieje Ziemia – czyli około 10 miliardów lat. I gdzie jest to całe życie? Czemu Wszechświat nie roi się od skutków działania inteligentnych istot? Gdzie one są, skoro ludzkość udowadnia, że być średnio rozgarniętym i istnieć to nie takie trudne?…

Możliwości obliczeniowe

Może oni (obcy) są nieśmiali. Może są bardzo mali. Może zamienili się w ciała astralne i przemierzają Wszechświat jako fotony energii. Lecz zanim zaczęli się żywić praną, byli materialni i inteligentni, a takie cywilizacje zajmują się przetwarzaniem energii na pracę, a kształt ich ciała, cele, charakter i to, co jedli na śniadanie, nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Będą czerpać energię z gwiazd, bo muszą. Każdy byt materialny musi czerpać energię, by żyć, a gwiazdy wypromieniowują jej naprawdę sporo i za darmo – trzeba ją tylko zbierać (skutecznie).

Jeśli któraś cywilizacja zbuduje wokoło swojej gwiazdy za dużo paneli słonecznych, emisja takiej gwiazdy byłaby bardziej przesunięta ku czerwieni. Wiedzielibyśmy o tym, gdyby działo się to w naszej galaktyce. Co więcej, kompletnie zabudowane gwiazdy, czyli tzw. sfery Dysona, a więc jeden wielki panel słoneczny obleczony wokoło gwiazdy (w przypadku cywilizacji czerpiących 100 % energii ze swojego Słońca), dostrzegalibyśmy jako zgrupowania ciemności, także w sąsiednich galaktykach, a przebadano pod tym kątem 500 tysięcy z nich, i nic.

500 tysięcy razy kilkaset miliardów przypadków gwiazd i żadnego śladu skutków działania inteligentnego życia działającego w gwiazdowej skali. Czemu? Co lub kto blokuje takie megastruktury? Miasta pokrywające sfery wokół gwiazd nie powstały, co wiemy już teraz przy naszych ograniczonych zdolnościach postrzegania, bo tak wielkie i łatwe w obserwacji są takie struktury. Każda tego typu sfera to gwiazda, która nie świeci w świetle widzialnym, tylko podczerwonym. A gwiazdy z innych galaktyk widzimy także w przeszłości, więc wiemy, że ewentualna blokada konstrukcyjna jest niezależna od czasu, bo rozciąga się na miliardy lat.

Czemu nie budują? Nie mogą, nie chcą, czy ich nie ma?…

To ostatnie odrzucam, bo gdyby ich nie było, to na tym dzisiejsze rozważania należy uznać za zakończone. Pozostaje więc tylko: nie mogą, czy nie chcą?

Techniczne możliwości wynikające z praw fizyki – posiadają, więc powstrzymywać ich muszą nie czynniki obiektywne ograniczające możliwości działania, lecz jakieś sprawcze inteligentne siły. To odrzucam, bo gdyby omawiać, kto powstrzymuje cywilizację zdolną do obudowania panelem słonecznym całej gwiazdy przed wykonaniem takiego zadania, wtedy nasze rozważania zaczynają przypominać przypowieść o wieży Babel.

Pozostaje więc, że nie chcą – ale dlaczego?

Cywilizacje, podobnie jak państwa, nie kierują się opiniami czy poglądami, tylko interesami własnymi – w miarę obiektywnymi (bo nie mówimy tutaj o jednej czy dwóch zwariowanych cywilizacjach, lecz o generalnej tendencji powstrzymującej je wszystkie). Stąd też musi opłacać się takiej cywilizacji pozostawanie w słońcu, czyli z punktu widzenia obserwującej Wszechświat ludzkości, pozostawanie w cieniu. Co je może do tego skłonić – ciekawość?

Nieożywiony Wszechświat wytworzył zapewne wiele fascynujących miejsc i scenerii, ale jeśli są one pozbawione życia, to tylko kolejne kształty powierzchni, i ciągle te same pierwiastki – jak widziało się pierwsze kilka milionów planet, widziało się je wszystkie. Wszechświat nie jest aż tak różnorodny, nieustająca eksploracja materii nieożywionej nie może więc być powodem braku budowy okołogwiazdowych miast mających powierzchnię… tutaj zatrzymam się w celu przeprowadzenia obliczeń.

Odległość Ziemi od Słońca sprawia, że jest miło i ciepło, ale Słońce nie świeci ciągle (tzn. Słońce świeci stale, ale z naszego ziemskiego punktu widzenia postrzegamy na zmianę, iż jest jasno i ciemno – przyp. Z.G.) – mamy bowiem cykl dnia i nocy, co oznacza, że gwiazda podgrzewa atmosferę znacznie łagodniej niż płaską powierzchnię oddaloną na taki sam dystans. Powiedzmy więc, że budujemy sferę Dysona w większej odległości – średniej orbity Marsa. Ma ona promień 227 milionów kilometrów, co daje sferę dla tej średnicy, która byłaby miliard i dwieście siedemdziesiąt milionów razy większa niż powierzchnia Ziemi. Tyle razy większa powierzchnia mieszkalna byłaby dostępna dla takiej cywilizacji i to przy warunkach zbliżonych do cieplnego komfortu. Byłaby to nie mega, lecz giga Ziemia, bo ponad miliard razy większa.

Co zamiast takiego projektu budowlanego mogłoby przyciągnąć zainteresowanie takiej cywilizacji?…

Wszechświat, w jakim przyszło nam żyć, jest jeszcze bardzo gorący. Ma trzy stopnie Kelwina – jednak jego temperatura spada. Za około półtora biliona lat, kiedy już wypalą się wszystkie gwiazdy, będzie znacznie zimniej – blisko zera bezwzględnego. Możliwość wykorzystania energii w tak chłodnym Wszechświecie do przeprowadzania obliczeń, czyli do funkcjonowania w ramach rozwiniętej cywilizacji technicznej, będzie dużo bardziej wydajna niż dzisiaj.

Jak bardziej wydajna? Możliwość zamiany na energię planety Ziemia pozwoli wtedy na wykonanie większej ilości obliczeń, niż dzisiejszy dostęp do zasobów całego zaobserwowanego Wszechświata – setek miliardów galaktyk pełnych materii. Dzisiejsze i przeszłe cywilizacje techniczne stoją więc przed dość oczywistym wyborem – te z nich, które zdecydują się podbijać Wszechświat i żyć dzisiaj (i nawet przy założeniu, że zasiedlą i spożytkują całą galaktykę na obliczenia), będą setki miliardów razy mniejsze, niż dowolna cywilizacja, która posiada tylko jedną planetę i potrafi czekać, naprawdę długo czekać.

Ale przecież czekając, można gromadzić zasoby dużo większe niż masa jednej skalistej planety. Rachunek zysków i strat stwarza tu bardzo jednoznaczne perspektywy. Każda inteligentna cywilizacja na pewno o tym wie, bo prawa fizyki są w obserwowalnym Wszechświecie na pewno takie same.

Samo gromadzenie zasobów, np. ściąganie w pewien rejon galaktyki holownikiem jakiejś gwiazdy – także byłoby z Ziemi widoczne. Dlaczego gromadzenie zasobów na czasy chłodu nie jest przeprowadzane na taką skalę? Przecież te wszystkie gwiazdy świecą w pustkę – tyle energii się marnuje.

Otóż wcale nie marnuje się jej tak wiele. W wyniku przemian termojądrowych wydziela się bardzo wiele energii, całe pół procenta masy gwiazdy zamienia się na ciepło. Jednak pół procenta strat (wobec konieczności obudowania panelami fotowoltaicznymi wszystkich tych gwiazd, co też zużyje dużo energii), to w ogólnym rozrachunku jedna dwusetna. Cała pozostała masa 99,5% albo 199 dwusetnych dalej będzie w kosmosie, tylko w postaci pierwiastków ciężkich, które wychłodzone będą czekały na swoich odkrywców – po wielkim przebudzeniu…

Kiedy obliczeń będzie można wykonywać więcej, przy tym samym koszcie energii – dokładnie 10,000,000,000,000,000,000,000,000,000,000 więcej, co oznacza, że inteligentne życie będzie o tyle razy bardziej wydajne. Trzeba tylko poczekać ponad tysiąc miliardów lat. Oni wszyscy tam są – tylko im się nie spieszy.

Wszystkie inteligentne cywilizacje próżnują, co świadczy o ich inteligencji.

Zbigniew Galar

Wersja PDF:

Link

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz