sobota, 23 października 2021

Statek kosmiczny Ziemia


Wszyscy jesteśmy kosmitami.

Poruszamy się w niezmierzonej przestrzeni, odkrywając coraz to nowsze rejony Wszechświata.

Nie jest prawdą, że co roku, czyli po jednym okrążeniu Ziemi wokół Słońca, powracamy w to samo miejsce, bo cały nasz Układ Słoneczny jest w ruchu. Jesteśmy podróżnikami w przestrzeniach międzygwiezdnych.

Jak wiatr słoneczny nieustannie uderza w naszą magnetosferę, wywołując zorze polarne, tak pył międzygwiezdny ciągle wywiera presję na sferę zdominowaną przez nasze Słońce. Obecnie przemierza ono wewnętrzną część Ramienia Oriona w Drodze Mlecznej, ciągnąc za sobą na grawitacyjnej uprzęży nasz statek kosmiczny, który od zawsze nazywaliśmy – Ziemią.

Jesteśmy w nieustannym ruchu, okrążając centrum galaktyki co dwieście milionów lat, będąc mimowolnymi podróżnikami, z prędkością miliona trzystu tysięcy kilometrów na godzinę. Całkiem sporo, biorąc pod uwagę, że lecimy praktycznie na ślepo, bo nikt nie prowadzi regularnych obserwacji przestrzeni, do której zmierzamy, a nasz statek nie ma hamulców, ani steru. Mamy szczęście, że nasze Słońce trzyma nas całkiem mocno, bo jest czwartą co do wielkości masą, wśród pięćdziesięciu najbliższych, znajdujących się w promieniu siedemnastu lat świetlnych, gwiazd.

Oprócz tego, że odkrywamy nasze galaktyczne skupisko gwiazd, ono samo również się porusza w kierunku konstelacji Hydry z prędkością dwóch milionów kilometrów na godzinę. Jeśli coś na nas czeka na tej drodze, to spotkanie z tym czymś – będzie intensywne i szybkie.

Gdyby pomimo tego, wrażeń na tej wędrówce było nam mało, to wiedzmy, że goni nas z prędkością trzystu pięćdziesięciu tysięcy kilometrów na godzinę olbrzymia galaktyka Andromedy, która prawdopodobnie jest większa od Drogi Mlecznej. Innymi słowy z Drogą Mleczna kiedyś zderzy się kilka miliardów gwiazd i kilkukrotnie więcej innych obiektów planetarnych, siejąc chaos w sieci powiązań i trajektorii międzygwiezdnych. Być może stracimy w wyniku tych perturbacji nasze Słońce, wyrzuceni jak z procy w podróż grozy, w czerni i chłodzie kosmosu. Być może pozyska nas nowa gwiazda i podczepieni pod nią, ulecimy nowym kursem, ogrzewani jej ciepłem, bądź mrożeni jej wypaleniem i chłodem.

Jesteśmy niemymi podróżnikami na gapę, bez wpływu na losy tej wycieczki. Jako cywilizacja zasiedlamy znacząco większy obiekt i nie możemy z niego zeskoczyć. 

W historii tylko dwunastu apostołów naszego marnego choć i tak najwybitniejszego gatunku zdołało na kilka dni oderwać się i uzyskać drugą prędkość ucieczki, okrążając Księżyc. Nie dysponujemy jeszcze technologią, która pozwoliłaby nam trwale przebywać poza naszym statkiem; czy to osiedlając kolonistów na innych, dalszych planetach, czy też budując centryfugę i na jej pokładzie niezależnie odkrywać Wszechświat, nawet poza Układem Słonecznym. Jesteśmy całkowicie uzależnieni od gospodarza, nie potrafiąc stworzyć sprzyjających warunków do alternatywnej podróży. Nasza niezależność nie istnieje. Wszystkie dotychczasowe projekty Biosfera, mające w założeniu stworzyć zamknięte ekosystemy, podtrzymujące ludzkie życie, zakończyły się porażką. Nasza wiedza jest zbyt skąpa, a wydatki na ten cel – śmiesznie małe.

Jedyne, czym dysponujemy, to dryfujący z ogromną prędkością statek kosmiczny – Ziemia. Musimy często sprawdzać czy na horyzoncie nie ma gór lodowych, bo nie mamy żadnej szalupy, żadnej możliwości przetrwania poza nim. Nie będzie kłótni o łodzie ratunkowe jak na Titanicu, ale orkiestra będzie zapewne grała do samego końca. 

Zbigniew Galar

Wersja PDF:

Link

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz