czwartek, 5 stycznia 2012

Interkosmos i skala modłów z Księżyca


Ludzkość wyruszyła pół wieku temu na Księżyc i dotarła tam, lecz próba osiedlenia się, pozostania na nim, na obecnym poziomie rozwoju ludzkości, niestety nas przerosła.

Imamowie mogą wydać astronautom z międzynarodowej stacji kosmicznej ISS, dyspozycje jak należy wyznaczać z orbity zwrot twarzy, aby zwracać się z modlitwą w kierunku Mekki. Jednak nie są w stanie tego zrobić w żaden sposób, jeśli modlący się będzie zanosił modły z Księżyca.



To dlatego ponad miliard ludzi, czyli jedna szósta ludzkości już dzisiaj nie wierzy że Amerykanie dawno temu stąpali po Srebrnym Globie. Natomiast NASA oficjalnie twierdzi, że misje Apollo byłyby obecnie niemożliwe do zrealizowania ze względów bezpieczeństwa. Oryginalne taśmy z lądowania astronautów zostały zagubione, a emitowana w telewizji próbka jest bardzo marnej jakości. Nic dziwnego więc, że możliwości podboju kosmosu dla ludzkości powoli stają się fantastyką, co najwyżej legendą.

Zewnętrzny kosmos przestał być ciekawy. Teraz już nawet nie kręci się żadnych kosmicznych seriali science fiction. Wszystko coraz bardziej skupia się na wewnętrznym kosmosie. Na tym co możemy odkryć dzięki rzeczywistości rozszerzonej.

Każdy element wirtualnego świata jest setki razy bogatszy od tego co możemy spotkać w nudnym, pustym i pozbawionym życia kosmosie. Kiedy żyjemy na pustyni, nie ma sensu opuszczać oazy.

Jesteśmy skazani na życie wewnątrz, jako napięcie powierzchniowe płynu naszej puszki przeznaczenia. Nie potrafimy się uwolnić, oderwać, pozbyć kompleksów i mentalnego przywiązania do Ziemi.



Nie potrafimy zrozumieć, że podbój kosmosu nie polega na dotarciu do Marsa czy innych planet. Lecz po prostu na stworzeniu zamkniętej biosfery, która bezterminowo mogłaby przemierzać przestrzeń. Nie jesteśmy w stanie jeszcze tego zrobić, bo nawet na powierzchni w idealnych warunkach i dużym budżecie – wszystkie próby stworzenia takiego zamkniętego samo uzupełniającego swoje niedostatki świata, zakończyły się spektakularną porażką.

Dlatego musimy pomimo wielu niespełnionych ambicji spojrzeć prawdzie w oczy i stwierdzić pomimo frustracji, że jeszcze nie jesteśmy gotowi. Zamiast tego powinniśmy głębiej drążyć i kreować wieloświaty internetowego interkosmosu – Wszechświata wirtualnego.

Tylko tam możemy odnaleźć nowe, jeszcze nie do końca zbadane pogranicze. Tylko te niezmierzone płaszczyzny są jeszcze tajemnicze, a zwiedzać je może praktycznie każdy – wystarczy, żeby był odpowiednio inteligentny i odważny. Promując odkrywanie takich właśnie wirtualiów, możemy na nowo rozpędzić ludzką ewolucję. Powstrzymać grożący nam regres. Odsunąć od przyszłych pokoleń grożącą im intelektualną niedyspozycję.

Tam we wnętrzu, jest tyle samo miejsca co na zewnątrz. Skala Wszechświata rozciąga się od długości metra pod którym jest jedynka i trzydzieści zer – aż do rozmiarów jego samego, porównywalnych z metrem za którym stoi jedynka oraz te same trzydzieści zera. Jesteśmy więc w skali naszych obserwacji mniej więcej pośrodku. Do każdej z granic jest nam tak samo blisko, a raczej daleko.

Preferując którąś z dróg zrobilibyśmy przyszłym pokoleniom po prostu krzywdę. One będą kontynuowały naszą eksplorację i nie powinny sugerować się naszym atawistycznym tułactwem. Niespożyte koczownicze siły nie mogą narzucać świadomym pokoleniom informacyjnym, przyszłych, dalekosiężnych kierunków rozwoju.



Tylko dzięki temu następne 200 lat naszego niedowładu energetycznego, nie pozwalającego nam zostać cywilizacją kosmiczną, nie będzie okresem marazmu, degeneracji i zastoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz