niedziela, 30 stycznia 2022

Farmakologia ideologiczna

Śmiech przyszłych pokoleń

Kiedyś będziemy się z tego śmiali jak głupi byliśmy w przeszłości. Przyszłe pokolenia z kolei będą naszą głupotą po prostu zadziwione (tym bardziej, że będą wiedziały, że mają taką samą strukturę umysłu lub niewiele lepszą). 

Problemy, które dzisiaj usilnie rozwiązujemy w przyszłości wydadzą się trywialne.

Tematem, który nie jest na przykład wykładany w szkołach i jest on instrumentalnie zagłuszany przez tematy zastępcze, jest lemat opisujący o co chodzi w życiu.

Na początku należy zauważyć, że naszym życiowym celem jest czerpanie przyjemności. Celem nigdy nie jest unikanie bólu – to po prostu smutna konieczność wynikająca z błędu architektury mózgu człowieka. Bólu nie można wyłączyć, a powinno się dać go wyłączyć, bo jego celem jest informacja, a nie dręczenie. Ból jest jak autoimmunologiczna choroba i dlatego środki przeciwbólowe są lekarstwem na bardzo wiele.

Drugą naszą potrzebą jest potrzeba bezpieczeństwa. Staramy się zaspokoić przynajmniej te dwie, a gdy nam się to uda szukamy przedstawicieli tego samego gatunku. Robimy to, bo te dwie z podstawowych potrzeb przenika potrzeba wzrostu na tle innych przedstawicieli gatunku. Staramy się, aby nasza pozycja społeczna rosła, więc kiedy uda się nam zaspokoić te dwie podstawowe potrzeby staramy się tym pochwalić. Gdy ustanowimy naszą relację z otoczeniem, gdy już porównamy się w naszej pozycji, wtedy szukamy partnerów. A przynajmniej powinniśmy to w tej kolejności robić. Najpierw poznać kim jesteśmy, potem jaka jest wycena tego na rynku społecznym, aby potem nie być przykro zaskoczonym rozstaniem z osobą, która jest dużo wyżej w hierarchii i po czasie się w tym orientuje. 

Co innego jest mierzyć wysoko, a czym innym jest wykorzystać brak samoświadomości i zrozumienia własnych potencjałów partnera. Pośrednio oszukać, ograniczyć jej możliwości rozwoju i przez to zdradzić osobę, z którą się jest, poprzez świadome ukrywanie tej krytycznie istotnej informacji. To dlatego nie jest błędem porzucenie takiego toksycznego beta człowieka. To reakcja na cios emocjonalny i całkowicie realnie materialny (rabunek utraconego czasu). To, że większa ilość kobiet wobec mężczyzn ma obniżoną samoocenę, wobec realnego poziomu własnej jakości, wcale nie oznacza, że takie sytuacje nie zdarzają się w drugą stronę. 

Gdy już ustalimy hierarchię dziobania, czas na najważniejsze. O tym traktuje 80% piosenek jakie powstały – o miłości. Trzecią potrzebą człowieka po przyjemności i bezpieczeństwie, za wyjątkiem miłej satysfakcji powolnego wspinania się po szczeblach drabiny społecznej, jest potrzeba miłości. Dlaczego o tym piszę dopiero tutaj, ponieważ miłość jest wtórna wobec potrzeby uspołecznienia. W skrajnym przypadku wymuszona poczuciem narastającej samotności. Jakże skanalizowanym zjawiskiem jest życie. 

O czwartej potrzebie nie wspomnę, bo niektórzy ją znają, a ci którzy nie wiedzą o co chodzi niech szukają. Powiem tylko, że jest ona bardziej wzniosła i dzieli ją mniej więcej od miłości tyle jakości, jak miłość wobec potrzeby bezpieczeństwa. Niektóre rzeczy trzeba po prostu odnaleźć w życiu samodzielnie, bo człowiek musi szukać. Ponieważ jeśli człowiek nie znajdzie w życiu czegoś za co gotów jest umrzeć – no cóż takie życie jest uboższe i wedle niektórych nie warte jest przeżycia. Nie wystarczy oddychać, przed śmiercią jest konkretna praca do wykonania. 

Z wielopokoleniowej perspektywy, zwłaszcza w erze powszechnego dostępu do informacji, przytłacza skala ukrywania oczywistych faktów na temat życia przed młodymi ludźmi, aby tym łatwiej było nimi manipulować (wtłaczając w to miejsce tematy zastępcze robiące z nich posłusznych pracowników-niewolników takie jak powinność, religia, czy moda). Jednak akurat tym przyszłe pokolenia nie będą zadziwione, bo za tą społeczną manipulacją stoi bardzo oczywisty powód – bardzo duże pieniądze. 
Jednak jest jeden szczególnie oczywisty, piękny i powszechnie niezauważany fakt, którego nieznajomość będzie dla nich zagadką.

Pogląd, że prawie każda idea nie jest z gruntu zła. 

Dlaczego trucizny leczą

To, jak wiele idei z pozoru prowadzących do wypaczeń i generujących błędy, jest przydatne dla systemu, gdy dozować je w odpowiednich ilościach i miejscach, przypomina nieco działanie toksykantów na organizm. Dlatego tak ważna jest wiedza o tym, w którym miejscu i momencie należy dane trucizny stosować, aby zamiast szkodzić – stawały się lekiem; leczyły. 

Z definicji każdy lek jest trucizną. Kto nie wierzy niech sprawdzi jaka jest dla leków dawka śmiertelna, czyli zwykle ilość substancji, która zabija 90% osobników (tak, dawkę śmiertelną można przeżyć). Dawki śmiertelne dla leków, a właściwie to dla składników aktywnych leków w postaci czystej (API – Active Product Ingredient) są bardzo niskie. Wszystko co może pomóc musi (i tutaj łaski nie robi), powtarzam musi, wpływać na organizm. Co wpływa na organizm, który jest homeostazą czynników, gdy wpływa za bardzo (wychyla dany czynnik za bardzo) szkodzi tym systemowi, czyli truje mówiąc językiem potocznym. To dlatego leki, czyli to, co naprawdę może nam pomóc ograniczono do wydawania przez lekarzy, bo każda z tych substancji bez wyjątku musi być jednocześnie silną trucizną. To, co nie szkodzi w małych dawkach możemy brać bez recepty sami, chociaż w wielu przypadkach brać jak cukierki nie powinniśmy (np. ibuprofen, który jest drugą przyczyną marskości wątroby zaraz po alkoholu).

Po co nam tolerancja

Czy nie łatwiej byłoby zainwestować wszystkie pieniądze przeznaczane na integrację międzykulturową w wysokie mury – tak, żeby każdy odmienny mózg mógł żyć we własnym grajdołku poglądów? Przecież dokładnie to funduje nam Google nie dlatego, że ma taki plan opanowania świata, lecz dlatego, że to lubimy. Lubimy otrzymywać na szczycie wyszukiwania strony zgodne z naszym światopoglądem – żyć w komorze pogłosowej uważając, że wszyscy myślą tak samo jak my (czyli wiemy na czym polega życie i jesteśmy podbudowani w samoocenie). Google podbija nam samoocenę, bo żyje z odwiedzin i zrobi wszystko, by zwiększyć liczbę wyszukiwań. 

Otóż, nie. Właśnie od słowa „nie” powinno się zacząć tę dyskusję. Nie zgadzam się na podziały i separację, i to nie tylko dlatego, że człowiek jest istotą społeczną i w grupie żyje mu się lepiej i raźniej. Głównym powodem za współodczuwaniem rzeczywistości na różnym poziomie i jakości jej odbioru jest nadrzędna misja człowieka – jest nią przekreślenie krwiożerczości i nietolerancji natury. Człowiek, to brzmi dumnie – i jeśli kogoś na tej planecie stać na więcej, to właśnie nas.

To my będziemy ostatnim gatunkiem, który przetrwa, bo wznieśliśmy się na orbitę jako pierwsi. Jeśli ktoś więc posiada moralny obowiązek zwracania uwagi w swoich planach na inność, to właśnie ludzkość. Bez tego, za kilkaset lat będziemy samotni w naszym sukcesie – skazani na pustą wegetację, nurzając się we własnym sosie. Tylko od nas zależy, jakie odmienności zabierzemy we Wszechświat absolutnej kontroli nad otoczeniem, jaki zbudujemy, gdy już w pełni otorbimy się poza Ziemią w kosmosie.

Sprawdzianem przyszłych wyzwań tolerancji, jakie staną się udziałem biosfery, jest ludzkość i jej wewnętrzne różnice generujące quasi-podziały. Jeśli w XXI wieku nie poradzimy sobie sami ze sobą, w kolejnych stuleciach opuścimy ten glob smutniejsi i mniej świadomi – pozbawieni radości i zaskoczeń codzienności, jakie znaleźć można jedynie w odmienności.

Musimy mądrze skanalizować i naoliwić tryby różnic pomiędzy kulturami, tak, aby były one od siebie zależne w dobrobycie i silniejsze dzięki doświadczeniom zdobytym we wzajemnej interakcji. Sieciocentrycznie reagując na zagrożenia. Armia jest silniejsza kiedy składa się z różnych wyspecjalizowanych formacji, a nie kiedy jest jednolita jak Borg (Star Trek). 

Po co nam stereotyp i nietolerancja

Zaraz po ekstrakcji wystarczającej ilości wiedzy z szeregu nauk humanistycznych i społecznych, narodzi się wreszcie farmakologia ideologiczna. Jest nią leczenie społeczeństwa szkodliwymi w dużych dawkach ideami, czyli robienie dokładnie tego samego, co obecnie robimy z substancjami chemicznymi (potocznie nazywanymi lekami). 

Jest to takie aplikowanie pozornie szkodliwych idei, aby w danym ograniczonym dawkowaniu dawała pozytywne efekty dla społeczeństwa. Paradoksalnie nie jest to nic nadzwyczajnego, każdy bowiem widzi pozytywne efekty gdy np. przemoc stosuje się w ograniczonym zakresie (czyli w ramach prawa i aplikowana tylko przez policję). 

Stereotyp kojarzy się bardzo negatywnie, lecz jest on po prostu zapamiętaną, a przez to zautomatyzowaną, reakcją na określony typ zjawisk i uwarunkowań. Jest on szeroko stosowanym podejściem statystycznym, gdy staramy się coś powiedzieć o grupie na podstawie rozkładu lub próbki (gdy nie badamy każdego z elementów z osobna). Jest to swego rodzaju prognoza czego możemy się spodziewać najczęściej. W konkretnym działaniu polega on na postrzeganiu bezrefleksyjnym, które znacznie ułatwia przetwarzanie, bo pozwala zrobić więcej – w sytuacji, gdy nie trzeba się zastanawiać nad każdym przypadkiem z osobna.

Stereotypowe postrzeganie ludzi ułatwia i przyspiesza procesy np. rekrutacji – jednym z nich jest na przykład cenzus wykształcenia, czy doświadczenia. Odrzucamy wszystkich bez wyższych studiów, bo uznajemy, że ktoś po nich będzie myślał szybciej i lepiej – wystarczy, że w większości przypadków mamy rację, i już jest to użycie stereotypu dające realne korzyści. Dzięki temu „brakowi myślenia i zastanawiania się nad każdą osobą w danym aspekcie” robimy szybką selekcję i podczas rekrutacji szczegółowo zajmujemy się dopiero tymi, którzy „weszli do drugiego etapu”.

Oczywiście są jednostki, które bez doświadczenia i wykształcenia formalnego lepiej wykonywałyby daną pracę, ale nie mamy na to energii i czasu by je znaleźć. Dlatego każdy inteligentny człowiek dla swojego dobra (w obecnym systemie) powinien pójść na studia, bo przekonanie kogokolwiek o swoich atutach, bez tego „papierka”, będzie bardzo trudne. 

Nietolerancja również jest nam jak najbardziej potrzebna. Nie tolerujemy, chamstwa, nieuzasadnionej agresji (tak ludzie czasem zapominają, że istnieje agresja uzasadniona i godna pochwały), nie mamy pobłażania i litości dla lenistwa i dorosłych dzieci. Tych elementów rzeczywistości, które można łatwo zmienić, a których istnienie redukuje poziom interakcji tkanki społecznej (tak, że nie może przez to wydajnie współpracować). Nie ma większego koszmaru, niż kultura która promuje akceptację wszystkiego.

Powinniśmy mieć również wyższe wymagania wobec tych, dla których robimy więcej, bo w ten sposób poznajemy czy należą do ludzi, dla których warto coś robić – takich, którzy potrafią być wdzięczni. 

Zbigniew Galar

Wersja PDF:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz