niedziela, 12 lutego 2012

W 1945. roku rozpętał się pokój


W 1945. roku działa i katiusze w Europie ucichły. Na wchodzie jeszcze miarowo toczyły się towarowe transporty ludzi i dóbr przeznaczonych na zatracenie w przepastnych otchłaniach Rosji, ale nie były to już działania wojenne, lecz administracyjne. Dopiero wtedy, fakty historyczne minionej wielkiej wojny, zyskały na znaczeniu.



Dopiero w czasach pokoju, stosunek sił przestał być kluczowy - już nie pytano o to ile papież ma dywizji. Zamiast tego dyskusje historyczne zaczęły decydować o wpływie na masowy rząd dusz, czyli bezpośrednio na powojenną rzeczywistość. Wtedy na dobre rozpętała się przepychanka ideologiczno – faktograficzna, na dobre zaczęto formować strategie historyczne wielu państw. Pamięć wybiórcza, prawda taktyczna, bezkrwawa wojna książek, gazet i wystąpień, wymiana ciosów na słowa. Pomimo upływu tylu lat, z braku kolejnej wojny – ta wymiana trwa do dzisiaj.

W 1945 roku ludność cywilna Europy wreszcie przebiła się przez propagandę wojenną, musiały więc urodzić się demony zbiorowej zmowy milczenia. W PRLu taką zmową był Katyń, w Rosji pakt Hitler – Stalin, w Anglii wielokrotna zdrada Polski, we Francji kolaboracja z Niemcami, w Austrii, na Węgrzech, w Bułgarii czy w Rumunii współpraca z Niemcami, a we Włoszech szybko zapomniano o tym, że to od Włochów Hitler uczył się faszyzmu.

Zadry minionych krzywd, pretensje z których większość jest chybiona. Drezdeńska hekatomba rodzin narodu twórców obozów zagłady, przerzucanie się liczbami straconych żołnierzy i cywili, analizy poziomu cierpienia ofiar masowych mordów. W takim środowisku Demony czują się najbardziej potrzebne.



Demon PRLu
Sprawa Katynia dla komunistycznych władz okupacyjnych, była szczególnie niewygodna. To dlatego zaraz po wojnie za napisanie przez dziecko na tablicy szkolnej czegoś o Katyniu, rodzice ucznia znikali albo dostawali z miejsca wyrok wieloletniego więzienia. Katyń był czerwoną płachtą agresji socrealizmu.

Po pierwsze sprawa Katynia jasno pokazywała podejście Rosjan do Polaków. Naród rosyjski uczestniczył bowiem w zorganizowanym ludobójstwie i nie może tłumaczyć się dzisiaj, że musiał wykonywać rozkazy Stalina – tak samo jak takie tłumaczenie nie było usprawiedliwieniem dla Niemców w Norymberdze.

Po drugie wynikało z niej, że jakość intelektualna przywódców socjalizmu nie może być wysokich lotów, ponieważ wszystkich mądrych i inteligentnych Polaków Stalin miał w zwyczaju mordować.

Po trzecie wreszcie, sprawa ta wybielała Niemców, którzy akurat w sprawie Katynia, pomimo nieszczerych pobudek, bardzo dobrze się zachowali. Wzorowo opisali znaleziska i nawet nie dopuszczali się propagandy, licząc że wiarygodność dokumentacji zbrodni i prawda historyczna, osłabi sojusz aliantów z Polakami.



Demon Rosji
Pakt Hitler – Stalin, błędnie nazywany do dzisiaj paktem Ribbentrop – Mołotow, jest epizodem, o którym Rosja wolałaby zapomnieć. Stalin co prawda nie osobiście podpisał się pod tym dokumentem, zrobił to za niego jego minister, ale i tak ten sojusz z nazizmem w pełni obciąża sowieckiego dyktatora. W Rosji tak bardzo liczono na zostanie tym czwartym, w osi zła drugiej wojny światowej, że przez kilka dni niemieckiego ataku, czyli operacji Barbarossa, struktura dowódcza sowieckiego imperium była w rozsypce. Wszyscy byli skrajnie zaskoczeni, a najbardziej sam Stalin, który zamknął się wtedy na kilka dni izolując się zupełnie. Nie wiedział pewnie jak wytłumaczyć światu – że od dziś będzie aliantem.

Oprócz tego Rosjanie lubią się chwalić najwyższymi stratami tej wojny – 27 milionów ofiar. Byłyby one jednak dużo niższe, gdyby rosyjscy generałowie nie traktowali swoich żołnierzy jak bydła i nie oczyszczali specjalnie przeciwpiechotnych pól minowych swoimi ludźmi.



Demon Anglii
Anglia zdradzała Polskę kilkukrotnie. Pierwszy raz nawet jeszcze przed wojną, kiedy dążyła do oddania Niemcom Gdańska, co miało zaspokoić na chwilę Hitlera. Drugi raz 12 września 1939 roku, kiedy zdecydowała o nieudzieleniu żadnej zbrojnej pomocy Polsce. W trakcie wojny przejawiała brak poważania dla Polaków, pomimo ogromnego ich wkładu w wysiłek wojenny.

Byliśmy czwartą armią aliancką, większą od wojska francuskiego. Do portów angielskich doprowadziliśmy własne okręty. W krytycznym momencie powietrznej bitwy o Anglię polskie dywizjony miały najwięcej zestrzeleń ze wszystkich. Co dziewiąty niemiecki samolot spadał z nieba za sprawą pilotowanych przez Polaków maszyn.

Mówi się, że odkrycie kodu Enigmy skróciło wojnę o dwa lata. To Polacy dostarczyli do Anglii kompletne urządzenie oraz opis jego działania, bo to nasi matematycy odkryli jej sekret jeszcze przed wojną. W rewanżu za naszą pomoc Anglicy ukrywali przed rządem polskim sprawę Katynia, zmusili go do milczenia żeby nie drażnić Stalina i na końcu sprzedali nasz kraj w Jałcie do strefy wpływów tego okrutnego dyktatora.

Naszym żołnierzom nie pozwolono nawet uczestniczyć, a co dopiero zająć należnego czwartego miejsca w 1945 roku na paradzie zwycięstwa na ulicach Londynu. Niedługo potem naszą armię w Wielkiej Brytanii, nielegalnie rozformowano. Dlatego z punktu widzenia Polaków, Anglia dostała po wojnie to, na co zasłużyła. Zaczynała ją jako mocarstwo imperialne, a kończyła jako bankrut na utrzymaniu Amerykanów.



Demon Francji
Kolaboracja rządu francuskiego jest legendarna. W trakcie ataku na Francję Hitler miał mniejsze siły, mniej czołgów, brakowało mu Eben Emael i Linii Maginota. Pomimo dodatkowej pomocy Belgii, Holandii i angielskiego korpusu ekspedycyjnego oraz dywizjonów angielskich samolotów, Francja broniła się krócej niż Polska.

Broniliśmy się dłużej pomimo tego, że Polacy zostali zaatakowani bez uprzedzenia, bez wypowiedzenia wojny, nie mieliśmy roku na przygotowania, mieliśmy za to dużo mniejsze siły od niemieckich wojsk i walczyliśmy jeszcze z Rosją – na dwóch frontach.

Francuzi nie są aż tak złymi żołnierzami. Oni po prostu nie chcieli walczyć z Hitlerem. Niemieckie wojska okupacyjne zaraz po zajęciu Paryża ustawiły się grzecznie w kolejkach do sklepów i mieli przy sobie pieniądze. Przez cały czas trwania wojny, to Francja była miejscem wakacji i odpoczynku niemieckich dywizji. Angielska flota musiała zmasakrować w portach francuskie pancerniki, bo nie była pewna czy ich załogi nie przeszły na stronę Niemiec.

Dopiero Polscy uchodźcy zaktywizowali francuski ruch oporu. Po wojnie zdecydowano, że zasługi polskich komórek, dokonujących najpoważniejszych zniszczeń, przeprowadzających poważniejsze akcje niż ukrywanie angielskich lotników na strychu, takie jak na przykład wysadzanie pociągów, zostaną przypisane francuskiemu ruchowi oporu. Tak aby miał on jakąś chlubną kartę i szansę na zostanie legendarnym, zmazując nieco piętno kolaboracji rządu Vichy z wrogiem. Oprócz opłacania niemieckich wojsk stacjonujących na terenie Francji, wysyłał on własnych obywateli wyznania mojżeszowego na pewną śmierć w obozach zagłady. Na nieszczęście dla Francuzów prawda o znaczącym udziale i organizowaniu przez Polaków francuskiego ruchu oporu, jednak wyszła na jaw, bo po upadku żelaznej kurtyny żyli jeszcze uczestnicy tych wydarzeń.


Demony Austrii, Węgier, Bułgarii i Rumunii
Każde z tych państw nie tylko kolaborowało, ale aktywnie współpracowało z Hitlerem. Każde z tych państw wystawiało własne dywizje. Tysiące ludzi z tych narodowości służyło pod rozkazami Wermachtu. Usprawiedliwieniem jest tutaj jedynie fakt, że walczyli oni głównie na froncie wschodnim, czyli z bardzo zbrodniczym reżimem Stalina, który to człowiek jest odpowiedzialny za śmierć większej ilości ludzi, niż cały Włoski faszyzm i Niemiecki nazizm razem wzięte. Żołnierze tych państw nie uczestniczyli też w pacyfikowaniu ludności cywilnej, czego nie można powiedzieć o ukraińskich rzeźnikach, w trakcie powstania mordujących ludność cywilną Warszawy. Kraje te dalej oficjalnie zapominają o swojej współpracy z Hitlerem, pomimo bezsprzecznych dowodów historycznych.



Demon Włoch
To Mussolini stworzył system faszystowski. To na nim wzorował się nazizm w metodach działania i filozofii nadrzędności wybranych uber nadludzi, nad resztą i nad innymi. Niemcy zwykle są dokładniejsi od Włochów i dużo lepsi w wykonywaniu rozkazów. Dlatego z czasem zbrodnie nazizmu znacznie przerosły swój faszystowski pierwowzór, jednak kolejność historycznych zdarzeń jest druzgocąca dla Włochów. Źródło zbrodniczego myślenia Niemiec, wybijało z włoskich marzeń o odtworzeniu tysiącletniego Imperium Rzymskiego. Nie wynikało natomiast, bo nie miało niczego wspólnego, z twierdzeniami i przekazem filozofii Nietzschego.

Na koniec jako wisienkę na torcie, warto przytoczyć najbardziej jaskrawy przykład zakłamania. Powojennej ohydnej polityki walki na słowa i wybiórczego traktowania zbiorowej pamięci. Nie chodzi o powojenny Związek Radziecki, bo komunizm oparty był na kłamstwie, więc nikt rozumny w to co on głosił nigdy nie wierzył. Nawet sam Lenin układając swoje mowy, miał co do prawdziwości swoich zapewnień poważne wątpliwości. Dlatego największym przekrętem historycznym XX wieku był Demon kraju wiśni.



Demon Japonii
Co prawda wojna na Pacyfiku zakończyła się w rok później, ale już 1945 roku los Japonii był przesądzony. Można więc było rozpocząć wojnę na słowa. Cały normalny świat zakończył wojowanie. Tylko najwięksi fanatycy w Japonii, podtrzymywali jeszcze swojego cesarza na duchu, złudzeniem wygrania wojny za pomocą atomu. Użycie przez nich tej niszczycielskiej broni miało sprawić, że udałoby się doprowadzić do sytuacji patowej – do honorowego rozejmu. Stało się jednak inaczej. Amerykański program atomowy był nieco szybszy.

Skoro Hiroszima była taka straszna, to dlaczego potrzeba było zrzucenia aż dwóch bomb, do kapitulacji Japonii?

Ponieważ w kilka dni po wybuchu tej pierwszej w Hiroszimie, Japończycy zdetonowali własną bombę jądrową. Potwierdzili skuteczność własnego programu Manhattan. Czuli się więc w równorzędnej pozycji w stosunku do Amerykanów – oba kraje miały możliwość produkcji bomby. Z braku B-29 Japończykom tylko nieco trudniej byłoby jej użyć.

Jednak wtedy spadł na nich niespodziewany cios. Zmasowane uderzenie Stalina na terenie Korei. Zajęcie przez niego całego półwyspu było kwestią tygodni, a na nim właśnie mieściły się japońskie ośrodki atomowe. Zaraz potem nastąpiło jeszcze zrzucenie drugiej bomby na Nagasaki, co pokazało (naciągniętą nieco przez USA) szybkość produkcji nowych amerykańskich ładunków jądrowych. Wtedy nawet cesarz zrozumiał, że Japonia przegrała wojnę.

Żeby w nadchodzącym czasie pokoju móc propagować ideę atomowego holokaustu, zniszczono całą dokumentację, urządzenia, nakazano milczeć ludziom, jednym słowem wymazano wszystko co wiązało Japonię z tą straszną bronią. Pomimo tego, że w dywanowych nalotach na Tokio zginęło więcej ludzi, to Hiroszimę uznaje się za zbiorowy pomnik poświęcenia Japonii. Wszystko to było strategią propagandowej walki na słowa czasów pokoju. Skuteczność zniszczenia śladów własnego programu atomowego sprawiła, że przez kolejne lata Japończycy mogli zgrywać ofiary nowej niehumanitarnej broni.



Potrzeba przemiany jakościowej
Do czasu kolejnej zmiany światopoglądowej, ta przepychanka historyczna na świecie, będzie dalej trwała w najlepsze. Nie zmieni tu wiele śmierć ostatnich uczestników tych wydarzeń. Wtedy w gardłowaniu i zamilczaniu faktów zgodnie ze swoją wersją przeszłości, prym będą wiodły córki i synowie tych ludzi, którzy przeżyli wojnę. Kwieciście i z wigorem, wietrząc sukces wydawniczy, następne pokolenie będzie opisywało wspomnienia swoich rozmów z rodzicami, naocznymi świadkami tego masowego szaleństwa zwanego drugą wojną światową.

Zbiorowa pamięć dalej będzie naginana przez wszystkie strony konfliktu, w imię ich doraźnych interesów. W obliczu wyszarpywania zasług wojennych, tylko absolutni przegrani mogą być jeszcze w miarę obiektywni, ale polskiej wersji historii, właśnie z powodu przegrania przez nią wojny, nikt nie zauważa.

Niestety prawda historyczna wyłoni się na świecie i zyska na klarowności dopiero wówczas, kiedy zmienią się priorytety ludzkości, zmieni się sposób postrzegania tego co ważne. Paradoksalnie więc, historyczny obiektywizm faktografii drugiej wojny światowej, nastanie dopiero w momencie, w którym wydarzenia czasów wojny, dla kogokolwiek przestaną mieć jakiekolwiek znaczenie.

3 komentarze:

  1. "W Rosji tak bardzo liczono na zostanie tym czwartym, w osi zła drugiej wojny światowej, że przez kilka dni niemieckiego ataku, czyli operacji Barbarossa, struktura dowódcza sowieckiego imperium była w rozsypce. Wszyscy byli skrajnie zaskoczeni, a najbardziej sam Stalin, który zamknął się wtedy na kilka dni izolując się zupełnie. Nie wiedział pewnie jak wytłumaczyć światu – że od dziś będzie aliantem."

    Suworow w jednej ze swoich książek (chyba "Cień zwycięstwa"), obala tę teorię. W wywiadzie dla URze mówi:
    "Związek Sowiecki dążył do opanowania całej Europy. Powstrzymał go Adolf Hitler – mówi Wiktor Suworow. Rosyjski pisarz przekonuje, że II wojnę światową wygrały Niemcy

    Co by się stało, gdyby Hitler 22 czerwca 1941 r. nie zaatakował Stalina?

    Stalin zaatakowałby Hitlera.

    Nie miałby chyba większych szans w starciu z potęgą Wehrmachtu.

    Wprost przeciwnie. To byłby spektakularny blitzkrieg Armii Czerwonej, Wehrmacht z całą jego potęgą zostałby zmiażdżony. A bolszewicy wkroczyliby do Berlina.

    Brzmi nieco fantastycznie.

    Proszę podać mi kartkę, narysuję to panu. Sytuacja w przededniu wybuchu wojny wyglądała mniej więcej tak:

    Falista linia to granica między Niemcami a Związkiem Sowieckim. Po prawej stronie, zaznaczone krzyżykami, ma pan szykujące się do ataku wojska sowieckie. Wystarczyło, żeby Niemcy zaatakowali w ten sposób żeby okrążyć Armię Czerwoną i całkowicie ją zniszczyć. Własnie tak się stało. Pierwsze tygodnie wojny zakończył się pogromem armii Stalina. Ale szykujący się do ataku Niemcy znajdowali się dokładnie w tej samej sytuacji co Armia Czerwona. Wystarczyło więc by to Sowieci zaatakowali pierwsi i to oni okrążyliby i zniszczyli niemieckie armie."

    O jednym z dowodów:
    "A zna Pan protokół przesłuchania syna Stalina, Jakowa po tym, jak dostał się do niewoli? Jakowy był oficerem artylerii, dowodził haubicami. Niemiecki oficer powiedział mu: "Macie świetne działa. Dlaczego strzelacie nimi tak niedokładnie? W nic nie trafiacie!". Na co Jakow odpowiedział: "Armaty mamy świetne, ale żeby trafiać potrzebujemy dokładnych map. Problem w tym, że nam wydano tylko mapy Niemiec. Nie mamy map Związku Sowieckiego"

    numer 15/2011, 16-22 maja 2011

    OdpowiedzUsuń
  2. "W rewanżu za naszą pomoc Anglicy ukrywali przed rządem polskim sprawę Katynia, zmusili go do milczenia żeby nie drażnić Stalina i na końcu sprzedali nasz kraj w Jałcie do strefy wpływów tego okrutnego dyktatora."

    Pisał o tym Ziemkiewicz:
    "Straszny, zupełnie pomijany moment w naszych dziejach. Wtajemniczonym i tym, którzy chcą o tym wiedzieć, stopniowo odsłania się przed oczami obraz masowego mordu, obraz, którego nie sposób odrzucić, ale i nie sposób przyjąć go do wiadomości − trwa przecież wojna z Niemcami, z Hitlerem. A Hitler jest dla całego wolnego świata ucieleśnieniem zła, wrogiem numer jeden, wielkim szatanem, którego pokonaniu trzeba podporządkować wszystko. Stalin jest w tej walce ważnym sojusznikiem, to Sowiety wszak dźwigają największy ciężar tej wojny, jakim jest wielokilometrowy front wschodni, stopniowo pochłaniający siły i rezerwy Niemiec. Przywódcy Zachodu nie wybaczą Polsce jakichkolwiek antyrosyjskich fobii i uprzedzeń. Sowieci doskonale o tym wiedzą, i przejawiają jeszcze większą niż zwykle drażliwość na swoim punkcie. Jakiekolwiek, najbardziej nawet uniżone prośby o wyjaśnienie, gdzie podziali się zaginieni Polacy, wywołują natychmiast furię Moskwy i gromkie pogróżki, a wtedy Churchill z Rooseveltem naskakują brutalnie na polskich przywódców za brak odpowiedzialności i szkodnictwo. Polskie emigracyjne gazety, i tak cenzurowane przez samych Polaków, objęte zostają dodatkowo cenzurą brytyjską, wykreślającą bezlitośnie jakąkolwiek aluzję do tego, co działo się tak niedawno w okupowanej Polsce i „na nieludzkiej ziemi”, gdzie rzucono setki tysięcy zesłańców."

    Sytuacja była tak niewygodna, że nie mogliśmy nic zrobić w tej sprawie. Groziło to kolejnym konfliktem.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Tylko absolutni przegrani mogą być jeszcze w miarę obiektywni, ale polskiej wersji historii, właśnie z powodu przegrania przez nią wojny, nikt nie zauważa."

    Stawiasz tezę, że zwycięzcy w kwestii historii nie są obiektywni, a my jako przegrani jesteśmy? Dlaczego mielibyśmy być. To jest raczej przeciąganie liny, bo każdemu (niezależnie od tego czy wygrał czy przegrał) gra historią przynosi "doraźne korzyści".

    OdpowiedzUsuń