W 1945. roku działa i katiusze w Europie ucichły. Na
wchodzie jeszcze miarowo toczyły się towarowe transporty ludzi i
dóbr przeznaczonych na zatracenie w przepastnych otchłaniach Rosji,
ale nie były to już działania wojenne, lecz administracyjne.
Dopiero wtedy, fakty historyczne minionej wielkiej wojny, zyskały na
znaczeniu.
Dopiero w czasach pokoju, stosunek sił przestał być
kluczowy - już nie pytano o to ile papież ma dywizji. Zamiast tego
dyskusje historyczne zaczęły decydować o wpływie na masowy rząd
dusz, czyli bezpośrednio na powojenną rzeczywistość. Wtedy na
dobre rozpętała się przepychanka ideologiczno – faktograficzna,
na dobre zaczęto formować strategie historyczne wielu państw.
Pamięć wybiórcza, prawda taktyczna, bezkrwawa wojna książek,
gazet i wystąpień, wymiana ciosów na słowa. Pomimo upływu tylu
lat, z braku kolejnej wojny – ta wymiana trwa do dzisiaj.
W 1945 roku ludność cywilna Europy wreszcie przebiła
się przez propagandę wojenną, musiały więc urodzić się demony
zbiorowej zmowy milczenia. W PRLu taką zmową był Katyń, w Rosji
pakt Hitler – Stalin, w Anglii wielokrotna zdrada Polski, we
Francji kolaboracja z Niemcami, w Austrii, na Węgrzech, w Bułgarii
czy w Rumunii współpraca z Niemcami, a we Włoszech szybko
zapomniano o tym, że to od Włochów Hitler uczył się faszyzmu.
Zadry minionych krzywd, pretensje z których większość
jest chybiona. Drezdeńska hekatomba rodzin narodu twórców obozów
zagłady, przerzucanie się liczbami straconych żołnierzy i cywili,
analizy poziomu cierpienia ofiar masowych mordów. W takim środowisku
Demony czują się najbardziej potrzebne.
Demon PRLu
Sprawa Katynia dla komunistycznych władz okupacyjnych,
była szczególnie niewygodna. To dlatego zaraz po wojnie za
napisanie przez dziecko na tablicy szkolnej czegoś o Katyniu,
rodzice ucznia znikali albo dostawali z miejsca wyrok wieloletniego
więzienia. Katyń był czerwoną płachtą agresji socrealizmu.
Po pierwsze sprawa Katynia jasno pokazywała podejście
Rosjan do Polaków. Naród rosyjski uczestniczył bowiem w
zorganizowanym ludobójstwie i nie może tłumaczyć się dzisiaj, że
musiał wykonywać rozkazy Stalina – tak samo jak takie tłumaczenie
nie było usprawiedliwieniem dla Niemców w Norymberdze.
Po drugie wynikało z niej, że jakość intelektualna
przywódców socjalizmu nie może być wysokich lotów, ponieważ
wszystkich mądrych i inteligentnych Polaków Stalin miał w zwyczaju
mordować.
Po trzecie wreszcie, sprawa ta wybielała Niemców,
którzy akurat w sprawie Katynia, pomimo nieszczerych pobudek, bardzo
dobrze się zachowali. Wzorowo opisali znaleziska i nawet nie
dopuszczali się propagandy, licząc że wiarygodność dokumentacji
zbrodni i prawda historyczna, osłabi sojusz aliantów z Polakami.
Demon Rosji
Pakt Hitler – Stalin, błędnie nazywany do dzisiaj
paktem Ribbentrop – Mołotow, jest epizodem, o którym Rosja
wolałaby zapomnieć. Stalin co prawda nie osobiście podpisał się
pod tym dokumentem, zrobił to za niego jego minister, ale i tak ten
sojusz z nazizmem w pełni obciąża sowieckiego dyktatora. W Rosji
tak bardzo liczono na zostanie tym czwartym, w osi zła drugiej wojny
światowej, że przez kilka dni niemieckiego ataku, czyli operacji
Barbarossa, struktura dowódcza sowieckiego imperium była w
rozsypce. Wszyscy byli skrajnie zaskoczeni, a najbardziej sam Stalin,
który zamknął się wtedy na kilka dni izolując się zupełnie.
Nie wiedział pewnie jak wytłumaczyć światu – że od dziś
będzie aliantem.
Oprócz tego Rosjanie lubią się chwalić najwyższymi
stratami tej wojny – 27 milionów ofiar. Byłyby one jednak dużo
niższe, gdyby rosyjscy generałowie nie traktowali swoich żołnierzy
jak bydła i nie oczyszczali specjalnie przeciwpiechotnych pól
minowych swoimi ludźmi.
Demon Anglii
Anglia zdradzała Polskę kilkukrotnie. Pierwszy raz
nawet jeszcze przed wojną, kiedy dążyła do oddania Niemcom
Gdańska, co miało zaspokoić na chwilę Hitlera. Drugi raz 12
września 1939 roku, kiedy zdecydowała o nieudzieleniu żadnej
zbrojnej pomocy Polsce. W trakcie wojny przejawiała brak poważania
dla Polaków, pomimo ogromnego ich wkładu w wysiłek wojenny.
Byliśmy czwartą armią aliancką, większą od wojska
francuskiego. Do portów angielskich doprowadziliśmy własne okręty.
W krytycznym momencie powietrznej bitwy o Anglię polskie dywizjony
miały najwięcej zestrzeleń ze wszystkich. Co dziewiąty niemiecki
samolot spadał z nieba za sprawą pilotowanych przez Polaków
maszyn.
Mówi się, że odkrycie kodu Enigmy skróciło wojnę o
dwa lata. To Polacy dostarczyli do Anglii kompletne urządzenie oraz
opis jego działania, bo to nasi matematycy odkryli jej sekret
jeszcze przed wojną. W rewanżu za naszą pomoc Anglicy ukrywali
przed rządem polskim sprawę Katynia, zmusili go do milczenia żeby
nie drażnić Stalina i na końcu sprzedali nasz kraj w Jałcie do
strefy wpływów tego okrutnego dyktatora.
Naszym żołnierzom nie pozwolono nawet uczestniczyć, a
co dopiero zająć należnego czwartego miejsca w 1945 roku na
paradzie zwycięstwa na ulicach Londynu. Niedługo potem naszą armię
w Wielkiej Brytanii, nielegalnie rozformowano. Dlatego z punktu
widzenia Polaków, Anglia dostała po wojnie to, na co zasłużyła.
Zaczynała ją jako mocarstwo imperialne, a kończyła jako bankrut
na utrzymaniu Amerykanów.
Demon Francji
Kolaboracja rządu francuskiego jest legendarna. W
trakcie ataku na Francję Hitler miał mniejsze siły, mniej czołgów,
brakowało mu Eben Emael i Linii Maginota. Pomimo dodatkowej pomocy
Belgii, Holandii i angielskiego korpusu ekspedycyjnego oraz
dywizjonów angielskich samolotów, Francja broniła się krócej niż
Polska.
Broniliśmy się dłużej pomimo tego, że Polacy
zostali zaatakowani bez uprzedzenia, bez wypowiedzenia wojny, nie
mieliśmy roku na przygotowania, mieliśmy za to dużo mniejsze siły
od niemieckich wojsk i walczyliśmy jeszcze z Rosją – na dwóch
frontach.
Francuzi nie są aż tak złymi żołnierzami. Oni po
prostu nie chcieli walczyć z Hitlerem. Niemieckie wojska okupacyjne
zaraz po zajęciu Paryża ustawiły się grzecznie w kolejkach do
sklepów i mieli przy sobie pieniądze. Przez cały czas trwania
wojny, to Francja była miejscem wakacji i odpoczynku niemieckich
dywizji. Angielska flota musiała zmasakrować w portach francuskie
pancerniki, bo nie była pewna czy ich załogi nie przeszły na
stronę Niemiec.
Dopiero Polscy uchodźcy zaktywizowali francuski ruch
oporu. Po wojnie zdecydowano, że zasługi polskich komórek,
dokonujących najpoważniejszych zniszczeń, przeprowadzających
poważniejsze akcje niż ukrywanie angielskich lotników na strychu,
takie jak na przykład wysadzanie pociągów, zostaną przypisane
francuskiemu ruchowi oporu. Tak aby miał on jakąś chlubną kartę
i szansę na zostanie legendarnym, zmazując nieco piętno
kolaboracji rządu Vichy z wrogiem. Oprócz opłacania niemieckich
wojsk stacjonujących na terenie Francji, wysyłał on własnych
obywateli wyznania mojżeszowego na pewną śmierć w obozach
zagłady. Na nieszczęście dla Francuzów prawda o znaczącym
udziale i organizowaniu przez Polaków francuskiego ruchu oporu,
jednak wyszła na jaw, bo po upadku żelaznej kurtyny żyli jeszcze
uczestnicy tych wydarzeń.
Demony Austrii, Węgier, Bułgarii i Rumunii
Każde z tych państw nie tylko kolaborowało, ale
aktywnie współpracowało z Hitlerem. Każde z tych państw
wystawiało własne dywizje. Tysiące ludzi z tych narodowości
służyło pod rozkazami Wermachtu. Usprawiedliwieniem jest tutaj
jedynie fakt, że walczyli oni głównie na froncie wschodnim, czyli
z bardzo zbrodniczym reżimem Stalina, który to człowiek jest
odpowiedzialny za śmierć większej ilości ludzi, niż cały Włoski
faszyzm i Niemiecki nazizm razem wzięte. Żołnierze tych państw
nie uczestniczyli też w pacyfikowaniu ludności cywilnej, czego nie
można powiedzieć o ukraińskich rzeźnikach, w trakcie powstania
mordujących ludność cywilną Warszawy. Kraje te dalej oficjalnie
zapominają o swojej współpracy z Hitlerem, pomimo bezsprzecznych
dowodów historycznych.
Demon Włoch
To Mussolini stworzył system faszystowski. To na nim
wzorował się nazizm w metodach działania i filozofii nadrzędności
wybranych uber nadludzi, nad resztą i nad innymi. Niemcy zwykle są
dokładniejsi od Włochów i dużo lepsi w wykonywaniu rozkazów.
Dlatego z czasem zbrodnie nazizmu znacznie przerosły swój
faszystowski pierwowzór, jednak kolejność historycznych zdarzeń
jest druzgocąca dla Włochów. Źródło zbrodniczego myślenia
Niemiec, wybijało z włoskich marzeń o odtworzeniu tysiącletniego
Imperium Rzymskiego. Nie wynikało natomiast, bo nie miało niczego
wspólnego, z twierdzeniami i przekazem filozofii Nietzschego.
Na
koniec jako wisienkę na torcie, warto przytoczyć najbardziej
jaskrawy przykład zakłamania. Powojennej ohydnej polityki walki na
słowa i wybiórczego traktowania zbiorowej pamięci. Nie chodzi o
powojenny Związek Radziecki, bo komunizm oparty był na kłamstwie,
więc nikt rozumny w to co on głosił nigdy nie wierzył. Nawet sam
Lenin układając swoje mowy, miał co do prawdziwości swoich
zapewnień poważne wątpliwości. Dlatego największym przekrętem
historycznym XX wieku był Demon kraju wiśni.
Demon Japonii
Co prawda wojna na Pacyfiku zakończyła się w rok
później, ale już 1945 roku los Japonii był przesądzony. Można
więc było rozpocząć wojnę na słowa. Cały normalny świat
zakończył wojowanie. Tylko najwięksi fanatycy w Japonii,
podtrzymywali jeszcze swojego cesarza na duchu, złudzeniem wygrania
wojny za pomocą atomu. Użycie przez nich tej niszczycielskiej broni
miało sprawić, że udałoby się doprowadzić do sytuacji patowej –
do honorowego rozejmu. Stało się jednak inaczej. Amerykański
program atomowy był nieco szybszy.
Skoro Hiroszima była taka straszna, to dlaczego
potrzeba było zrzucenia aż dwóch bomb, do kapitulacji Japonii?
Ponieważ w kilka dni po wybuchu tej pierwszej w
Hiroszimie, Japończycy zdetonowali własną bombę jądrową.
Potwierdzili skuteczność własnego programu Manhattan. Czuli się
więc w równorzędnej pozycji w stosunku do Amerykanów – oba
kraje miały możliwość produkcji bomby. Z braku B-29 Japończykom
tylko nieco trudniej byłoby jej użyć.
Jednak wtedy spadł na nich niespodziewany cios.
Zmasowane uderzenie Stalina na terenie Korei. Zajęcie przez niego
całego półwyspu było kwestią tygodni, a na nim właśnie
mieściły się japońskie ośrodki atomowe. Zaraz potem nastąpiło
jeszcze zrzucenie drugiej bomby na Nagasaki, co pokazało
(naciągniętą nieco przez USA) szybkość produkcji nowych
amerykańskich ładunków jądrowych. Wtedy nawet cesarz zrozumiał,
że Japonia przegrała wojnę.
Żeby w nadchodzącym czasie pokoju móc propagować
ideę atomowego holokaustu, zniszczono całą dokumentację,
urządzenia, nakazano milczeć ludziom, jednym słowem wymazano
wszystko co wiązało Japonię z tą straszną bronią. Pomimo tego,
że w dywanowych nalotach na Tokio zginęło więcej ludzi, to
Hiroszimę uznaje się za zbiorowy pomnik poświęcenia Japonii.
Wszystko to było strategią propagandowej walki na słowa czasów
pokoju. Skuteczność zniszczenia śladów własnego programu
atomowego sprawiła, że przez kolejne lata Japończycy mogli zgrywać
ofiary nowej niehumanitarnej broni.
Potrzeba przemiany jakościowej
Do czasu kolejnej zmiany światopoglądowej, ta
przepychanka historyczna na świecie, będzie dalej trwała w
najlepsze. Nie zmieni tu wiele śmierć ostatnich uczestników tych
wydarzeń. Wtedy w gardłowaniu i zamilczaniu faktów zgodnie ze
swoją wersją przeszłości, prym będą wiodły córki i synowie
tych ludzi, którzy przeżyli wojnę. Kwieciście i z wigorem,
wietrząc sukces wydawniczy, następne pokolenie będzie opisywało
wspomnienia swoich rozmów z rodzicami, naocznymi świadkami tego
masowego szaleństwa zwanego drugą wojną światową.
Zbiorowa pamięć dalej będzie naginana przez wszystkie
strony konfliktu, w imię ich doraźnych interesów. W obliczu
wyszarpywania zasług wojennych, tylko absolutni przegrani mogą być
jeszcze w miarę obiektywni, ale polskiej wersji historii, właśnie
z powodu przegrania przez nią wojny, nikt nie zauważa.
Niestety prawda historyczna wyłoni się na świecie i
zyska na klarowności dopiero wówczas, kiedy zmienią się
priorytety ludzkości, zmieni się sposób postrzegania tego co
ważne. Paradoksalnie więc, historyczny obiektywizm faktografii
drugiej wojny światowej, nastanie dopiero w momencie, w którym
wydarzenia czasów wojny, dla kogokolwiek przestaną mieć
jakiekolwiek znaczenie.
"W Rosji tak bardzo liczono na zostanie tym czwartym, w osi zła drugiej wojny światowej, że przez kilka dni niemieckiego ataku, czyli operacji Barbarossa, struktura dowódcza sowieckiego imperium była w rozsypce. Wszyscy byli skrajnie zaskoczeni, a najbardziej sam Stalin, który zamknął się wtedy na kilka dni izolując się zupełnie. Nie wiedział pewnie jak wytłumaczyć światu – że od dziś będzie aliantem."
OdpowiedzUsuńSuworow w jednej ze swoich książek (chyba "Cień zwycięstwa"), obala tę teorię. W wywiadzie dla URze mówi:
"Związek Sowiecki dążył do opanowania całej Europy. Powstrzymał go Adolf Hitler – mówi Wiktor Suworow. Rosyjski pisarz przekonuje, że II wojnę światową wygrały Niemcy
Co by się stało, gdyby Hitler 22 czerwca 1941 r. nie zaatakował Stalina?
Stalin zaatakowałby Hitlera.
Nie miałby chyba większych szans w starciu z potęgą Wehrmachtu.
Wprost przeciwnie. To byłby spektakularny blitzkrieg Armii Czerwonej, Wehrmacht z całą jego potęgą zostałby zmiażdżony. A bolszewicy wkroczyliby do Berlina.
Brzmi nieco fantastycznie.
Proszę podać mi kartkę, narysuję to panu. Sytuacja w przededniu wybuchu wojny wyglądała mniej więcej tak:
Falista linia to granica między Niemcami a Związkiem Sowieckim. Po prawej stronie, zaznaczone krzyżykami, ma pan szykujące się do ataku wojska sowieckie. Wystarczyło, żeby Niemcy zaatakowali w ten sposób żeby okrążyć Armię Czerwoną i całkowicie ją zniszczyć. Własnie tak się stało. Pierwsze tygodnie wojny zakończył się pogromem armii Stalina. Ale szykujący się do ataku Niemcy znajdowali się dokładnie w tej samej sytuacji co Armia Czerwona. Wystarczyło więc by to Sowieci zaatakowali pierwsi i to oni okrążyliby i zniszczyli niemieckie armie."
O jednym z dowodów:
"A zna Pan protokół przesłuchania syna Stalina, Jakowa po tym, jak dostał się do niewoli? Jakowy był oficerem artylerii, dowodził haubicami. Niemiecki oficer powiedział mu: "Macie świetne działa. Dlaczego strzelacie nimi tak niedokładnie? W nic nie trafiacie!". Na co Jakow odpowiedział: "Armaty mamy świetne, ale żeby trafiać potrzebujemy dokładnych map. Problem w tym, że nam wydano tylko mapy Niemiec. Nie mamy map Związku Sowieckiego"
numer 15/2011, 16-22 maja 2011
"W rewanżu za naszą pomoc Anglicy ukrywali przed rządem polskim sprawę Katynia, zmusili go do milczenia żeby nie drażnić Stalina i na końcu sprzedali nasz kraj w Jałcie do strefy wpływów tego okrutnego dyktatora."
OdpowiedzUsuńPisał o tym Ziemkiewicz:
"Straszny, zupełnie pomijany moment w naszych dziejach. Wtajemniczonym i tym, którzy chcą o tym wiedzieć, stopniowo odsłania się przed oczami obraz masowego mordu, obraz, którego nie sposób odrzucić, ale i nie sposób przyjąć go do wiadomości − trwa przecież wojna z Niemcami, z Hitlerem. A Hitler jest dla całego wolnego świata ucieleśnieniem zła, wrogiem numer jeden, wielkim szatanem, którego pokonaniu trzeba podporządkować wszystko. Stalin jest w tej walce ważnym sojusznikiem, to Sowiety wszak dźwigają największy ciężar tej wojny, jakim jest wielokilometrowy front wschodni, stopniowo pochłaniający siły i rezerwy Niemiec. Przywódcy Zachodu nie wybaczą Polsce jakichkolwiek antyrosyjskich fobii i uprzedzeń. Sowieci doskonale o tym wiedzą, i przejawiają jeszcze większą niż zwykle drażliwość na swoim punkcie. Jakiekolwiek, najbardziej nawet uniżone prośby o wyjaśnienie, gdzie podziali się zaginieni Polacy, wywołują natychmiast furię Moskwy i gromkie pogróżki, a wtedy Churchill z Rooseveltem naskakują brutalnie na polskich przywódców za brak odpowiedzialności i szkodnictwo. Polskie emigracyjne gazety, i tak cenzurowane przez samych Polaków, objęte zostają dodatkowo cenzurą brytyjską, wykreślającą bezlitośnie jakąkolwiek aluzję do tego, co działo się tak niedawno w okupowanej Polsce i „na nieludzkiej ziemi”, gdzie rzucono setki tysięcy zesłańców."
Sytuacja była tak niewygodna, że nie mogliśmy nic zrobić w tej sprawie. Groziło to kolejnym konfliktem.
"Tylko absolutni przegrani mogą być jeszcze w miarę obiektywni, ale polskiej wersji historii, właśnie z powodu przegrania przez nią wojny, nikt nie zauważa."
OdpowiedzUsuńStawiasz tezę, że zwycięzcy w kwestii historii nie są obiektywni, a my jako przegrani jesteśmy? Dlaczego mielibyśmy być. To jest raczej przeciąganie liny, bo każdemu (niezależnie od tego czy wygrał czy przegrał) gra historią przynosi "doraźne korzyści".