niedziela, 26 lutego 2012

Wyrównanie rachunków

Największą porażką starożytnej kultury zachodu, było poleganie na twardym pieniądzu i brak zdolności przystosowania się do rodzącej się dopiero w ludzkich umysłach, płynnej jeszcze i nieukonstytuowanej cywilizacji informacyjnej. Tak właśnie starożytne Chiny doprowadziły do upadku rzymskiego cesarstwa zachodniego, a po latach Chinom zrobiła dokładnie to samo reprezentująca Wielką Brytanię – Kompania Wschodnio-Indyjska.


Idea Rzymu opierała się na dura lex, sed lex oraz tolerancji i otwartości na inne kultury. Wszystko spajało naukowe, konstruktywne myślenie i to tylko o rzeczach z czysto inżynierskim przeznaczeniem.

Rzymianie myśleli tak, jak budowali. Budowali tak, jakby mieli żyć wiecznie, a żyli tak, jakby ich życie miało skończyć się jutro. Nie było niczego pomiędzy, tylko twarde i ostre granice. Tę spartańską kulturę Rzymu nieco stonowali, wyłagodzili i wysublimowali Grecy. Dzięki nim myślenie naukowe w kategoriach skrajnej praktyczności, zaczynała powoli zastępować nowa metoda naukowa polegająca na kreowaniu wizji. To dlatego kiedy przyszły najgorsze czasy najazdu hord głodnych barbarzyńców, z całego Imperium zachowała się tylko jego wschodnia część. To w niej skupiały się pierwiastki, które powoli sączyły się na zachód z terenów Indii.


Rzym myślał jak XIX wieczni Niemcy. Liczyła się ciężka praca, niemyślenie o przyjemnościach, skuteczność i osiąganie celów po najmniejszej linii oporu. Ważna też była, o czym dziś wielu zdaje się zapominać – jakość i renoma, wręcz marka. Nieuchronność kary jaka spadała na tych, którzy przeciwstawiali się Rzymowi była znacznie skuteczniejsza od siły oręża rzymskiej armii.

Ten doskonale funkcjonujący i uporządkowany świat zniszczyły dalekie, bo oddzielone górami, pustyniami i wyżynami, Chiny. Po ukonstytuowaniu się w rosnącym w potędze Rzymie prawdziwej elity, patrycjusze musieli się czymś od plebejuszy wyróżniać. Na początku była to fenicka purpura, potem nawet ona zaczęła tanieć, a przez to i się upowszechniać. Dlatego łaknący luksusu powabnych, wręcz idealnych na południowe włoskie upały tkanin, z otwartymi ramionami przyjęli zupełnie nowy i wyjątkowy materiał – jedwab.

Jedwab musiał przebyć pustynie, niezgłębione lasy, okrążyć niezliczone jeziora, brodzić przez rzeki i tajemnicze tereny leżące pomiędzy Chinami, a Rzymem. Jedwabny Szlak był niezwykle długi, a niebezpieczeństw na jego drodze bez liku. Dlatego zawsze jedwab był drogi i dlatego opłacało się płacić za niego, tylko tym co Rzym miał najcenniejszego – złotem.


Problem polegał więc na tym, że złoto wędrowało na wschód, natomiast na zachód wożono towar jak najbardziej odnawialny, który produkowały na swoje kokony jedwabniki.
Po pewnym czasie w Rzymie było dużo jedwabiu, a zaczynało brakować złota. Nie było więc czym płacić zawodowej armii. Na początku problem ten łatwo rozwiązywano dając weteranom z podbitych terenów ziemię. Jednak od czasu gdy cesarz Hadrian ustalił raz na zawsze pretensje terytorialne Imperium, Rzym zaczął chylić się ku upadkowi.

Rzymianie w przeciwieństwie do Chińczyków nie wpadli na genialny plan wprowadzenia fiducjarnej, a więc opartej tylko na zaufaniu waluty. Zamiast tego coraz bardziej rozcieńczali swoje monety, dodając do stopu coraz tańsze metale, aż w końcu dotarli do dna bezczelności dodając do monety miedzi.

Takie działanie doprowadziło do wypłukania zaufania obywateli do władz, co z kolei doprowadziło do inflacji i nieuniknionych podwyżek cen. W schyłkowym okresie Imperium Zachodniego pieniądze nie były nic warte, a Rzymu broniły tylko niemieckie legie, gdyż ten naród barbarzyńców podziwiał i naśladował ich kulturę romańską i rzymskie wartości.


Niestety żołnierskich brzuchów nie można napełnić samymi ideami, dlatego w ostatecznym rozrachunku obrońcy cywilizacji nieuchronnie przegrali.
Ponad 1400 lat po upadku Rzymu, kiedy na morzach panowały statki brytyjskiej korony – role o 180 stopni się odwróciły.

Handel Imperium Brytyskiego, największego państwa jakie kiedykolwiek istniało, na dalekim wschodzie prowadziło prywatne przedsiębiorstwo – pierwsza niebankowa korporacja – Kompania Wschodnio-Indyjska.


Wszystkie działania prowadzące do zysku są pożądane, to co przynosi straty jest największym złem i powinno być wyklęte. Taka była mniej więcej, całkowicie wyzuta z moralności, strategia biznesowa tego potwora.
Dlatego gdy korporacjoniści stwierdzili, że handel z Chinami im się nie opłaca. Postanowili poszukać innego sposobu do osiągnięcia zysku.

Chiny nauczone doświadczeniem Rzymu, żądały za swoje dobra takie jak ryż, jedwab, czy herbatę – twardej czyli opartej na kruszcu waluty. W XIX wieku najczęściej było to srebro. Brytyjczycy jednak nie byli na tyle nieobyci w globalnych mechanizmach przepływu pieniędzy, by nie zdawać sobie sprawy z długoterminowych skutków takiego handlowania.

Dlatego postanowili wyrównać szansę wprowadzając do obiegu także całkowicie odnawialny, bo oparty na roślinach towar – opium.
Uczynienie najliczniejszego narodu świata palaczami opium tak się brytyjczykom opłaciło, że wkrótce doszło do odwrócenia bilansu eksportowego. Teraz za herbatę, ryż i jedwab płacono opium, ponadto doszło do tego, że za dodatkowe transporty narkotyku Chińczycy płacili srebrem.

Cenny kruszec zaczynał powoli opuszczać Państwo Środka, co nie pozostało niezauważone przez cesarski dwór, pomimo tego, że był on zamknięty w Zakazanym Mieście. Cesarz wypędził brytyjskich handlarzy i zniszczył zapasy opium, co było oczywiście przyczynkiem do wojny.


Siły Imperium Brytyjskiego bardzo szybko poradziło sobie z Chińczykami, a wojska ekspedycyjne zajęły Szanghaj. Potem zawarto rozejm. Jednak dla administracji Cesarza taka sytuacja była nie do przyjęcia, dlatego w kilkanaście lat później walki rozgorzały na nowo.

Tym razem nawet zamknięci na obce trendy mandaryni, musieli przyznać się do porażki. Potęgę wielkich Chin całkowicie złamano i musiała się ona zgodzić na podpisanie warunków pokoju na upokarzających dyktowanych przez Anglików warunkach.

Wielka Brytania zyskała oprócz bezpośredniej kontrybucji możliwość nieskrępowanego handlu opium, a cała działalność przynosiła tak wielkie zyski, że bardzo opłacalne stało się pośredniczenie w tej intensywnej wymianie handlowej. Żeby jeszcze bardziej odciąć od źródeł zysków chińskiego wasala, Brytyjczycy wybudowali na dalekim wschodzie własny port handlowy.

Tak oto Europa po półtora tysiąca lat wyrównała rachunki z Chinami i tak właśnie na mapie świata pojawiło się niezwykłe i dynamiczne miasto portowe – Hongkong. 
W dłuższej perspektywie, jeśli obie strony ciągle istnieją, każdy bilans zysków i strat nieuchronnie dążyć będzie do wyrównania.

1 komentarz:

  1. Jak każda błyskotliwa teoria, życie jej lub zanik zależy od danych statystycznych. Będąc sympatyzującym laikiem w kwestiach kontaktów między cywilizacjami, a nie choćby odrobinkę specjalistą, wyrażę moje "tak mi się wydaje": jak większość zjawisk o olbrzymich konsekwencjach dla dziejów świata tak i upadek Rzymu był bardzo złożonym procesem z wielością graczy i pionków i zapewne wyrażone w tym artykule idee powinny być wzięte pod uwagę przy malowaniu panoramicznej wizji, ale nie wiem czy ten ton będzie przeważał w mocnych punktach obrazu.

    OdpowiedzUsuń