Wartość człowieczego
losu jest niezmierzona. Gdyby było inaczej, gdyby można ją było
policzyć, zmierzyć, ocenić i przyrównać – można by też ją
osądzić. Wtedy można by skazać każdego, a jedynym żyjącym na
Ziemi byłby ostatni sędzia. Taki wyrok byłby pewny, bo nie byłoby
tak potrzebnych do trwania – wątpliwości.
To one świadczą o tym,
że w naszym opisywaniu świata jesteśmy niedokładni, a ci którzy
starają się wymyślić pragmatyczną tezę ostateczną, z góry
skazani są na porażkę.
Nie ma powodu aby uważać,
że przyszłość w tym stanie rzeczy cokolwiek zmieni. Nie ma powodu
by uważać, że przeszłość była cokolwiek inna. Wiek cywilizacji
i stopień jej rozwoju nie ma w ocenie ludzkiej istoty niczego do
rzeczy. Jest tylko człowiek, jego wnętrze i to na co ma wpływ,
jego wola. Zamiast za czyny, powinniśmy więc raczej oskarżać
ludzi za złe intencje.
Takie reductio ad absurdum
najlepiej pokazuje, że kwestia winy jest najniebezpieczniejszym
konceptem intelektualnym zachodu. Indywidualizując przyczynę,
alienuje się człowieka oraz zaciera obraz całości zjawiska,
zakazując jego opisywania. Do tego, wina z definicji domaga się
kary i to zwykle od tych silnych, których pierwotne nieszczęście
nigdy nie dotknęło.
Wiele rzek krwi spłynęło
odkąd człowiek stworzył ten diabelny koncept. Wiele jeszcze
zniszczonych będzie dusz i skruszonych czaszek. Wszystkiemu winna
jest spersonalizowana, zindywidualizowana przyczyna zjawiska. Podczas
gdy, co dobrze wiemy, że nikt z nas nie jest na tyle silny, bądź
inteligentny – aby samodzielnie sterować życiem innych wedle
własnego uznania. Władza jest złudzeniem, którym nawzajem się z
lubością się obdarowujemy.
Nie ma takiej siły, która
powstrzymać mogłaby wolę. Nie ma takiej woli, która mogłaby
czegoś dokonać na siłę. Największa siła sprawcza leży w
uległości. Wszystko wymaga współpracy, wszystko jest połączone.
Wrastając w kulturę
uczymy się niewłaściwych zachowań i fascynujemy niezmierzonymi ich możliwościami. Potem dostrzegamy, które z zakazów są
uzasadnione, a które musimy przestrzegać, bo tak robią wszyscy.
Najgorszy jest jednak ten trzeci etap, w którym widzimy jak wiele w
naszej kulturze jest przyzwolenia na to, na co być nie powinno.
Wtedy rodzi się w nas naturalna skłonność formułowania kolejnych
zakazów – jak u dzieci.
Nie widzimy i nie chcemy
wiedzieć dlaczego naszego społeczeństwo przed naszymi narodzinami
jeszcze tych zakazów nie ustanowiło. Nie widzimy sieci misternych
zależności pomiędzy kolejnym zakazem i negatywnymi naciskami na
plastycznych z definicji moralnie ludzi.
Tym różnią się mędrcy
od ludzi, którzy oświeceni własną diagnozą wady społecznej,
chcą szybko ulepszyć świat – jak guru sekt, nawiedzeni
kaznodzieje, szaleni naukowcy i nieopierzeni politycy. Im więcej
władzy posiada człowiek, tym więcej przejmuje on od innych
kontroli nad własnym życiem, co szkodzi każdej ze stron. Każdy
człowiek powinien być odpowiedzialny za własne czyny, jednak nigdy
w życiu nie powinien usłyszeć że jest czemuś winny.
Zmierzch Średniowiecza
powinien skutecznie pogrzebać w przeszłości te nietrafione
koncepcje trzymania kogokolwiek za karę w lochu. Człowieczego życia
nie starczy by uzasadnić skutecznie tego typu czyny, przez co
współczesne, coraz bardziej cywilizowane procesy dające możliwość
obrony przed stygmatyzacją, ciągną się w nieskończoność. Na
wolności natomiast pozostają ludzie naprawdę niebezpieczni,
których chroni zbrodnicze domniemanie niewinności, bo niczego im
jeszcze nie udowodniono.
Izolacja jednostek
szkodliwych i niebezpiecznych służy każdemu zwłaszcza
oskarżonemu. Jednak stygmatyzacja, ograniczanie możliwości
gromadzenia informacji, poniżanie i karanie za sam fakt przebywania
w odosobnieniu na podstawie przypuszczenia – jest tym rakiem który
toczy cywilizowane społeczeństwo.
Społeczeństwo to szuka
dróg oczyszczania się z elementów szkodliwych. Jednak my ciągle
uparcie twierdzimy, że szkodliwi mogą być tylko pojedynczy ludzie,
a nie zjawiska. Otoczenie wpływa na nas tak bardzo, że nie jesteśmy
w stanie odróżnić od niego swojej niezależnej jaźni, a co
dopiero twierdzić że tylko ona odpowiada za wszystko.
Nie jest to próba obrony
zła, lecz jego lokalizacji. Zbyt wiele razy uciekało ono już
karze, bo zamknięto w ciemnym lochu albo powieszono na szubienicy,
tego czy owego winnego delikwenta. Dopiero drążąc, mając pełną
wiedzę o przyczynach zjawiska możemy formułować jakieś
zalecenia. Do uogólnienia antidotum jest potrzebna jeszcze głębsza
wiedza o powiązaniach i potencjalnych konsekwencjach.
Społeczeństwo to
dynamiczny system wzajemnych zależności i w próbach pomocy mu,
należy uwzględniać holistyczną naturę organizmu. Tak jak
całościowo należy patrzeć na pacjenta, gdy podaje się mu
oczyszczającą kurację.
Ceną za mądrość jest
wiedza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz