piątek, 6 stycznia 2012

Sieć - coś mistycznego




Pięcioletnie dziecko wychowywane w rodzinie bez telewizora, ale z dużą ilością komputerów, po raz pierwszy zobaczyło ten wynalazek podczas wizyty u znajomych. Zainteresowane jego dziwnym wyglądem obejrzało go ze wszystkich stron, zaglądając nawet za niego, by w końcu zwrócić się z pytaniem „gdzie jest myszka?”.

Mały, ledwo mówiący szkrab odkrył IPada. Potrafił rysować na nim i posługiwać się aplikacjami – wszystko za pomocą ruchów paluszków po ekranie. Pewnego razu zobaczył wydruk obrazka położony na oparciu fotela. Wziął go w rączki i wykonał na nim ruch wykorzystywany na IPadzie do powiększania. Kiedy po kilku próbach nic się z kartką nie działo. Zdziwiony maluch spojrzał na ojca i pokazując kartkę powiedział „zepsute”.

Ośmioletni chłopiec, kiedy dowiedział się, że jego rodzice żyli w czasach w których nie było komputerów, postawił kluczowe arcyważne pytanie: „To jak korzystaliście wtedy z Internetu?

Pokolenia wychowywane w świecie cyfryzacji i interakcji z otoczeniem, nie wyobrażają sobie świata bez niej, tak samo jak nieodporni na dzicz i brak bieżącej wody są przedstawiciele odchodzącego do przeszłości świata – telewizyjnej bierności i cywilizacyjnej wygody.

W porównaniu z aktywnymi przedstawicielami młodego pokolenia, ludzie przyzwyczajeni do telewizora są miałcy, pozbawieni zainteresowań i powolni. Nie mamy argumentów mogących przeciwstawić się prężności i wolności słowa prowadzącej do lepszego obiegu informacji, jaka jest udziałem Kultury Roju.

Jedyną barierą jest liczebność.


W każdym liczącym się kraju na świecie, za wyjątkiem Indii, społeczeństwa się starzeją. Dlatego młodzi nie mają przewagi liczebnej, koniecznej do szybkiego przeprowadzenia społecznych przezmian. Jednak ich to na dłuższą metę nie powstrzyma, gdyż z upływem czasu coraz więcej roczników dostrzega potrzebę globalnego przewartościowania, zmiany zestawu celów. Społeczeństwo chmury jest bowiem globalne i nie ma pomiędzy nimi barier narodowościowych. Jest za to pośród nich wiele elementów wspólnych, takich jak podejście do wartości intelektualnej oraz neutralność medium w stosunku do przepływającej treści.

Nikt nie wie jeszcze, kiedy dojdzie do pierwszej globalnej rewolucji. Jednak objawy zmiany sposobu myślenia są już obecne na świecie. Będzie to pierwsza rewolucja wirtualna, zupełnie nie tykająca fizycznej infrastruktury i nie wymuszająca na władzy blokowania placów, stawiania zapór dla tłumów i strzelania gazem łzawiącym do mas. Fizyczna potęga, którą obecnie dysponuje niejeden rząd, w konfrontacji z rojem jest całkowicie bezużyteczna. Nie będzie nawet do kogo strzelać, a niewinne ofiary będą dla społeczeństwa chmury bez znaczenia, staną się co najwyżej sztandarem i ponagleniem do intensyfikacji zmian.



Nikt nie będzie obecnym decydentom władzy zabierał. Kultura roju nie jest w sposób bezpośredni agresywna. Jest ona uzależniona od sprawnego funkcjonowania obecnej infrastruktury, dlatego nigdy nie dojdzie do krwawo tłumionych protestów, wystarczy że młodzi skopiują i opublikują całą obłudę poprzednich pokoleń. Przejmą w ten sposób kontrolę nad danymi potrzebnymi do funkcjonowania cywilizacji i zaczną rozwijać ją po swojemu, bez oglądania się na umierający poprzedzający ich świat.

Młodzi kategoryzują Internet jako coś mistycznego, jako podstawę ich fizycznego bytu i na jego terenie są falą, której nie można powstrzymać i kontrolować. Przyczyna braku kontroli wynika z faktu, że tylko niekontrolowane masy będą odbierały dobrowolnie, narzucane im treści. Obecna władza może więc albo ludźmi manipulować poprzez podawane im na portalach fałszywych danych, bądź filtrować je. Obu rzeczy zrealizować nie sposób.

Ponadto okres imperialnego wpływu na masy, także dobiega końca. Bierny odbiór wielu portali z jakimi mieliśmy do czynienia dotychczas, bierze się z nasycenia Internetu przedstawicielami starszego pokolenia. Portal informacyjny traktowany jest jak telewizja, a dodawanie do niego blogów tylko opóźnia wymieranie tego przestarzałego medium przekazu treści. Dzisiaj młodzież już nie czyta wiadomości, którymi chce nas zainteresować medialny rząd.



Cyfrowe ludziki wchodzą na portale poczytać blogi i obejrzeć sobie nieco zabijającej nudę ciekawych filmów i zdjęć, które i tak muszą być kopiowane przez portal ze stron, na których można zainteresować świat swoim dziwactwem, a więc źródłem całego przekazu powoli staje się rój.

Wkrótce, gdy w tym wszystkim społeczeństwo chmury się połapie, władza pośredników przekazu stanie się iluzoryczna. Kontrola fizyczna także nie będzie możliwa, bo zamykać i bić można jednostki, a nie całe grupy – realizujące wcześniej czy później ustalone w najdrobniejszych szczegółach agendy.

Przykładem takiej bezsilności jest ostatni atak na Anonimowych FBI, czyli grupę hakerów która jako pierwsza starała się być zbrojnym ramieniem Kultury Roju. Atakowała między innymi instytucje ograniczające swobodę wymiany treści, czyli swobodnego kopiowania własności intelektualnej.

FBI może zamknąć tę czy inną osobę, ale nie może zlikwidować panplanetarnej idei ruchu, która swobodnie może rozprzestrzeniać się po Internecie. Piractwo popiera 80% z nas i w 99% rój.

Anonimowych bardziej od fizycznych szykan, zabolała blokada relacji z udanej akcji na Youtube. Jednak w epoce taniejących dysków twardych i poszerzania jakości łącz – wszędzie po takich działaniach pojawiają się „mirrory”, „lustra”, czyli alternatywne kopie filmu. Popularność cloud computing nie pozwala już na fizyczne zlokalizowanie takich ściganych danych, bo każda część przekazu znajduje się na innym nieco serwerze, w innym klastrze danych i pozostaje tam krótki czas.



Przyszłość nie należy więc do ludzi władzy, lecz do tych którzy jako pierwsi wykradną bogom ogień, czyli pozwolą Kulturze Roju na samozarządzanie się poprzez uwolnienie do Internetu monopolizowanych obecnie przez biurokratów krytycznych danych.

Gdyby ta digitalizacja była realizowana niekompletnie, z oporami, wtedy społeczeństwo chmury zrealizuje alternatywny plan. Serwisy społecznościowe są najlepszą formą sieciowego dowodu osobistego i najdokładniejszym opisem naszej wirtualnej osobowości w sieci. Niedługo więc wymiana przysług, zwana potocznie obrotem gospodarczym, będzie mogła odbywać się na podstawie zaufania do wystarczająco dokładnie opisywanych kontrahentów. Płacenie urzędnikom i wymiarowi sprawiedliwości za wtrącanie się w te relacje, zacznie Kulturze Roju, powoli przeszkadzać. Potraktuje więc te instytucje jak spamerów. Wystarczy systematyczne monity i ponaglenia urzędnicze ignorować.

Przemiany naszego świata to nic strasznego. Są nieuchronne, tak samo jak nieuchronnie różnią się z powodu technologii światopoglądy nasze i naszych dzieci.

Wszystko z powodu powołania do życia organizmu sieciowego, którego nazwa – Internet jest za długa, przestarzała i niezrozumiała dla młodych. Oni już postrzegają przestrzeń wirtualną jako, niezniszczalny, wszechobecny byt, duch unoszący się w świecie fizycznym, jako coś mistycznego zwanego Siecią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz