Pomiędzy potencjałem
możliwości, a ich realizacjami, przebiegała zawsze granica strachu
przed konsekwencjami – zdroworozsądkowo rozumianej
odpowiedzialności. Dlatego idea „róbta co chceta”, w
praktycznie całej historii ludzkości jawiła się wielu, jako
najgłupsza z możliwych form zachowań, a ci którzy ją głosili
byli ścinani i paleni na stosie, jako heretycy – antysystemowi
anarchiści.
Przez co zastanawiające
jest, że dzisiejsze czasy coraz bardziej stawiają brak porządku i
chaos na nobilitującym piedestale. Z kolei wspieranie porządku, czy
konserwatyzm stają się synonimami ksenofobii, tępoty umysłowej,
zachowawczości i zacofania.
Tym samym jakby
automatycznie nakładamy na obecną rozchwianą sytuację, nakładkę
wieloznacznie rozumianej konieczności zmian. Kult nowości opanowuje
coraz szersze kręgi społeczne, staje się wyznacznikiem wartości,
a aspirująca do niej całkowicie na ślepo młodzież, nagradzana
jest uznaniem nawet pośród starszego pokolenia. Do tego poszukujące
spokoju rzesze starych socjalizmopatów, ludzi prawie
znormalizowanych, nie do końca porzuciły myśl o ciągłych
zmianach – wiecznie niezrealizowanej rewolucji Lenina.
Niestety nie potrafimy w
tym pędzie oddzielić ziaren od plew, więc wiatr zmian rozwiewa
wszystko. Nie umiemy wyznaczać sobie celów, rzucając się na
wszystko, co najprostsze, najłatwiejsze i najoczywistsze. Na to co
osiąga się najmniejszym kosztem, co szybko znajdujemy w zasięgu
naszej fizyczności i aktualnych możliwości rozumienia.
Podróżując po
Internecie, jesteśmy nieustannie bombardowani informacjami. Tabuny
znudzonych codziennością mózgów, zapamiętale przeszukują
wszystkie zakamarki rozrywki i prymitywnego emocjonalnego
wartościowania. Takie jednostki tylko prześlizgują się pomiędzy
ciekawymi dla nich informacjami, byłby to więc powód do sumiennego
i wysublimowanego narzekania. Jednak przy tysiącach takich mózgów,
setkach tysięcy dusz, skupionych wokół tych samych dzieł i
powodów do trwania – zaczynają zachodzić nierejestrowane dotąd
na Ziemi, zupełnie unikatowe zjawiska.
Ich konsekwencje, na
zawsze odmienią nie tylko jakość naszej egzystencji, lecz co
ważniejsze, również metody naszego wartościowania, kryteria tego
co uznajemy za - istotne. Wkrótce nasz świat i wszystko co na nim
istnieje, stanie się zupełnie odmienny wobec tego, co otaczało nas
do tej pory. Niedługo wraz z eksponencjalnym wzrostem możliwości
komunikowania, biosfera stanie się pełniejszym miejscem, bogatszym
we wrażenia, działania i ekspresje swojego multigatunkowego,
biotechno-dualistycznego bytowania. Staniemy się pierwszym
pokoleniem nowego wieku – wieku powszechności informacji, która
odmieni nie tylko nas, lecz również sposób naszego myślenia.
Myślenia zarówno o sobie jak i o naszym miejscu, pośród
pozostałych replikatorów danych – towarzyszy kreacji i wymiany
informacji.
Proces przemiany przebiega
powoli, ale już się rozpoczął. Na naszych oczach widzimy tłumy
ludzi przemierzające cyberprzestrzeń. Niezastanawiające się
dlaczego to robią, co ich pcha do konkretnego kierunku takiego
surfowania i dlaczego akurat w jednym czasie, określone miejsca, są
dla tak wielu z nas – dużo ciekawsze od innych.
Zbiorowość naszych
umysłów jest doskonałym analizatorem danych, tworzącym dalsze
procesy potomne. Widzimy jakąś ciekawą ideę, surowy produkt,
który zaistniał i zjadamy go – masowo, popkulturowo konsumujemy.
Następnie pożeramy wnioski, wyniki naszego działania –
zachwycamy się naszą masową obecnością w danej chwili, tym że
wszyscy myślimy tak samo. Nasza jednomyślność potrafi przenosić
góry, zawracać rzeki energii, danych i pieniędzy. Cieszymy się
widząc jak znacząco, nasza wynegocjowana jednorodność wpływa na
bieg spraw. Całkowicie zmienia życie autora i poszerza możliwości
realizacji jego marzeń i zamierzeń – tamowana jedynie przez nasze
zbiorowe lęki i wątpliwości.
Wzmacniające się
wzajemnie zainteresowanie intelektualne, stworzy stan skupienia
przypominający płynną inteligencję. Uwagę ludzi przelewającą
się pomiędzy skalnymi spękaniami świata idei. Stworzona zbiorowym
wysiłkiem wielo-sensoryczna obróbka informacji, będzie wżerać
się w materiał idei oraz surowe dane jak kwas. Stworzy z nich różne
związki, zkatalizuje reakcje, by następnie po strawieniu
konsekwencji chemicznych powstałych wniosków, przepłynąć dalej i
zainteresować się kolejnym dawno nie odwiedzanym miejscem; gdzie od
jakiegoś czasu rosną pozornie niezauważalne i efemeryczne, a
jednocześnie oryginalne i warte skonsumowania zjawiska.
Tłumy mózgów
przemierzają ocean informacji, który same generują. Dlatego
większość spraw w tych wodach, interesuje większość jego
twórców i odbiorców. Surowe dane agregujemy w teorie. Wyciągamy
statystyczne wnioski ze zjawisk. Następnie wytłaczamy na uzyskanej
w ten sposób matrycy, piętno swoich uprzedzeń, marzeń, błędnego
rozumienia pojęć i wątpliwości.
Obrobione informacje
przetwarzamy w emocje. Popkulturowy ich odbiór definiuje rodzaj
zbiorowej interakcji z otoczeniem. Już nie potrzebujemy sportu,
teraz na co dzień ciągle jesteśmy w rozentuzjazmowanym tłumie,
krzyczącym te same hasła i powtarzającym wszystkim znane i uznane
frazesy.
Informacje jakie powstają
dzięki istnieniu milionów odbiorców takich samych idei i zdarzeń,
stają się wyznacznikiem zbiorowej moralności. Ponieważ każdy z
nas może komentować i przedstawiać wobec rzeczywistości swoje
opinie i zamierzenia, to nieustannie uzyskujemy informacyjne odbicie.
Otrzymujemy dodatnie sprzężenia zwrotne, krytykę czasu
rzeczywistego, widzimy naszą reakcję na unikatowość zdarzeń,
zjawisk i pragnień.
Te wyjątkowe i znacznie
ciekawsze z nich ekstrapolują zainteresowanie. Popularność taka
rośnie eksponencjalnie, wykładniczo i szybko ogarnia najdalsze
krańce chmury patrzących oczu, ograniczonej jedynie horyzontem
rozumienia, przestrzenią podobnie rozumianych pojęć.
Na naszych oczach tworzy
się globalna kultura. Jednak nie jest ona pojedynczą zunifikowaną
strukturą, cechuje ją różnorodność form wyrażania. Nie jest
ona wynikową papką, łączącą jedynie, bogactwo naszych
regionalnych schematów zachowań i unikatowość odbierania świata
przez pryzmat różnych kultur. Zamiast konformizacji i pauperyzacji
myślenia, mamy wzajemnie przenikające się trendy. Zamiast upadku
obyczajów, mamy eksplozję kreatywności i świt całkowicie nowych,
wyższych, głębszych i szerszych idei.
Fora dyskusji tematycznych
scalają ludzi z całego świata, każde forum odmiennych z nas.
Wszyscy ci ludzie – cały świat, spotyka się w sieci równolegle,
dzieląc podobne zainteresowania. Niedługo będą dzielić te same
pragnienia, a kiedy zaczną posiadać globalnie rozumiane marzenia –
świat zdywersyfikuje się wielopoziomowo, na wiele planetarnych
kultur jednocześnie. Każda będzie dzieliła to samo medium
przekazu, lecz ich ścieżki wyrażania będą rozłączne i będą
mogły rozchodzić się w różne strony, komplikując nasze
interakcje, aż do kresu możliwości przyszłego informacyjnego
świata.
Jest tutaj miejsce na
fizyczną i behawioralną tolerancję strasznie różnych, żyjących
obok siebie ludzi, których dopiero wirtualnego światy –
przyciągają, odpychają, stresują, emocjonują i akceptują.
Jest tu miejsce na
moralność i zło, na nietzscheańskiego nowego człowieka, który
ma inną niż dzisiejsza, zbiorową moralność, którego celem jest
rozrywka mózgu. U którego wirtualne więzi i zależności, są
kluczowe, a co fizyczne staje się coraz bardziej obce, pośrednie i
całkowicie atrofijne w sensie swojego znaczenia.
Tysiące czujników
wypełni nasz fizyczny, zewnętrzny świat. Wirtualia zintegruja się
z naszymi krokami po lokalnym chodniku, rozmową z przyjaciółmi i
odbiorem współrozumianych, nie stworzonych, a wyobrażonych
konsekwencji istnienia. Komputery będą projektowały wyniki
wyszukiwania, ludzie będą tworzyli analizy na dowolnych
powierzchniach, a trójwymiarowe interfejsy, będą umożliwiały
przeżywanie zdarzeń poza ich normalną przestrzenią fizyczną.
Rzeczywistość
rozszerzona stanie się częścią nas samych, pozwalając nam na
dużo więcej niż fizyczność. Czyniąc nas współobecnymi z
pozostałymi przedstawicielami naszej przestrzeni kulturowej,
staniemy się współplemieńcami globalnej wioski. Nieznane światy
ogarną nasze fizyczne ograniczenia, a mądrość przestanie być
indywidualna i wreszcie po tysiącach lat przerwy, ponownie zacznie
być powszechna, wspólna, rozedrgana, zbiorowa, darmowa i przez to –
całkowicie amoralna, bezideowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz