środa, 27 lutego 2013

Outsourcing kompetencji




Systemy informatyczne coraz skuteczniej umożliwiają wypłaszczanie kompetencji.
Przyczyny są dwie.

Pierwsza jest dość oczywista – zmieniające się z czasem na coraz bardziej intuicyjne interfejsy użytkownika, nie wymagające od operatora specjalistycznej informatycznej wiedzy – przez co do dyspozycji laika jest coraz więcej funkcjonalności.

Druga – nieco bardziej ukryta i wynikająca z ludzkiej natury jest dużo ważniejsza. Chodzi o podległość służbową i zwykłe lenistwo przełożonych. Szef będzie zlecał wykonanie swoich własnych obowiązków podwładnym, jeśli interfejs i natura tej pracy jest prosta w obsłudze. Po pewnym czasie zwykły pracownik będzie potrafił wykonywać prawie całą jego prace, pomimo braku prestiżowego dyplomu MBA. Tworzenie zestawień i raportów – zwykle praca kierownika – coraz częściej staje się pracą pracownika – kierownik sprawdza je tylko i wysyła dalej jako swoje. Odkąd funkcje automatyzujące zestawienia stały się proste i powszechne – w ciągu 5 minut można wyjaśnić to co 10 lat temu wykładano w ciągu całego roku studiów.

Dochodzi także do poziomego outsourcingu pracy. I nie chodzi tutaj o zwykłe zrzucanie na innych obowiązków własnych. Nowością jest przekazywanie pracy ze strony specjalistów na rzecz zwykłych użytkowników przez co uczą się oni nowej fachowej wiedzy – opanowują łopatologiczne umiejętności. Tak coraz częściej robią informatycy, lecz dotyka to również logistykę, księgowość i inne dziedziny kompetencji. Informatyk będzie się starał przerzucić cały research problemu na użytkownika zgłaszającego problem – całą diagnostykę i raportowanie. Logistyk będzie dążył do bezpośredniego kontaktowania się z prostymi systemami obsługi klienta u dostawców, które dostępne są z poziomu www. Z kolei księgowość będzie dążyła do wprowadzenia do firmy takiego systemu ERP, który wymusi przydzielanie przez tworzących dokumenty odpowiednich kont księgowych. Przez co do księgowości będzie należało już tylko sprawdzenie i podsumowanie.

Sprawia to, że fachowa wiedza ma coraz szerszy zasięg. Zwykły pracownik uczy się zaawansowanej obsługi Excela, samodzielnego rozwiązywania problemów z komputerem oraz diagnozowania błędów, a także zasad przydzielania dokumentów i podstaw księgowości.

Wraz z tą tendencją wiedza specjalistów ma coraz niższą cenę. Z kolei przeciętni ludzie i nie fachowcy zdobywają na podrzędnych stanowiskach bardzo rozległy zakres umiejętności i potrzebują jedynie papierka, który to potwierdzi. Stąd też wysyp różnego rodzaju kursów, które niczego nie uczą, bo tego potrzebuje rynek.

Rozpowszechniły się one tak bardzo – bo masowy klient potrzebuje jedynie pisemnego potwierdzenia posiadanej fachowej wiedzy. Dlatego też samo uwzględnienie w życiorysie ukończenia kolejnego nudnego kursu nie należy z góry deprecjonować. Dla wielu ludzi taki certyfikat jest po prostu formalnym potwierdzeniem posiadanych umiejętności.
Konkluzja dotycząca systemu jest drastyczna. Żyjemy w iluzji istnienia systemu edukacyjnego.

Na rynku pracy jest coraz więcej osób – jest to bowiem tendencja masowa, którzy przykrywają prawdziwe kompetencje listkiem figowym pseudo kursu, czy dyplomem kolejnej niczego nie uczącej uczelni. Ludzi, którzy nie tracą czasu na prestiżowe studia wyższe, bo mają już opanowaną praktyczną część wykładanej na nich wiedzy.
Druga grupa z kolei – nic nie potrafi, bo tylko studiuje. Ich głowy wypełnia pustka albo anachroniczna i nic nie warta faktografia. Dlatego konkurencję o studenta wygrywają coraz niższe wymagania programowe. Coś takiego jak praktyczna wiedza wyniesiona ze studiów – to eufemizm, żaden pracodawca na oczy jej nigdy nie widział.
A może po dobrej uczelni pozostaje chociaż nazwa – coś jak marka? Powiedzmy sobie szczerze – żadne studia w Polsce nie mają marki, bo żadna uczelnia z Polski nie znajduje się w rankingu 300 najlepszych szkół wyższych świata.

Faktem jest natomiast, że wielu mądrych ludzi kończy studia wyższe, bo ich brak blokuje dostęp do należnych im z racji kompetencji stanowisk kierowniczych. Do pracy za 1000 zł nie potrzebne są studia, tam przyjmują z łapanki. Z kolei do starania się o przydział stanowisk wysokopłatnych – a więc manualnych fizycznych takich jak budowlanka czy wykończeniówka – studiowanie jest po prostu szkodliwe.
Została jeszcze konkluzja socjologiczna.
Stopniowe wypłaszczanie kompetencyjne w wielu firmach. 

Przeciętny pracownik przy użyciu narzędzi analitycznych i programów do tworzenia prezentacji wyników jest w stanie stworzyć raporty porównywalne z tymi, które pochodzą od doświadczonej kadry kierowniczej. Dlatego zarządzanie zmierza w kierunku liderów zespołów. Ludzi którzy wyróżniają się w grupie pod względem jakości wykonywanej pracy i dlatego ich rolą jest przekazywanie informacji reszcie współpracowników od dyrektorów wyższego szczebla. Z kolei kierownicy odchodzą w zapomnienie – są oni potrzebni tylko w pracach, które wymagają formalnej odpowiedzialności w przypadku braku nadzoru – tylko w zakładach gdzie zdarzać się mogą wypadki.

Nie ma więc przesady w stwierdzeniu, że outsourcing jest zjawiskiem pożytecznym – uczy wielu ludzi szeregu ważnych umiejętności. Natomiast fakt, że za wykonywanie tych dodatkowych prac kadra niższego szczebla nie dostaje dodatkowych pieniędzy, to zaledwie outsourcingu ciemna i trudna strona. Jednak i ona wraz z częstszym wysypem liderów zespołów i zwalnianiem kierowników zostanie nagrodzona.

3 komentarze:

  1. Podejście outsourcingowe jest w dzisiejszych czasach dobrym rozwiażaniem. Sama korzystam z takich rozwiązań

    OdpowiedzUsuń
  2. @Andzia - czym innym jest jednak outsourcing polegający na zlecaniu pewnych obowiązków zewnętrznej firmie, która wykona je lepiej od nas za mniejszą cenę, a czy innym zwykłe zrzucanie własnych zobowiązań na podwładnych albo współpracowników. A nie da się ukryć, że postępujące uproszczenie narzędzi analitycznych najczęściej prowadzi właśnie do tego, że za stworzenie raportu odpowiedzialny staje się pracownik, mimo, że to przełożony się pod nim podpisze…

    OdpowiedzUsuń
  3. Problem nawet znajduje odzwierciedlenie nie tylko w firmach, ale również między ludźmi, czasami chodzi tylko i wyłącze o pozycję - korporacyjny wirus.

    OdpowiedzUsuń