niedziela, 29 kwietnia 2012

Lęk przed swobodą



Kiedy jesteś na górze, ponad wszystkimi, widzisz z góry swoje troski i problemy. Są one tam nisko, tak niewielkie, nieznaczące. Wielkie osiągnięcie jest twoim udziałem nie dlatego, że jesteś wysoko, lecz dlatego iż wyniesienia na takie wyżyny dokonałeś własnymi siłami. Nie czujesz strachu, czujesz się potężny. Widzisz pod sobą każdą trudność, jaka była twoim udziałem i szanujesz każdą z nich – jednocześnie napawając się do nich dystansem.

Gorzej jest z nami, gdy nie wierzymy we własne możliwości i siły. Męczymy się, trudzimy patrząc pod nogi, powoli i z mozołem pełznąć do szczytu, a gdy go osiągamy i patrzymy w dół jesteśmy przerażeni. Pytamy jakby samych siebie – „to myśmy tego dokonali?”

Każdy z nas, zanim zainteresuje się w życiu zdobywaniem szczytu, powinien najpierw pogodzić się z samym sobą. Jeśli uprzednio tego nie zrobił, nie będzie w stanie cieszyć się ze zwycięstwa, a pokonane szczyty nie będą źródłem chwały i ukojenia. Ogarnie nas tylko większy stres ze względu na piętrzące się przeszkody, uwierające zmęczenie i całkowicie traumatycznie się kojarzące, zdobyte doświadczenie.

Wystarczy odpuścić przymus osiągnięcia celu i po prostu cieszyć się z wycieczki. Wtedy, z każdym kolejnym krokiem i pokonanym metrem oddychamy lepiej, pełną piersią, pomimo zmniejszającej się ilości tlenu.


Czym innym jest zagłębianie się pod powierzchnię wody. Tutaj każdy kolejny metr, coraz bardziej ogarnia i otula nas we wszystkich zakamarkach i możliwych szczegółach. Kończący się tlen jest podwójnym alarmem, bo z każdym gestem zanurzenia, mamy świadomość, że będziemy musieli zmierzyć się z tą odległością podczas wynurzania ponownie.

Na nurkowanie swobodne nie ma dobrego sposobu, prostego triku dającego nam dobre wyniki. Tutaj nie ma miejsca na błędy, trzeba uczyć się rozumieć własne ciało.

Połowa długości czasu pozostawania bez tlenu i bez paniki zależy od psychiki, a nie od kondycji i pojemności płuc. Zdolność uspakajania serca jest tak samo ważna, jak umiejętność sprawnego pływania. W świecie rosnącej ciemności nasza psyche jest, wraz z głębokością, coraz bardziej kluczowa, a świadomość własnych możliwości dużo ważniejsza od nich samych.

Dobry nurek to stary nurek, dobry freediver do dobry człowiek. Tylko lot swobodny przed otwarciem spadochronu da się porównać z uczuciem przepływu przez przestrzeń w trakcie swobodnego zanurzenia. Oba stany są podobne, nawet z fizycznego punktu widzenia. Człowiek odbiera je jednak bardziej pierwotnie, wzbudzają one w nim atawistyczne wspomnienia. Dlatego nie możemy sprowadzać stanu lotu do fizycznego opisu i chemicznej euforii naszej krwi.

Oba stany mają w sobie coś mistycznego i każdy z nich wymaga od nas przemiany i stania się pełniejszym człowiekiem. Inaczej to, co budujące i kojące, staje się nieznośne, niebezpieczne i co najgorsze - nieznaczące.

Świat pełen jest możliwości rozwoju osobowości, wystarczy tylko chcieć po nie sięgnąć, a warto po nie sięgnąć – bo tam są. 

1 komentarz:

  1. Z przyjemnością przeczytałem ten post, dziękuję.

    ...Wystarczy odpuścić przymus osiągnięcia celu i po prostu cieszyć się z wycieczki... tak, puszczenie przywiązania do określonego celu jest powodem dla którego możemy cieszyć się wycieczką. Tak długo jak jest przywiązanie lub awersja do wyznaczonego celu to tak długo jesteśmy niewolnikami tego celu. Kiedy puścimy to, to tym samym zyskujemy wolność i cieszymy się daną chwilą.

    OdpowiedzUsuń