czwartek, 3 maja 2012

Historia starości



Sen powoli rozchodził się w powietrzu waszyngtońskiego poranka. Nasycone wodą powietrze rozprężało się na promieniach łagodnym powiewem. Wiosna ogarniała każdą roślinę, źdźbło trawy oraz niespokojną, pędzącą ludzką myśl. Z powodu zraszaczy nad zieloną przestrzenią unosiła się mała tęcza. Po giętkim przestworze zielonej nadziei stąpała powoli inność w ciele człowieka. Nieznane trendy jak zapachy rozchodziły się, nęciły i kręciły nozdrza wszystkich widzących statek, a niedowierzających własnym oczom.

Ludzie patrzyli w zadziwieniu jak ciało starej kobiety powoli ujędrnia swoją postać. Demonstrator nowej technologii dawał nadzieję i władzę, jakiej nie powstydziłby się Tamerlan w dopiero co zdobytym mieście. Miesiąc później, nawet największe niedowiarki nie mogły zaprzeczyć oczywistości faktów. Starość – największa zmora i choroba o największej śmiertelności, została nareszcie ostatecznie pokonana i zawstydzona.

Szkoda tylko, że przez obcych.


Niby każdy z nas wiedział, że przylecieli na naszą planetę już dawno. Jednak dopiero teraz w XXI wieku, UFO postanowiło ujawnić się popkulturze, lądując jak w filmie na trawniku przed Białym Domem. Ich pojazd był skromny, mały – znacznie mniejszy od Jumbo Jeta. Mieściła się w nim jedna, nie humanoidalna, lecz ludzka, choć obca istota.

Z pojazdu wynurzyła się elegancko ubrana kobieta o miłej aparycji. Z początku samo to było powodem wygaszenia naszej wrodzonej agresji. Bez zbędnej zwłoki zorganizowano pierwszą w dziejach interplanetarną konferencję prasową. Na niej nie było niewygodnych pytań – tylko oświadczenie. Obca istota wyjaśniła nam jak nisko stoimy na drabinie ewolucji bytów inteligentnych.

Były dwa powody, dla których nie doszukiwaliśmy się w całej tej sytuacji przyczynka do wojny. Znikły obawy przed wrogim przejęciem i na chwilę ucichły krzyki głosicieli wielkiego spisku. Po pierwsze spisek ten już w pierwszych słowach ta „kobieta” nam doskonale wyjaśniła i opisała – traktując nas jako niższych. Po drugie obiecała nam Święty Graal naszych marzeń – zwycięstwo nad czasem, czyli wieczne życie.


Nie było po co obawiać się czegoś, co wyglądało jak my i obiecywało tak wiele. Wiedzieliśmy dobrze, że w każdej chwili moglibyśmy zabić istotę, której ciało jest tak samo kruche jak ciało każdego z nas. Jednak pragnęliśmy trzymać na razie nasze drapieżne skłonności na wodzy. Przyjazne stosunki były potrzebne, aby dowiedzieć się po prostu jak to się robi – jak brzmi sekret nieskrępowanej przemijaniem wydolności.

Władza nad genetyką na wyższym niż ludzki poziomie, pozwalała przybierać obcemu dowolną biologiczną formę. Postać, która jest w stanie utrzymywać przy życiu wystarczająco skomplikowany mózg, z odpowiednią liczbą połączeń. Mógł być mężczyzną, lecz widział siebie bardziej jako kobietę. Natomiast z racji faktu, że czaszka człowieka potrafiła pomieścić w sobie wszystkie połączenia synaptyczne obcego – nie czuliśmy się z powodu jego większej inteligencji zbytnio zagrożeni.

Technologia którą mogliśmy przejąć wybebeszając jego statek, także była kusząca. Lecz kluczowym elementem naszej szorstkiej przyjaźni, było oczekiwanie na wyjawienie sposobu w jaki możemy zapewnić sobie regenerację komórkową na poziomie dwudziestolatka.


Pierwszy eksperyment przeprowadzono w ciągu pierwszego tygodnia od kontaktu. Jak wiadomo, wielu wpływowym ludziom bardzo zależy w takich kwestiach na czasie.

Kolejne sukcesy przekonały nas, że technologia ta ma coś wspólnego z kontrolą komórek i wprowadzaniem ich przejściowo w tryb niezależności. Znany nam od dawna ewenement wiecznych podziałów, związany był do tej pory tylko ze zmianami rakowymi. Jednak obcemu udawało się przejściowo wprowadzać w rakowy stan każdą zdrową komórkę, przez co redukowało się jej zużycie. Dzięki temu licznik maksymalnie pięćdziesięciu kilku podziałów, redukował się praktycznie do zera. Innymi słowy, po kilku dniach od naświetlenia, sam organizm przeprowadzał całkowitą anty-geriatryczną regenerację. Widać ją było gołym okiem zwłaszcza obserwując zmarszczki na skórze.

Kilkumiesięczny cykl wymiany starych komórek na nowe, upodabniał starych ludzi do dwudziestokilkuletnich, bez żadnego negatywnego wpływu na ich ciała, postrzeganie świata oraz sposób myślenia. Poprawie ulegała pamięć i zdolności kojarzenia. Kontrola nad niezależnością komórek powodowała również, że po zakończeniu tego procesu całkowitemu unieczynnieniu podlegały wszelkie zmiany nowotworowe. Efektem ubocznym procesu regeneracji, było więc całkowite wyrugowanie z ciała choroby nowotworowej.


Taki prezent dla ludzkości stał się po czasie zwątpienia źródłem społecznej euforii. Ludzie ponownie zaczęli dbać o siebie – każdy chciał dożyć. Zaczęli chodzić do pracy – każdy chciał zarobić. Trzeba było zdobyć jak najwięcej pieniędzy żeby się załapać, bo w głębi duszy każdy czuł, że taka terapia w najbliższym czasie na pewno nie będzie tania.

Obcego traktowano jako gościa klasy VIP. Nie miał on na Ziemi wokół siebie ciszy, ani chwili spokoju. Dziennikarze i przyszywani przyjaciele byli wszędzie. Przez pierwsze miesiące poszukiwania jakichkolwiek skutków ubocznych i szczegółowych badań nad odmłodzonymi pacjentami, wszyscy byli dla niego usłużni i mili.

Potem pojawił się dzień, w którym pierwszy człowiek zapytał, czy obcy przekaże szczegółowe wyjaśnienia oraz inżynierskie plany dziwnego urządzenia, którym leczył ze starości pacjentów. Wtedy usłyszeliśmy mrożącą krew w żyłach odpowiedź, że może on to zrobić, jednak posługiwanie się tym przyrządem niczego nam nie da.

Oczywiście nikt nie uwierzył w takie wyjaśnienia, bo wszędzie węszono wobec obcego wszelkie możliwe spiski. Sprawdzono to doświadczalnie i wtedy przypomnieliśmy sobie, co pierwszego dnia pobytu na Ziemi obca istota powiedziała nam na konferencji prasowej:

Jesteście prymitywną rasą, która nie może jeszcze samodzielnie decydować o własnym losie. Nie potraficie się kontrolować i nie przejmować własnym istnieniem. Poza przetrwaniem nie widzicie wyższych celów. Dlatego przybyłam właśnie do was, aby przekazać idee odpowiednie dla waszego poziomu rozwoju i wieku. Nie będę potrzebowała przemocy by zaszczepić je pośród was, wystarczy że Ja tu przybyłam. Wszystkie pozostałe i bardziej prymitywne z waszych aspiracji, wcześniej czy później przeminą.”

Wtedy najinteligentniejszych z nas oświeciło przerażenie. Sprawdziło się to, co wydawało się być niewyobrażalne – nie do uwierzenia.

Przekazane w dobrej wierze ludzkości, plany technologii obcego, nie wniosły prawie niczego do rozwoju techniki. Materiał kadłuba na bazie polimerów węgla – nieco trwalszy od stali, był jak na technologię kosmiczną wręcz żałosny. Nie chronił przed promieniowaniem, nie zapewniał grawitacji, nie było nawet silnika, który zawstydziłby obecnych propagatorów zimnej fuzji. Jednym słowem nędza poznawcza, która była dla ludzi nie do przyjęcia, lecz całkiem do zaakceptowania dla bytu, który przy życiu musi utrzymywać tylko własny mózg. Któremu nie przeszkadza fizyczny ból, bo jego odczuwanie może po prostu wyłączyć i który się nie starzeje. Kilkudziesięcioletni lot pomiędzy każdą kolejną gwiazdą nie jest dla niego problemem, lecz sposobem na zapełnienie długiej egzystencji.

Optyka interferometryczna znaleziona na statku, co prawda była w stanie zaoferować miniaturyzację naszych teleskopów, lecz nie pomogła nam uzyskać znacząco lepszy obraz. Systemy podtrzymywania życia były biologicznie zaawansowane, choć całkowicie łopatologiczne, do uzyskania po kilku kolejnych próbach projektów zamkniętych ekosystemów, takich jak Biosfera.

Enigmatyczny przedmiot leczący, okazał się być zwykłym emiterem mikrofal. Sam obcy nie był radioaktywny, nie posiadał „meridian energetycznych”, innych tajemnych, bądź mistycznych źródeł mocy. Nikt nawet nie mógł wydobyć od Niej sekretu wpływu na komórki siłą, a to z powodu kontroli jaki miała nad własnymi nerwami, więc nie można jej było po prostu torturować. Cudowne odmłodzenie było faktem naukowym, ale zdarzało się tylko w obecności obcego.


Okrucieństwo dla ludzkości całej tej sytuacji było wręcz oczywiste. Wyjścia nie było i ludzie zaczęli się przypodchlebiać nowej władczyni. Moc podarowania komuś drugiej szansy, możliwości przeżycia drugiego życia po trwającej kilkanaście minut bezinwazyjnej operacji, była źródłem nieograniczonej władzy. Czyniła z ludzi wyznawców, ochroniarzy, sługusów i błagające płaszczki.

Obcy chodził w takim otoczeniu klakierów po ziemi, choć mógłby równie dobrze chodzić po karkach i plecach. Upiększony i wieczny, nieustannie przy tym tytłany w konglomeracie ludzkiej perwersji, samouwielbienia i upadku. Decydujący o tym kto ma żyć, a kto będzie pozostawiony sam sobie by umrzeć – powoli w odbiorze społecznym nabierał cech boskich.


Wokół niego coraz intensywniej tworzyła się monoteistyczna religia. Kapłani nowej wiary liczyli na uwielbienie tłumów, możliwości kontrolowania dostępu do bóstwa i specjalne względy. Walka o wpływy stawała się z każdym tygodniem coraz bardziej zażarta, aż doszło w końcu do skrytych morderstw i celebryckich publicznych rękoczynów.

Obca forma życia patrzyła na to wszystko tak jak powinna, ze stoickim spokojem i opanowaniem. Widać było starość emanującą w jej młodych oczach, a spojrzenie w nie z każdym dniem stawało się większym zaszczytem. Audiencje były sprzedawane, a dostęp limitowany czasowo. Rozdawana hojnie przez obcego ponowna młodość stawała się dostępna coraz bardziej nielicznym. Coraz więcej czasu w precyzyjnym rozkładzie dnia przeznaczane było na leczenie VIPów, rozmowy z ważnymi ludźmi, a coraz mniej na pielgrzymki po krainach pełnych całujących po rękach i podających swoje chore na raka dzieci. Proszący i biedni byli coraz bardziej izolowani i wtedy zgadzający się na wszystko obcy
ponownie zwrócił się do całego świata za pośrednictwem mediów.

Spojrzał na otaczających ją handlarzy symbolami i dewocjonaliami, z politowaniem ocenił kolor i krój stroju biskupów nowego wyznania. Przeleciał wzrokiem dziesiątki starych, proszących oczu i powiedział:

Teraz, gdy udowodniłam wam jacy jesteście, wiedzcie że nie przybyłam tu żeby wami rządzić. Sami będziecie musieli podnieść się z bagna własnych myśli i duchowego upadku. Wybiorę spośród was jednego, najważniejszego człowieka. To on będzie decydował o tym komu mam zapewnić wieczne życie. Bez jego zgody nie wyzdrowieje już nikt.”


Tak oto – udowodniła, że bez wysiłku może z ludzkością zrobić to czego nam potrzeba – wybrać Ziemi jednego i wielce oświeconego tyrana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz