czwartek, 30 sierpnia 2012

Zmierzch handlu



W cywilizacji opartej na wiedzy, prawie każde dobro materialne jest dostępne od razu i może być kopiowane w dowolnej ilości. Nie ma zatem miejsca w niej na handel i odnoszenie z niego korzyści – zarabianie na terytorialnych brakach w dostępności towarów. W nowych czasach ogólnej dostępności tego co ważne, obracanie dobrami nie powinno wiązać się z wynagrodzeniem, a jedynie ich produkcja i odpowiednie wykorzystanie tychże, dla dobra jak największego procenta ludzkości.

Rolnictwo, rybołówstwo, hodowla zwierząt – nabrały cech przemysłu. Fabryki jedzenia cechuje brak regionalizacji. Praktycznie wszędzie można przenosić takie zakłady. Przy dostępności nawozów nie ma znaczenia gdzie produkujemy żywność, nawet pustynię można zamienić w ogród Edenu.


Tym samym produkcja jedzenia, tego podstawowego składnika naszej egzystencji, jest już oderwana od terytorialnych zależności. Przy dostatecznej ilości roboczogodzin i dostępności energii, żywność może być produkowana praktycznie wszędzie – nawet w kosmosie, gdzie dosłownie nie ma niczego.

Co więcej sam termin roboczogodzina przyjmuje dzisiaj zupełnie nowe znaczenie. Godziny te na naszych oczach stają się godzinami pracy robotów i maszyn, przy nadzorczym udziale komputerów. Człowiek potrzebny jest w tym systemie dopiero wtedy, kiedy jakiś jego element przestaje działać, kiedy coś zawiedzie.


Nie ma już konieczności handlu jedzeniem. Nie ma potrzeby przewożenia go w inne miejsca świata. Już wszędzie ludzie mogą być samowystarczalni. Wszystko zależy od ich chęci, dostępności energii i know how – które jest dostępne za darmo, w Internecie.

Dlatego za każdym razem kiedy koszt energetyczny i środowiskowy przewożenia czegokolwiek, przekracza koszt produkowania danego dobra na miejscu – taki handel – dla dobra świata, powinien zostać wstrzymany.

Powszechność handlu w dzisiejszych czasach dobrobytu i technicznych możliwości jest szkodliwa. Świat bogatego zachodu uzależnia się od tysięcy rzeczy sprowadzanych z biednych i słabych intelektualnie obszarów dalekiego wschodu. To daje szerokie pole do popisu dla nieuczciwych praktyk i nadużyć, a jednocześnie grozi poważnym kryzysem najbardziej rozwiniętej części ludzkości – w przypadku wstrzymania dostaw.


Z drugiej strony, kiedy już przekonamy się, jak marne grosze dostają pracownicy najemni w fabrykach wielkich koncernów – wtedy zaczynamy dostrzegać rozmiar ludzkiej eksploatacji.

Najbardziej wymownym przykładem są tutaj markowe ubrania. Pracownica szyjąca koszulkę z logo wielkiej firmy w kraju masowego wytwarzania, dostaje za nią kilka centów, podczas gdy bogate nastolatki krajów zachodu, kupują je następnie po kilkadziesiąt dolarów.

Obecnie niewolników jest dużo więcej, niż było ich w jakimkolwiek innym okresie w historii. Wszystko za sprawą nadmiarowego i niepotrzebnego handlu.


Co prawda praca w fabryce za grosze i tak jest lepsza od klepania biedy na roli i bezrobocia. Jednak jest to płytka wymówka, kiedy przy dzisiejszych technologiach, moglibyśmy tym ludziom umożliwić dużo więcej – tak wiele.

W prehistorycznych czasach ludzie nie handlowali jedzeniem, ono w dostatecznej ilości było dostępne na miejscu. Jedynie cenne dobra, małe w objętości i wadze, warte były przewiezienia.

Ludzkość powinna powrócić do dawnych praktyk i ograniczyć niepotrzebną działalność handlową, którą prowadzimy teraz tylko z powodu ogólnej łatwości przewożenia czegokolwiek za pomocą kontenerowców, masowców i kolei.


Kiedy zdamy sobie sprawę z faktu, że handel zniewala ludzi w Chinach, Indiach i dziesiątkach krajów trzeciego świata, zmusza bardziej rozwinięte kraje do wykorzystywania swojej nadrzędnej pozycji geopolitycznej – dużo łatwiej będzie nam porzucić takie niepotrzebne handlowe elementy, w przyszłej globalnej gospodarce, opartej na wiedzy.

Jedzenie jest najważniejsze, jednak nie tylko o nie tutaj chodzi. Kiedy obejmiemy szeroki zakres działalności handlowej dogłębną analizą, to zdamy sobie sprawę, że coraz większą część z tego co robimy, staje się standardowa. To sprawia, że nie musimy polegać na dostawach i produkcji z drugiego końca świata. Takie same rzeczy i dobra możemy produkować na miejscu.

Jeżeli nadal coś sprowadzamy, jeśli dalej nam się to opłaca, to znaczy że tamtejsze wyroby są tańsze. Co przy tych samych warunkach wytwarzania standardowych produktów oznacza wprost, wykorzystywanie tanich najemnych pracowników.

Handlując towarami standardowymi, których technologie wytwarzania są powszechnie znane, zgadzamy się więc pośrednio na konkurencję – o jak najtańszego pracownika. To dlatego wygrać ją muszą państwa totalitarne, państwa w których rąk do pracy, nie umysłów, jest pod dostatkiem, gdzie ludność jest niewykształcona, zniewalana i łatwo daje się zagonić do wyczerpującej oraz niebezpiecznej pracy.


Praca w warunkach bezpieczeństwa drożej kosztuje, dlatego handlując wymuszamy sytuacje, w których pracownicy wykonują swój zawód bez zabezpieczeń, tworząc przez to statystycznie liczone w tysiącach „wypadki”, które tak naprawdę są tylko konsekwencjami niepotrzebnego handlu.

Kiedy odrzucimy niepotrzebny handel standaryzowanymi produktami. Wtedy zobaczymy, że w obrocie znajdą się jedynie towary nietypowe, oryginalne. Jakość i niepowtarzalność takich towarów gwarantuje sam człowiek, a nie produkcja masowa. Wtedy zdamy sobie sprawę, że płacimy ludziom za ich umiejętności, za ich kreatywność, za wyjątkowość i artyzm ich dzieł – a nie wyrobniczą pracę ponad siły.

W takim świecie handel schodzi na plan dalszy. Praktycznie nie istnieje. Przesyłki, są wliczone w cenę. Logistyka i powszechna dostępność różnych dróg transportu sprawia, że odległość przestaje mieć znaczenie. Handel, obrót towarami i przewożenie ich w miejsca gdzie są niedostępne, żeby podnieść ich wartość – stają się niemożliwe. Temperatura towarowa wyrównuje się, turbulentne przepływy ustają.

Jest wytwórca i jest odbiorca. Nie ma pośredników. Dostawa pod drzwi domu jest gratis, bądź wynosi kilka procent ceny. Taki system już zaczyna rozwijać się przy sklepach i portalach aukcyjnych w Internecie.


Uświadomienie sobie faktu, że tak naprawdę płacimy za kunszt wytwórcy, za jego kreatywność, a nie za konkretną ofertę handlową, czy promocję – sprawi, że na nowo odkryjemy wartość ludzkiego czynnika, wartość zdolności i niepowtarzalności samego człowieka.

Autor, czy producent stanie się podstawowym beneficjentem, głównym odbiorcą materialnych korzyści. Nie będzie już pomiędzy nim, a klientem tak zwanych handlowców, wciskających niepotrzebne rzeczy każdemu kto się nawinie. Nie będzie już miejsca na spekulacje cenami i zarabianie lewarowanych kroci na obrocie, na przechodzeniu z rąk do rąk dóbr, których nikt nie zużywa, nie potrzebuje, a jedynie za ich pomocą innych oszukuje.

Wcześniej czy później pokolenia, wychowujące się w warunkach obfitości materialnych rzeczy, docenią wartość fizycznego minimalizmu. Nastolatki docenią zjawiska efemeryczne, niematerialne, te których kupić nie sposób. Dojdzie do upadku konsumeryzmu.


Zmierzch handlu doprowadzi do ustania ciągłej presji na dostarczanie do klienta, już zakupionych u producenta towarów. Ucichnie parcie handlowców do sprzedawania niepotrzebnych produktów, niepotrzebującym już niczego materialnego odbiorcom. Ogłoszenia o pracę przestaną wreszcie poszukiwać zawodowych specjalistów od wciskania chłamu – na umowę o dzieło i prowizję od sprzedawania. Wraz ze stopniowym wymieraniem handlowców, wymierać będzie ogólna presja na marketing i reklamy informujące o promocjach w sklepach, które starają się za ich pomocą wypchnąć psujące się i niemodne towary.

Wcześniej czy później czeka nas zaistnienie nietypowego zjawiska. Zmierzch handlu nastąpi w sytuacji największego sukcesu terytorialnego kapitalizmu na świecie. Pożegnamy go u szczytu potęgi, w momencie triumfu jego głównej kwintesencji i własności, bo wykonał już swoje zadania.

Przy dostatecznej dostępności dóbr – handel traci rację bytu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz