New World Order, czyli
spiskowa próba kontroli rzeczywistości nie będzie już
realizowana. Rozruchy bowiem nastąpiły, jednak ich przejawów nie
możemy oglądać głównie na ulicach. To rewolucja nowego typu –
bez krwi i wojen. To rewolucja – braku zainteresowania, a nie
rewolucja wściekłości.
Przewrót nastąpi w
momencie pierwszej możliwości nie interesowania się tym co było.
Stare budynki, wzorce, armie i instytucje pozostaną. Nikt nie będzie
ich burzył. Po prostu przestaną one spełniać rolę do jakiej je
stworzono – będą świecić pustkami. Kontrola społeczna nie jest
możliwa bez społeczeństwa, a społeczeństwo odejdzie. Właściwie
to wejdzie – w wyższe rejestry egzystowania.
Pierwsze przejawy nowej
ery społeczeństwa spotkać można już dawno w cyberświecie, tam
gdzie samoorganizacja Kultury Roju stworzyła nowe możliwości
nieskrępowanego wymieniania się informacjami. Oni ten system
wymyślili, wirtualnie wdrożyli i w trakcie miliarda interakcji
wirtualnie przeprojektowali. Teraz wystarczy zaakceptować go jako
rzeczywistość. Potraktować nieistniejący byt poważnie, tak samo
jak poważną wartość przypisujemy wirtualnym pieniądzom, czy
strach przypisujemy władzy – która realnie bez osobistej zgody
pośredników nie istnieje i nigdy nie istniała.
Prawo autorskie to filar
starego rozumienia świata. Wraz z rozwojem piractwa wszyscy
zobaczyliśmy jego śmieszność. Teraz już prawie nikt nie traktuje
go poważnie. To samo spotka także inne podstawy wiedzy i
nieistniejące, a tylko narzucone społeczne paradygmaty.
Własność intelektualna
w rozumieniu praw autora, bądź kupującego, do kontroli nad
rozpowszechnianiem dzieła nie ma sensu – najlepiej widać to w
odniesieniu do genetyki.
Zboża modyfikowane
genetycznie, nie można zbierać w celu posiania ziaren na kolejny
rok. Odmiany są nawet genetycznie warunkowane, aby taki zamiar
chcącemu złamać umowę rolnikowi całkowicie uniemożliwiać, bo
potomstwo roślin modyfikowanych jest martwe. Tworzy się przez to
opatentowane życie jednorazowego użytku – bez możliwości
prokreacji.
Świnie modyfikowane
genetycznie są pod całkowitą kontrolą właściciela patentu.
Pozwala mu to pobierać opłaty za sam fakt istnienia zwierzęcia,
gdyż zmiany w samej świni poczyniono jak najbardziej nieznaczne –
tylko w celu uzyskania na nią patentu. Oraz co dużo ważniejsze –
kontroli jego rozpowszechniania.
Modyfikowane genetycznie
bakterie, pozwolą nam co prawda tanio pozyskiwać biopaliwa. Jednak
taniość ta będzie dla klienta końcowego pojęciem względnym,
ponieważ nie ma takich narzutów procentowych, jakich powstydziliby
się w swoim rozpasaniu korporacjoniści.
Najbardziej jaskrawe
przykłady wykorzystywania monopolistycznej pozycji jakie ustanawiają
patenty, dotyczą przemysłu farmaceutycznego. Leki leczące depresje
(psychotropy) mają narzuty producenckie rzędu kilkudziesięciu
tysięcy procent. Koszty liczone w centach sprzedaje się za
dziesiątki dolarów. Podczas gdy prawo mające chronić nas przed
zbyt drogimi lekami, wymaga od hurtowników narzutów maksymalnie w
wysokości kilku procent, a od aptekarzy maksymalnie kilkunastu.
Skoro jesteśmy tak
skrupulatni wobec hurtowników i detalistów w imię społecznej
solidarności z biednymi, to dlaczego niczego nie robimy z prawdziwym
źródłem drogich leków – wielkimi korporacjami?
Dziennikarze oczywiście
się tą sprawą nie zajmą, bo firmy farmaceutyczne odbiorą im
prawo do publikowania. Wszystko na podstawie innych uprawnień
dotyczących własności intelektualnej. Dzięki czemu prawo broni
się przed krytyką całkiem samo, jak hydra cenzurując wszystkich,
którzy je krytykują. Zachowuje się jak żywa istota i walczy o
przetrwanie, lecz jej koniec jest bliski. Ludzkość zjednoczono w
idei Roju, będzie mogła wszystkie głowy tego potwora ostatecznie
pokonać, bo nie będzie z nim walczyć. Po prostu poczeka aż uschną
kiedy potwór zostanie pozostawiony sam sobie.
Człowiek po raz pierwszy
postąpi w świecie wirtualnym - świecie idei, tak jak od zarania dziejów
postępował w świecie fizycznym – realnym. Jesteśmy nomadami.
Człowiek wędrował przez dziesiątki tysięcy lat, a teraz dopiero
od kilku tysiącleci – prowadzi osiadły tryb życia wymuszony wraz
z rozwojem rolnictwa.
Kiedyś – kiedykolwiek
jak tylko pojawiały się wokół nas problemy. Jak tylko życie na
danym terenie stawało się zbyt niebezpieczne, zbyt brudne, nudne,
bądź po prostu niemożliwe. Pakowaliśmy wszystko i przenosiliśmy
się na nowy teren. Opanowywaliśmy inny teren pierwotnej sawanny.
Teraz musimy zrobić to
samo, robiąc to wirtualnie, a więc robiąc co innego. Musimy
opuścić zastały system starych zasad naszej ludzkiej i społecznej
organizacji. Musimy wybrać nowy zestaw zasad wedle których chcemy
żyć i którymi się kierujemy. Opuścić zastany świat i wybrać
nowy, tuż obok, a właściwie w tym samym miejscu. Nie ważne gdzie
znajdujemy się i gdzie żyjemy fizycznie na ziemi. Ważniejsze jest
wedle jakiego kodeksu moralnego, wedle jakich prawideł żyjemy.
Kiedyś będą śpiewali o
tym pieśni zaczynające się może od słów:
„Wszystko rozpoczęło
się w Internecie – bardzo dawno temu...”
Boimy się potęgi kolosów
stojących na glinianych nogach. Boimy się wielkich korporacji,
których głównym majątkiem są patenty, czyli nasze złudzenia, że
posiadają te firmy coś wartościowego. Podczas gdy tak naprawdę,
to one łudzą się, że mają pozamykane w sejfach cenne deklaracje
płacenia im tantiem, bądź prawa do zabraniania nam wykorzystywania
własnych umysłów.
Tak naprawdę, każdy
przedstawiciel Kultury Roju dobrze wie, że kopiowanie nie przynosi
nikomu szkody, a może przynieść wielu z nas same korzyści. Każdy
przedstawiciel Kultury Roju wie, że dostęp do wiedzy to ostateczna
potęga.
Dlatego też dotychczasowi
właściciele własności intelektualnej chcą nam prawa do
korzystania z tej potęgi odmówić i dlatego też Kultura Roju
zniszczy właścicieli praw autorskich w pierwszej kolejności. Czego
im wszystkim i nam wszystkim życzę.
Potem – kiedy już nie
będzie żadnych właścicieli praw. Kiedy obudzimy się na świecie
z zupełnie nową, bo powszechną wiedzą.
Każdy z nas będzie żył
wedle takich zasad jakie uzna za stosowne i będzie wedle tych zasad
sądzony.
Granice systemów legislatury będą czysto wirtualne, bo
sami będziemy decydować do jakiej enklawy przynależymy. Natomiast
granice starych państw zamienią się w zmurszałe oznaczenie granic
dawnego rozumienia kultury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz