środa, 29 sierpnia 2012

Gospodarka dążeń



Żeby uczyć się od najlepszych, trzeba porównać systemy gospodarcze z naturą. 

Lasy umiarkowane przejawiają wyjątkową odporność na trudne warunki życia. Cechuje je odporność na zmiany pór roku, które diametralnie zmieniają temperaturę i wilgotność otoczenia. Dzięki czemu wykształca się w nich odporność na same zmiany, czyli zdolność szybkiej reakcji na nie. Dodatkowo nieustannie dochodzi w nich do zmagania się z różnego rodzaju brakami, ciepła, żywności, ilości składników odżywczych w glebie, czy podstawowego składnika życia – wody. 


Taką właśnie jest gospodarka industrialna, gospodarka której głównym celem jest zaspokajanie potrzeb człowieka. Jest odpowiedzią na warunki w jakich żyliśmy przez większość historii – nieustannego braku, który nieco dłużej nie zaspokojony natychmiast doprowadzał do katastrofalnych skutków i utraty wielu cennych dóbr niezbędnych do życia.

Taka gospodarka dalej będzie musiała być prowadzona na peryferiach wpływu człowieka na martwą naturę. Na powierzchniach obecnie niezamieszkałych. 

Do opanowania pozostały nam jeszcze tereny pustynne, powierzchnie lodowców, mórz, czy dna oceanów. Powinniśmy także wkrótce starać się opanować orbitę ziemską, Księżyc choćby dla helu-3 i już przy dzisiejszych technologiach możliwą do kolonizacji planetę Mars, dla jej niskiej grawitacji i gospodarczego (vide Pas Planetoid) znaczenia.


Jednak na Ziemi w tym czasie, powinna powstać nowa i twórcza idea funkcjonowania i rozwoju pośród powszechnego bogactwa. Tak jak ma to miejsce w tropikach. Ekosystem lasów umiarkowanych jest wzorcem dla gospodarki braków, gospodarki industrialnej, gospodarki potrzeb, analogicznie lasy równikowe są wzorcem dla gospodarki obfitości - gospodarki dążeń.

Jest tam dość energii Słońca, rośliny owocują kilka razy w roku, dostarczając zwierzętom więcej pożywienia niż jest im konieczne, do tego nie brakuje tam wody, a gleba pełna jest różnego rodzaju próchniczej obfitości.

Natura zwykła rozwiązywać swoje problemy dzięki ewolucji. Metodą prób i błędów doprowadziła więc do powstania systemu tworzącego najbardziej skomplikowany i bogaty organizm na naszej planecie – system lasów tropikalnych. Pokrywają one zaledwie 3% powierzchni lądów, a żyje na ich terenie ponad połowa gatunków roślin i zwierząt.

Bogactwo surowców dla rozwoju życia oraz powszechny i łatwy dostęp do wszelkiego rodzaju dóbr, doprowadził z czasem do opracowania metod ich wykorzystania i jeszcze dodatkowego wzmocnienia nakładających się pozytywnych efektów na cały ekosystem. 

Woda paruje tam intensywnie i deszczy przez to jest wyjątkowo dużo. Dodatkowo jednak lasy dorzecza Amazonki wystawiają na działanie Słońca uwięzione w liściach pokłady wody, które inaczej zamknięte byłyby w głębinach, czy podziemnych źródłach. Przez to cała powierzchnia lądu staje się źródłem wody i dlatego prawie połowa deszczu spadającego w Amazonii, to woda którą wyparował sam las. Innymi słowy, las tropikalny w skali globalnej, sam generuje sobie większą ilości deszczu, jaka na niego spada. Sam generuje sobie sprzyjające warunki do rozwoju życia.


Powinniśmy jeszcze zwrócić uwagę, że zwierzęta drapieżne zamieszkujące okolice tropików nie stały się bardziej tłuste, czy po prostu większe od tych z klimatów umiarkowanych, choćby ze względu na łatwiejszy dostęp tropików do światła. Światło bowiem tworzy większą ilość roślin, co mnoży roślinożerców i sprawia że żywienie się mięsożerców powinno być tylko formalnością. Paradoksalnie jednak - zwierzęta okolic równików muszą ciężej walczyć o byt. Dżungla skrywa dużo większą liczbę niebezpieczeństw, niż sawanny, czy lasy umiarkowane. Tropiki pełne są większego stopnia nasilenia konkurencji pomiędzy gatunkami o bogate, choć ograniczone zasoby.

Bardzo trudno jest nawet człowiekowi przeżyć w takich warunkach, pomimo swojej bogatej wiedzy i nie małej w końcu siły fizycznej. Stopień zawiłości otoczenia powoduje, że nie można zawczasu dostrzec niebezpieczeństwa. Otaczają człowieka w takim lesie wyspecjalizowane i wyjątkowo przez to niebezpieczne formy życia, takie jak jadowite żaby i węże, wpływające do otworów ciała rybki, pospolite piranie, czy pokryte cyjankami potasu motyle.


Natura stworzyła więc już dawno temu wiele użytecznych praw, rządzących tymi deszczowymi przestrzeniami. Trzeba zauważyć, że są to rozwiązania niezwykle wydajne, jeśli chodzi o radzenie sobie z nieustannym kryzysem urodzaju, wręcz rogiem biologicznej obfitości. Są to prawa znacznie bardziej zaawansowane, niż te rządzące światem lasów sezonowych. Najlepiej przystosowani mieszkańcy lasów umiarkowanych, odporni na trudne warunki, najsilniejsi z nich i najwięksi – nie przeżyliby nawet jednego dnia zmuszeni do życia na równiku. Żubr, wilk, czy łoś stałby się pożywieniem jeszcze zanim zdążyłby zauważyć niebezpieczeństwo.

Ewolucja wygenerowała nowe sposoby radzenia sobie z nadmiarowością dobrobytu. Poszczególne gatunki czy zwierzęta, dalej żyją w stresie, gdyż już nie zagrażają im zewnętrzne warunki, tylko wzajemna zażarta konkurencja wewnątrzgatunkowa. Jednak biosfera w tym miejscu jest wyjątkowo bujna i odporna jako całość na niszczący wpływ otoczenia dzięki współpracy międzygatunkowej. To jest przykład do naśladowania dla tworzącej się Kultury Roju.

Te same lub podobne rozwiązania, przełożone na stosunki gospodarcze, należy zaprząc przy tworzeniu lepszych celów dla gospodarki XXI wieku. 

Teraz wszystko wcale nie musi opierać się na rywalizacji, gdyż wzajemne powiązania gatunków lasów deszczowych, opierają się prawie zawsze na głęboko zakorzenionej współpracy i wzajemnym uzupełnianiu się. Drzewa potrzebują grzybów do absorpcji minerałów, grzyby potrzebują rozpadającej się ściółki z liści drzew. Podobnych zależności w tropikach są miliony – jest ich więcej niż gatunków, które tam żyją, bo część zależności jest wielopoziomowa. To współpraca, a nie konkurencja pozwala wypracować daleko posunięte cechy specjalizacji i uzyskać przez to dużo rozleglejsze występowanie danego gatunku w efekcie końcowym.

Dlatego przyszły świat gospodarczy przez współpracę należy maksymalnie komplikować. Długo utrzymujące się skomplikowane wzory cementują całą strukturę. Gdyby stawały się źródłem destabilizacji, szybko rozpadłyby się na mniejsze formy. Tylko prostota może wytworzyć maksymalną liczbę połączeń i zależności wzoru - bo tylko prostota jest na tyle mocna, aby unieść ciężar zarządzającej tym konglomeratem informacji - tylko prostota jest więc paradoksalnie na tyle stabilna, aby stać się źródłem ostatecznej komplikacji.


Ludzie długo żyli i wzrastali w wiedzę o świecie polując na terenach sawanny. Tam gdzie lwy zagryzają gazele, a cała natura wyrywa sobie ochłapy mięsa. To sprawia, że postrzegamy ekosystemy jako arenę rywalizacji. Te same zasady przenieśliśmy na pole gospodarczej liberalnej konkurencji, w której praca jest walką o mięso systemu kapitalistycznego – pieniądze.

Ludzie lubią przybyć na nowy teren, wykorzystać go do granic możliwości, naśmiecić i odejść na nowe terytorium, zanim stare zacznie mocniej śmierdzieć. Tak zachowuje się natura na terenach półpustynnych, gdzie chwilowy deszcz tworzy krótki okres dobrobytu, podczas którego każdy musi się nachapać ile wlezie – inaczej nie przeżyje bardzo długiej pory suchej, czyli systemowego braku obfitości. Na terenach żyznych i obfitych - taka polityka nigdy nie jest długofalowa.

Jednak ewolucja wypracowała taki mechanizm czystego egoizmu tylko w miejscach, gdzie wszystkiego brakuje. Okresy obfitości sprawiają, że zwierzęta zachowują się zupełnie inaczej. Oto jak budować stabilność w okresie dobrobytu, musimy się więc nieustannie pytać tropiki.


Tylko tam nauczymy się nowej wiedzy. Filozofii trzeciego tysiąclecia. Lekkiego, niezobowiązującego trwania w świecie pełnym obfitości, który zbudujemy, który już prawie wykończyliśmy. 
Świecie, którego bogactwo będzie imponujące i różnić się będzie swoim stopniem skomplikowania od dzisiejszego tak bardzo, jak las tropikalny przewyższa sezonowe trawy pustyni Serengeti.

Wedle nowych zasad gospodarczych żyją Pigmeje. Las zapewnia im wszystko czego potrzebują, nie mają więc po co przenosić się nieustannie w nowe miejsca. Nie mają potrzeby targać ze sobą zapasów. Żywność jest wszędzie, dobra są wszędzie. Tych ludzi opuściła dawno temu tak intensywna w społeczeństwach zachodu nieodparta chęć posiadania. Jest ona dzisiaj już jedynie atawizmem, dawno zapomnianym strachem przed śmiercią, który nachodzi nas podświadomie, gdy nie zgromadzimy zapasów na zimę, suszę, kryzys czy inne trudne czasy.

W dżungli, tak samo jak w gospodarce przyszłości, opartej na zrobotyzowanej produkcji wszystkiego co możemy sobie zamarzyć i wyobrazić, nie będzie potrzeby posiadania niczego ponad to, co możemy unieść. Do urzeczywistnienia tej wizji nie potrzebujemy już lepszej technologii – tylko nowych zasad w gospodarce. Zasad promujących ludzi kreatywnych, twórczych i nie bojących się podejmować wyzwań w zakresie tego co ich fascynuje – w czym są dobrzy.

Wystarczy że przestaniemy się szarpać, przestaniemy walczyć o przetrwanie, które jest oczywiste i proste przy dzisiejszym stopniu rozwoju wiedzy. Sama Afryka mądrze zarządzana, może wyżywić cały świat i to bez pomocy takiego kraju jak Chiny.


Trzeba zmienić priorytety, próbować żyć pragnąc czegoś, chcąc czegoś i dążąc do czegoś. Gospodarka nie potrzebuje już opierać się na bacie, przymusie pracy, popartym groźbą biedy i infamii. 
W XXI wieku wystarczy nam marchewka, świadome wybory ludzi, chcących realizować się w tym co ich interesuje, co lubią robić. Możemy sprawić, że życie przyszłych pokoleń będzie wyglądać jak niekończące się wakacje, w trakcie których przecież nieraz potrafimy zmęczyć się bardziej, niż w pracy robiąc to na czym nam zależy.

W dzisiejszych czasach jakie stworzyła nam technologia, zmiana fundamentów społeczeństwa jest już możliwa. Jednak żeby się ona faktycznie dokonała, potrzebny jest jeszcze zbiorowy cud – musimy w możliwość zmian na lepsze po prostu uwierzyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz