Żeby uczyć się od najlepszych,
trzeba porównać systemy gospodarcze z naturą.
Lasy umiarkowane
przejawiają wyjątkową odporność na trudne warunki życia. Cechuje je odporność na zmiany pór roku, które diametralnie zmieniają temperaturę i wilgotność otoczenia. Dzięki czemu wykształca się w nich odporność na same
zmiany, czyli zdolność szybkiej reakcji na nie. Dodatkowo
nieustannie dochodzi w nich do zmagania się z różnego rodzaju
brakami, ciepła, żywności, ilości składników odżywczych w
glebie, czy podstawowego składnika życia – wody.
Taką właśnie
jest gospodarka industrialna, gospodarka której głównym celem jest
zaspokajanie potrzeb człowieka. Jest odpowiedzią na warunki w
jakich żyliśmy przez większość historii – nieustannego braku,
który nieco dłużej nie zaspokojony natychmiast doprowadzał do
katastrofalnych skutków i utraty wielu cennych dóbr niezbędnych do
życia.
Taka gospodarka dalej będzie musiała
być prowadzona na peryferiach wpływu człowieka na martwą naturę.
Na powierzchniach obecnie niezamieszkałych.
Do opanowania pozostały
nam jeszcze tereny pustynne, powierzchnie lodowców, mórz, czy dna
oceanów. Powinniśmy także wkrótce starać się opanować orbitę
ziemską, Księżyc choćby dla helu-3 i już przy dzisiejszych technologiach
możliwą do kolonizacji planetę Mars, dla jej niskiej grawitacji i gospodarczego (vide Pas Planetoid) znaczenia.
Jednak na Ziemi w tym czasie, powinna
powstać nowa i twórcza idea funkcjonowania i rozwoju pośród
powszechnego bogactwa. Tak jak ma to miejsce w tropikach. Ekosystem lasów umiarkowanych jest wzorcem dla gospodarki braków, gospodarki industrialnej, gospodarki potrzeb, analogicznie lasy równikowe są wzorcem dla gospodarki obfitości - gospodarki dążeń.
Jest tam
dość energii Słońca, rośliny owocują kilka razy w roku,
dostarczając zwierzętom więcej pożywienia niż jest im konieczne,
do tego nie brakuje tam wody, a gleba pełna jest różnego rodzaju
próchniczej obfitości.
Natura zwykła rozwiązywać swoje
problemy dzięki ewolucji. Metodą prób i błędów doprowadziła
więc do powstania systemu tworzącego najbardziej skomplikowany i
bogaty organizm na naszej planecie – system lasów tropikalnych.
Pokrywają one zaledwie 3% powierzchni lądów, a żyje na ich
terenie ponad połowa gatunków roślin i zwierząt.
Bogactwo surowców dla rozwoju życia
oraz powszechny i łatwy dostęp do wszelkiego rodzaju dóbr,
doprowadził z czasem do opracowania metod ich wykorzystania i
jeszcze dodatkowego wzmocnienia nakładających się pozytywnych
efektów na cały ekosystem.
Woda paruje tam intensywnie i deszczy
przez to jest wyjątkowo dużo. Dodatkowo jednak lasy dorzecza
Amazonki wystawiają na działanie Słońca uwięzione w liściach
pokłady wody, które inaczej zamknięte byłyby w głębinach, czy
podziemnych źródłach. Przez to cała powierzchnia lądu staje się
źródłem wody i dlatego prawie połowa deszczu spadającego w
Amazonii, to woda którą wyparował sam las. Innymi słowy, las
tropikalny w skali globalnej, sam generuje sobie większą ilości
deszczu, jaka na niego spada. Sam generuje sobie sprzyjające warunki
do rozwoju życia.
Powinniśmy jeszcze zwrócić uwagę,
że zwierzęta drapieżne zamieszkujące okolice tropików nie stały
się bardziej tłuste, czy po prostu większe od tych z klimatów
umiarkowanych, choćby ze względu na łatwiejszy dostęp tropików do
światła. Światło bowiem tworzy większą ilość roślin, co
mnoży roślinożerców i sprawia że żywienie się mięsożerców
powinno być tylko formalnością. Paradoksalnie jednak - zwierzęta okolic
równików muszą ciężej walczyć o byt. Dżungla skrywa dużo
większą liczbę niebezpieczeństw, niż sawanny, czy lasy
umiarkowane. Tropiki pełne są większego stopnia nasilenia
konkurencji pomiędzy gatunkami o bogate, choć ograniczone zasoby.
Bardzo trudno jest nawet człowiekowi
przeżyć w takich warunkach, pomimo swojej bogatej wiedzy i nie
małej w końcu siły fizycznej. Stopień zawiłości otoczenia
powoduje, że nie można zawczasu dostrzec niebezpieczeństwa.
Otaczają człowieka w takim lesie wyspecjalizowane i wyjątkowo przez to
niebezpieczne formy życia, takie jak jadowite żaby i węże,
wpływające do otworów ciała rybki, pospolite piranie, czy pokryte
cyjankami potasu motyle.
Natura stworzyła więc już dawno temu
wiele użytecznych praw, rządzących tymi deszczowymi
przestrzeniami. Trzeba zauważyć, że są to rozwiązania
niezwykle wydajne, jeśli chodzi o radzenie sobie z nieustannym
kryzysem urodzaju, wręcz rogiem biologicznej obfitości. Są to prawa znacznie bardziej zaawansowane, niż te rządzące światem lasów sezonowych. Najlepiej
przystosowani mieszkańcy lasów umiarkowanych, odporni na trudne
warunki, najsilniejsi z nich i najwięksi – nie przeżyliby nawet
jednego dnia zmuszeni do życia na równiku. Żubr, wilk, czy łoś
stałby się pożywieniem jeszcze zanim zdążyłby zauważyć
niebezpieczeństwo.
Ewolucja wygenerowała nowe sposoby
radzenia sobie z nadmiarowością dobrobytu. Poszczególne gatunki
czy zwierzęta, dalej żyją w stresie, gdyż już nie zagrażają im
zewnętrzne warunki, tylko wzajemna zażarta konkurencja
wewnątrzgatunkowa. Jednak biosfera w tym miejscu jest wyjątkowo
bujna i odporna jako całość na niszczący wpływ otoczenia dzięki
współpracy międzygatunkowej. To jest przykład do naśladowania dla tworzącej się Kultury Roju.
Te same lub podobne rozwiązania,
przełożone na stosunki gospodarcze, należy zaprząc przy
tworzeniu lepszych celów dla gospodarki XXI wieku.
Teraz wszystko wcale
nie musi opierać się na rywalizacji, gdyż wzajemne powiązania
gatunków lasów deszczowych, opierają się prawie zawsze na głęboko
zakorzenionej współpracy i wzajemnym uzupełnianiu się. Drzewa
potrzebują grzybów do absorpcji minerałów, grzyby potrzebują
rozpadającej się ściółki z liści drzew. Podobnych zależności
w tropikach są miliony – jest ich więcej niż gatunków, które
tam żyją, bo część zależności jest wielopoziomowa. To
współpraca, a nie konkurencja pozwala wypracować daleko posunięte
cechy specjalizacji i uzyskać przez to dużo rozleglejsze
występowanie danego gatunku w efekcie końcowym.
Dlatego przyszły świat gospodarczy przez współpracę należy maksymalnie komplikować. Długo utrzymujące się skomplikowane wzory cementują całą strukturę. Gdyby stawały się źródłem destabilizacji, szybko rozpadłyby się na mniejsze formy. Tylko prostota może wytworzyć maksymalną liczbę połączeń i zależności wzoru - bo tylko prostota jest na tyle mocna, aby unieść ciężar zarządzającej tym konglomeratem informacji - tylko prostota jest więc paradoksalnie na tyle stabilna, aby stać się źródłem ostatecznej komplikacji.
Ludzie długo żyli i wzrastali w wiedzę
o świecie polując na terenach sawanny. Tam gdzie lwy zagryzają gazele,
a cała natura wyrywa sobie ochłapy mięsa. To sprawia, że
postrzegamy ekosystemy jako arenę rywalizacji. Te same zasady
przenieśliśmy na pole gospodarczej liberalnej konkurencji, w której
praca jest walką o mięso systemu kapitalistycznego – pieniądze.
Ludzie lubią przybyć na nowy teren, wykorzystać go do granic możliwości, naśmiecić i odejść na
nowe terytorium, zanim stare zacznie mocniej śmierdzieć. Tak
zachowuje się natura na terenach półpustynnych, gdzie chwilowy
deszcz tworzy krótki okres dobrobytu, podczas którego każdy musi
się nachapać ile wlezie – inaczej nie przeżyje bardzo długiej
pory suchej, czyli systemowego braku obfitości. Na terenach żyznych i obfitych - taka polityka nigdy nie jest długofalowa.
Jednak ewolucja wypracowała taki
mechanizm czystego egoizmu tylko w miejscach, gdzie wszystkiego
brakuje. Okresy obfitości sprawiają, że zwierzęta zachowują się
zupełnie inaczej. Oto jak budować stabilność w okresie
dobrobytu, musimy się więc nieustannie pytać tropiki.
Tylko tam nauczymy się nowej wiedzy.
Filozofii trzeciego tysiąclecia. Lekkiego, niezobowiązującego
trwania w świecie pełnym obfitości, który zbudujemy, który już prawie wykończyliśmy.
Świecie,
którego bogactwo będzie imponujące i różnić się będzie
swoim stopniem skomplikowania od dzisiejszego tak bardzo, jak las
tropikalny przewyższa sezonowe trawy pustyni Serengeti.
Wedle nowych zasad gospodarczych żyją
Pigmeje. Las zapewnia im wszystko czego potrzebują, nie mają więc
po co przenosić się nieustannie w nowe miejsca. Nie mają potrzeby
targać ze sobą zapasów. Żywność jest wszędzie, dobra są
wszędzie. Tych ludzi opuściła dawno temu tak intensywna w
społeczeństwach zachodu nieodparta chęć posiadania. Jest ona
dzisiaj już jedynie atawizmem, dawno zapomnianym strachem przed
śmiercią, który nachodzi nas podświadomie, gdy nie zgromadzimy
zapasów na zimę, suszę, kryzys czy inne trudne czasy.
W dżungli, tak samo jak w gospodarce
przyszłości, opartej na zrobotyzowanej produkcji wszystkiego co
możemy sobie zamarzyć i wyobrazić, nie będzie potrzeby posiadania niczego
ponad to, co możemy unieść. Do urzeczywistnienia tej wizji nie
potrzebujemy już lepszej technologii – tylko nowych zasad w
gospodarce. Zasad promujących ludzi kreatywnych, twórczych i nie
bojących się podejmować wyzwań w zakresie tego co ich fascynuje –
w czym są dobrzy.
Wystarczy że przestaniemy się
szarpać, przestaniemy walczyć o przetrwanie, które jest oczywiste
i proste przy dzisiejszym stopniu rozwoju wiedzy. Sama Afryka mądrze
zarządzana, może wyżywić cały świat i to bez pomocy takiego kraju jak Chiny.
Trzeba zmienić priorytety, próbować żyć pragnąc czegoś, chcąc czegoś
i dążąc do czegoś. Gospodarka nie potrzebuje już opierać się
na bacie, przymusie pracy, popartym groźbą biedy i infamii.
W XXI
wieku wystarczy nam marchewka, świadome wybory ludzi, chcących
realizować się w tym co ich interesuje, co lubią robić. Możemy
sprawić, że życie przyszłych pokoleń będzie wyglądać jak niekończące się
wakacje, w trakcie których przecież nieraz potrafimy zmęczyć się
bardziej, niż w pracy robiąc to na czym nam zależy.
W dzisiejszych czasach jakie stworzyła nam technologia, zmiana fundamentów
społeczeństwa jest już możliwa. Jednak żeby się ona faktycznie dokonała,
potrzebny jest jeszcze zbiorowy cud – musimy w możliwość zmian na
lepsze po prostu uwierzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz