niedziela, 26 sierpnia 2012

Biedologia



Biadanie nad problemem biedy i ubóstwa sprawia, że wszyscy pochylamy i twierdząco, to jest potwierdzająco, machamy głowami. Niestety nic pozytywnego z tego nie wynika – oprócz powszechnego stwierdzenia faktu istnienia problemu. Niestety tak zwany problem biedy jest w większości przypadków procesem naturalnym i nie mającym wiele wspólnego z problematyką bajań nad nędzą.

My bardzo chcemy być biedni – ciągle się zadłużamy?

Ciągle się zadłużamy.

Dawno temu ktoś bardzo mądry – najprawdopodobniej izraelita, zauważył, że procent to bardzo sprytny wynalazek. Procent jako pojęcie matematyczne tym bardziej doskwiera i oddziałuje, im do większego aspektu rzeczywistości startuje.

Stąd już jest prosta ścieżka do zastosowania procenta do najbardziej pożądanej rzeczy świata – pieniądza. Im od większej sumy naliczamy procent, tym więcej realnie materializmu on od spłacającego wymaga.

Jest to swego rodzaju gierka psychologiczna, bo stały procent nie ma ze stałością naliczania niczego wspólnego.

Każda organizacja, która pobiera procent od pożyczonej sumy, wcześniej czy później pozyska cały możliwy do zdobycia zakres kapitału na rynku. To prosta i oczywista wyliczanka. Procent od 100 to zaledwie jeden, procent od 1000 to już dziesięć.

Realnie zarabia się więc tylko na procentach. Organizacja je zbierająca, jest jak wirus, który namnaża się wykładniczo. 


Gdyby bakteriom pozwolić mnożyć się bez kontroli i dostarczyć im w trakcie tego procesu odpowiednią ilość pożywienia – zaczynając od jednej, w ciągu 24 godzin, jednego dnia – ich masa przekroczy masę wszystkich oceanów świata.

To pokazuje dobitnie, że banki, organizacje mające monopol na stosowanie procentów, już od dawna mają wszystkie pieniądze świata. Teraz tylko ich używają, czyli dają nam się zapożyczać, sobie kreując przez to pieniądze.

Biedni ludzie tego nie rozumieją, dlatego są biedni. 
Kiedy pożyczają, kupując na kredyt, zawsze muszą oddać więcej niż jakby zakupili to "normalnie" za gotówkę. Cała idea pożyczki opiera się na założeniu inwestowania pożyczonego kapitału. Jeśli bowiem inwestujemy, zysk z inwestycji pokrywa procenty pożyczki i jeszcze pozwala nam więcej zarobić, niż gdybyśmy polegali tylko na oszczędnościach. Taka zależność nie dotyczy pożyczek konsumpcyjnych. Na konsumpcję nie wolno pożyczać, jest to bowiem najszybszy szlak w kierunku, ścieżka skrótu do biedy.

Im bardziej jesteśmy biedni, tym więcej musimy oddać. Nigdy więc nie możemy sobie pozwolić na pożyczanie na konsumpcję – zwłaszcza wtedy kiedy jesteśmy biedni.

Niestety ludzie tego nie rozumieją. Dlatego banki stosują wywiady, pytają nas o stan cywilny, nałogi i numer buta, stosują ograniczenia w pożyczaniu pieniędzy. Gdy tylko je rozluźniają, ludność zadłuża się na potęgę – nie ma żadnych hamulców w swoim ślepym pędzie do biedy.

Najgorsza forma wydawania pieniędzy, to używanie kart kredytowych. Nie ma tam bowiem normalnych kilkunastoprocentowych oprocentowań, jak w przypadku normalnego pożyczania. Zaraz za wakacjami w spłacaniu rat, okresem próbnych i masą paragrafów pisanych małymi druczkami, kryje się kilkudziesięcioprocentowe zabieranie nam wszystkiego co mamy i kiedykolwiek mieć będziemy.

Żeby wyrobić sobie kartę kredytową trzeba być głupim. Tak głupim, że banki mają na to specjalny test. Nie wydają kart nikomu, kto wcześniej nie kupił (zaciągnął pożyczkę konsumpcyjną) czegoś na raty. Żeby otrzymać kartę kredytową, trzeba bowiem figurować w rejestrze frajerów - mieć historię konsumpcyjnego pożyczania.

Nie ma znaczenia ile ktoś jest wart i czy jest bogaty. Dla banków znaczenie ma tylko to, czy jest głupi.


To właśnie dlatego przeciętny bezdomny jest bogaczem, ponieważ ma dokładnie nic. Wszyscy chodzący na około i wyglądający na bardzo porządne szczury wyścigowe, mają kredyt na dom i kilkadziesiąt tysięcy debetu na karcie kredytowej.

Ten trend dociera właśnie do Polski. My także się na ten ser złapiemy. Nie ma bowiem w ludzkim stadzie mechanizmów kontroli pożyczania pieniędzy. Jak tylko zobaczymy ładne reklamy, jak tylko zaczną nas zachęcać do wzięcia konsumpcyjnej pożyczki na święta i wyrobienia sobie karty platinum gold – od razu się na ten łatwy żer rzucimy. Jesteśmy bowiem średnio, tak samo mądrzy jak kilkadziesiąt lat temu Amerykanie albo tak samo niezdolni do samoograniczenia.


To jest główna przyczyna biedy na świecie. 
Ludzka zdolność do marnowania czasów dobrobytu i pożyczonych  wtedy właśnie dużych sum pieniędzy. Ludzka nadzieja, że jak jest dobrze to tak będzie zawsze. Jak przychodzi następnie czas kryzysu, spłacania rat i dodatkowego szukania na odsetki, jesteśmy tak samo bezradni, jak cała Afryka - żaden człowiek nie zna rozwiązania tej sytuacji, bo każdy z nas perfekcyjnie marnuje to co miał najbardziej wartościowego.

To właśnie ten kontynent uważa się za najbiedniejszy. Jednak przyczyną biedy nie jest wcale prymitywizm zachowań i niezdolność do myślenia kapitalistycznego vide nigeryjskie przekręty. Przyczyną biedy jest pożyczanie Afryce przez bogate kraje pieniędzy, przez co nie opłaca się tam niczego budować, nie opłaca się produkować, każdy czeka tylko na dotacje. Po wszystkim przychodzi okres spłacenia pożyczki, wtedy bogate kraje żądają najbardziej cennych złóż surowców i wykupują jedyne zakłady zdolne na siebie zarobić oraz wyrabiać jakiekolwiek zyski.

Bogaty świat nie chce, żeby Afryka była bogata. Tak samo bogaci nie chcą żeby większość ludzi była bogata, wtedy straciliby swoją strategiczną przewagę nad innymi, wtedy musieliby się postarać, a nie tylko być pępkami świata.


Narzędziem upadlania ludzi przez bogatych jest system bankowy, on bowiem wydziela kredyty. On sprawia, że ludziom po prostu nie pożycza się pieniędzy, lecz żąda od nich dodatkowego zabezpieczenia i niebotycznych, wręcz bajońskich odsetek. Te odsetki produkują i wyprodukowały już więcej biedy, niż wszystkie inne przyczyny nędzy razem wzięte. To jest usankcjonowana prawem i całkiem bezosobowa kradzież.

Dlatego statystyki biednych prawie nigdy się nie zmienią. Przynajmniej dopóki istnieć będzie system wydzielania linii kredytowej – kiedyś nazywany po imieniu – lichwą. 

Główną przyczyną biedy zawsze była, jest i będzie - procentowa, a więc matematyczna ignorancja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz