Gospodarka odporna na
kryzysy ekonomiczne, odporna na zmiany, musi być oparta o admirację
indywidualizmu. Jednostka jest bowiem od dowolnej struktury
społecznej bardziej trwała, bo bardziej pierwotna i odporna na
bardzo skrajne sytuacje życia niecodziennego.
Tylko jednostka może być
niezależna i naprawdę wolna. Tylko jednostka jeszcze wie czego
chce, zbiorowość zawsze ma wiele umysłów i wiele opinii na ten
sam temat – jest miałka i niezdecydowana – próżna.
Musimy więc z
konieczności odejść od kultu pracy i pieniędzy. Odejść od tego
co się jednostce nie podoba. Praca tak samo jak bieda, jest w
dzisiejszych czasach nieekonomiczna. Jeżeli bowiem ekonomię
traktujemy jako naukę o zachowaniach ludzi, to widać na co dzień
coraz częściej, że ludzie robią wszystko – żeby uciec od pracy
i biedy. Każdy kto pracuje, traktuje swój zawód jako konieczność.
Jako element społecznego uzasadniania się i aspirowania do miana
jednostki uprawnionej do konsumpcji – co jest już anachronizmem.
Jednostka jest bytem
dużo głębszym od zbiorowości i nie musi się jej tłumaczyć. Nie
musi się usprawiedliwiać przed ogółem ze swojego postępowania.
Nie musi, bo jest
tworem wyższego rzędu. Czymś oryginalnym, a przez to doskonałym,
czymś pierwotnym. Podczas gdy wszystkie stworzone do tej pory
zbiorowości ludzkie, były powoływane w jakimś celu – do funkcji
jaką miały spełniać. Jednostka jest ponad tym wszystkim, ona nie
musi sprawować, czy wypełniać funkcji żeby się uzasadnić. Ona
jest celem samym w sobie.
Dlatego jednostka nie musi
pracować, aby uzyskiwać prawo do istnienia. Nie musi wyznawać tej
samej religii co wszyscy, nie musi mieć takich samych poglądów,
tego samego celu. Jej inność i seryjność na tle społeczeństwa
nie jest powtórzeniem, a przez to jest ciekawa.
Dzisiejsza jednostka jest
jednak sprowadzana do poziomu klienta. Klient jest wszystkim, dla
niego uchyla się niebo i otwiera podwoje sezamu, czyli mającego w
sobie wszystko ogromnego supermarketu. Może wybierać, wybrzydzać,
być niegrzecznym dla obsługi, może mieć humory, bo może tu nie
wrócić, a po wszystkim ma jeszcze święte prawo do reklamacji –
nic dla człowieka, wszystko dla klienta.
We współczesnym modelu
gospodarczym zwykły człowiek nie posiada prawie żadnych praw.
Zwykłego człowieka można pobić, oszukać, wsadzić niewinnie do
więzienia, zabrać wszystko co posiada i nikt, oprócz rodziny, się
za nim nie upomni. System społeczny nie dostarczył mechanizmów
dochodzenia sprawiedliwości przez pokrzywdzonych i poszkodowanych –
nie klientów, a ludzi. Natomiast bardzo rozbudowane i świetnie
egzekwowane są święte prawa konsumenta. Ofiarom losu pomagają
tylko hobbiści i wolontariusze, obłąkani błędni rycerze, którzy
nic z tego nie mają. Jeszcze na tym tracą, narażając się wielkim
tego świata, bo psują mechanizmy ekonomiczne obiegu gospodarczego.
Dzisiejsi konsumenci to
biedni ludzie. Są klientami zbyt często, są nimi kiedy tylko mogą.
Oszczędzanie uważa się dzisiaj za przejaw braku rozumu, zacofania.
Dlatego dzisiejsi konsumenci kupują pomimo tego, że niczego nie
posiadają. Kupują na kredyt i jeszcze się ich do tego zachęca.
Nawet straszy, że bez dobrze rozwiniętego rynku kredytów – nie
będzie komu kupować dóbr i wszyscy na tym stracą – w
piekarniach nie będzie chleba.
W rezultacie w naszej
rzeczywistości prawie każdy chce być klientem. Chce płacić, aby
móc wymagać, chce być nobilitowanym konsumentem – człowiekiem
wyższego rzędu. Długim słowem znaczącym dzisiaj wiele więcej
niż człowiek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz