poniedziałek, 14 maja 2012

Strach przed spokojem



Potrzebujemy nieustannego napływu bodźców, nie lubimy świętego spokoju, stagnacji i nudy. Jak tylko ilość bodźców obniża się poniżej jakiegoś poziomu, wtedy zaczynamy dostrzegać nasze wnętrze i nie zawsze potrafimy znieść ten szczególny widok.

Dlatego zawsze większość stara się poszukiwać nowości, nawet jeśli są to nowości tylko pozorne. Wykonujemy zbyt wiele niepotrzebnych ruchów. Zmieniamy wystrój mieszkania, znajomych czy pracę, aby tylko uciec od najważniejszych pytań. Zaspokajamy umysł gdy poznajemy otoczenie które jest dla nas obce, bo mózg jest wtedy tak zajęty, że nie dostrzega samego siebie. W takich sytuacjach ponownie czujemy się jak dzieci, zachwycone tajemnicą i niezrównanym bogactwem otaczającego świata.

Takie zachowanie powoduje ciągłe mnożenie bytów ponad miarę. Żyjemy w wyimaginowanym świecie różnorodności. To co typowe i znane, odrzucamy z definicji. Ciągle szukamy odmiany i oryginalności.

Jest to tylko i wyłącznie ucieczka. Tracimy na nią zbyt wiele energii i czasu. Nie potrafimy zatrzymać się w pędzie za nowościami, a brak doznań i osiągnięć o które się staramy powoduje u nas ciągły stres.


Świat nowych nazw, marek, pozornej odmienności i bogactwa produktów, wszystko to przytłacza niewprawione umysły. Gorzej jednak mają te inteligentniejsze. Te które potrafią dostrzegać głębię i prawdziwą naturę kryjącą się za pozornością ciągle są znudzone, bo dla nich nie ma już prawie niczego nowego. Częściej też wpadają w depresję z powodu zbyt głębokiego spokoju i rutyny, jaka wkrada się w życie.

Ludzie ciągle zastanawiają się jak sprzedać produkt jako nowy. Pomimo braku prawdziwej inwencji twórczej wmawia nam się, że inny kolor czy pojemność tworzy nową lepszą funkcjonalność. Tworzy się tak zwane trendy i mody, kreuje style. Wmawia się, że ubrania powinny być noszone tylko raz i kupowane za każdym razem nowe. To wszystko jest jednym wielkim marnotrawstwem.

Nawet papier toaletowy robi się teraz w pełnych różnorodności formach. Leki mające te same substancje aktywne ubiera się w różne koszulki konkurencyjnych firm. Dlatego jeden i ten sam paracetamol potrafi mieć kilkadziesiąt różnych handlowych nazw. Leki te nie różnią się zupełnie niczym. 



To pozorne bogactwo kiedyś nas zabije. Zagubimy się w nim i przestaniemy poszukiwać prawdziwie nowych rzeczy, bo nie będziemy w stanie ich odróżnić od oszustw. Wszystko przez pozorne bogactwa form. Osiądziemy na laurach stopnia skomplikowania naszej rzeczywistości. Nie będziemy już bardziej rozwijali i komplikowali społeczeństwa, gdyż przytłoczy nas oszukańcza różnorodność.


Na każdym kroku widać jak niepotrzebnie tworzymy nowości, które są tymi samymi formami postawionymi tylko w nowych miejscach i otoczonymi nowymi opakowaniami. Ciągle się wzajemnie oszukujemy i to na globalną skalę. Wszystko w imię większego zysku firm, których produkty muszą się sprzedać. Mania kopiowania ogarnia wszystko.

Na dłuższą metę powoduje to straszliwe straty gospodarcze. Tak wielu kreatywnych ludzi mogłoby tworzyć i wymyślać naprawdę nowe i potrzebne rzeczy oraz technologie, jednak są oni skazani na upiększanie tego co już dawno opracowano i zoptymalizowano. Bardzo często też katastrofalnie udziwniamy to co wymyślono kiedyś bardzo dobrze, aby nadać temu pozory nowoczesności, osiągając jedynie powtarzanie się historii jako farsy.

Kreatywni ludzie spędzają setki godzin nad myśleniem jaką to nową formę opakowania wymyślić, dla produktu który zbyt dawno ukazał się na rynku. Cały ten czas jest tracony. Nie przynosi ludzkości niczego produktywnego i pozytywnego. Cała ta tytaniczna praca służy podtrzymywaniu naszych kompleksów dotyczących zmian i nowoczesności. Jest to tylko wyrafinowane oszustwo, tworzące zbędny szum informacyjny dla naszego mózgu. Wszystko po to aby człowiek był ciągle czymś zajęty i nie mógł skupić się na sobie oraz na prawdziwych problemach jakie go gnębią.

.
Nic dziwnego że w takiej rzeczywistości, ciągle nie mamy na nic czasu. Rzucamy się od jednej rozrywki do drugiej, nie mogąc się zatrzymać w nieustannym biegu ku uciekającej przyszłości. W takich warunkach nie możemy zdążyć zrealizować stawianych sobie celów. Niezrealizowane plany powodują frustrację i dalsze postępy naszej depresji.

Możemy jednak zmienić się wewnętrznie. Zmienić priorytety. Stać się świadomymi upływającego czasu. Wyłączyć telewizor jednak nie zupełnie, jak czynią to osoby zideologizowane, lecz wtedy gdy po prostu nie mamy co oglądać. Musimy nauczyć się odłączać od systemu społecznego, gdy tylko daje to nam siłę wewnętrzną. Upewnia nas że jesteśmy niezależnymi jednostkami, które mają wolność osobistą i mogą dążyć do spełnienia własnych marzeń i form. Tylko co jakiś czas sprawdzając poziom naszej niezależności możemy być jej do końca pewni.


Jeżeli nie nauczymy się patrzeć na siebie, wyciszyć i uspokoić, to świat dostrzeże nasz brak niezależności. Zauważy że jesteśmy słabi i wcześniej czy później zacznie naszą słabość wykorzystywać – jest to odwieczne prawo natury. Horror słabości. Skażemy się na własne życzenie na zniewolenie, ekonomiczne, społeczne i psychiczne.

Tylko zbiorowość odpowiedzialnych i wolnych jednostek może tworzyć szczęśliwe społeczeństwo. Nie ważny jest nasz poziom intelektualny i zdrowie. Chodzi tu wyłącznie o sposób myślenia o sobie. Okazywanie samemu sobie większego szacunku.

Zbiorowisko niewolników co najwyżej może być oswojone i wytresowane. Jeżeli nie obudzimy w nas naszej odrębności i wewnętrznej siły, to możemy osiągnąć spokój ostateczny, narzucony z zewnątrz przez tych, którzy mianują się Panami, władcami globalnych i pokornych stad.

Teraźniejszość jest naszym wyobrażeniem o swoich możliwościach skonfrontowanym z rzeczywistością. Nasze podejście do życia często jest jednak decydujące. Potęga rzeczywistości jest nadmiernie przeceniana. 


Wolnym nie jest człowiek piękny, zdrowy i bogaty, gdyż cechy te są potrzebne jedynie do popisywania się przed innymi członkami społeczeństwa, więc nie są one decydujące. Wolność zaczyna się od poczucia odrębności, wypracowywanego przez nas w wieku przedszkolnym, pierwszym jaki pamiętamy. Odrywamy się wtedy od dotychczasowej opieki i zaczynamy szukać przygód oraz poznawać świat na własną rękę. Jest to nasz pierwszy krok.

Kolejny etap przechodzimy natomiast w okresie nastoletnim, kiedy to nasza naturalna buntowniczość pomaga nam wypracować schemat barier ograniczających naszą życiową ekspresję i możliwości. Wiemy wtedy co nam wolno, a czego nie. 
Jeżeli chcesz aby coś było zrobione na pewno, to zakaż tego nastolatkowi. 
Jest to drugi krok.

Jeżeli na tym etapie w naszym wolnościowym rozwoju poprzestaniemy, to możemy skończyć jako poddani nowoczesnego systemu kontroli ludzi.
Do pełni wolności potrzebny jest jeszcze krok trzeci. Należy poznać samego siebie, poznać swoje wnętrze, dążenia i prawdziwą naturę. Dopiero wtedy możemy stawiać przed sobą cele, które określają nas samych i nie są narzucane przez modę, propagandę, czy programowanie społeczne.

Nie każdego stać jednak na podjęcie się przejścia przez trudności trzeciego etapu. Paraliżuje nas strach przed samym sobą. Przed tym co możemy się o sobie dowiedzieć i przed tym czego się wstydzimy. To dlatego boimy się nadmiernego spokoju w naszym życiu. Bo wtedy będziemy bardziej uwarunkowani do zajrzenia w najgłębsze zakamarki własnej duszy. Świat zewnętrzny przestanie nam w tym przeszkadzać. Przestanie zajmować nasze myśli. Niewielu jest gotowych znieść ten szczególny widok.

Dlatego właśnie wolność jest potrzebą zaledwie pięciu procent ludzi. Władza może więc ograniczać ją dowolnie, nie bojąc się nadmiernego oporu ogółu społeczeństwa. Potrzebą ogółu jest nadal bezpieczeństwo, które przejawia się w pragnieniu równości, zapewniającej równowagę. Gdy boimy się innych, to nie chcemy aby byli oni zbyt wyjątkowi i wewnętrznie silni.


Mam jednak nadzieję, że kiedyś ludzie przestaną zachowywać się jakby byli jeszcze na etapie kołyski i przestaną szukać w rządzie i kontroli społecznej bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo jest zależne zawsze od czynników obiektywnych i żaden polityk nie może być jego gwarantem. Jest ono poczuciem jednostki i tylko ona sama może je sobie zapewnić. Cała reszta wyobrażeń jest tylko złudzeniem. Wirtualnym światem, w którym ktoś lub coś opiekuje się wiecznie miliardami dorosłych, lecz psychicznie są oni jedynie grupą chodzących do pracy dzieci.

Istnieje tylko jedna metoda na zrzeczenie się odpowiedzialności za własne życie. Jest nią utrata odrębności, jako konsekwencja utraty pragnienia wolności. Dopóki jednak chcemy żyć i walczyć o swoje, jest przed nami wszystkimi nadzieja. 

Istnieje gdzieś bowiem sprawiedliwy świat, w którym każdy baran dostaje swoją zagrodę, a każdy wolny człowiek możliwość samorealizacji.  

1 komentarz:

  1. Bardzo ładny tekst, z którego przebija kluczowa pointa, nawiązująca do tytułu całego bloga: "Strach przed spokojem".

    Myślę, że piszesz tutaj właśnie o ludziach, którzy ograniczeni powszechnym i szeroko pojętym systemem - lękają się "odpocząć", "usiąść nad brzegiem rzeki" i spokojnie podumać - nad głębią samego siebie, wewnętrznym dnem.

    Czy jednak na pewno Twoja - zacna, nie przeczę - teza oddaje naturę całego człowieczeństwa? Nie wydaje Ci się, że jednak część z nas - woli swoją niepozorną, cichą zagrodę - od wolności i możliwości samorealizacji? A jeśli tak, to - czy to na pewno źle?

    Chciałbyś, aby wszyscy ludzie na świecie byli kreatywnymi wolnomyślicielami? Myślisz, że w takim przypadku - świat byłby szczęśliwszym i spokojniejszym miejscem? Nie jestem o tym przekonana...

    OdpowiedzUsuń