Potrzebujemy nieustannego napływu
bodźców, nie lubimy świętego spokoju, stagnacji i nudy. Jak tylko
ilość bodźców obniża się poniżej jakiegoś poziomu, wtedy
zaczynamy dostrzegać nasze wnętrze i nie zawsze potrafimy znieść
ten szczególny widok.
Dlatego zawsze większość stara się
poszukiwać nowości, nawet jeśli są to nowości tylko pozorne.
Wykonujemy zbyt wiele niepotrzebnych ruchów. Zmieniamy wystrój
mieszkania, znajomych czy pracę, aby tylko uciec od najważniejszych
pytań. Zaspokajamy umysł gdy poznajemy otoczenie które jest dla nas
obce, bo mózg jest wtedy tak zajęty, że nie dostrzega samego
siebie. W takich sytuacjach ponownie czujemy się jak dzieci,
zachwycone tajemnicą i niezrównanym bogactwem otaczającego świata.
Takie zachowanie powoduje ciągłe
mnożenie bytów ponad miarę. Żyjemy w wyimaginowanym świecie
różnorodności. To co typowe i znane, odrzucamy z definicji. Ciągle
szukamy odmiany i oryginalności.
Jest to tylko i wyłącznie ucieczka.
Tracimy na nią zbyt wiele energii i czasu. Nie potrafimy zatrzymać
się w pędzie za nowościami, a brak doznań i osiągnięć o które
się staramy powoduje u nas ciągły stres.
Świat nowych nazw, marek, pozornej
odmienności i bogactwa produktów, wszystko to przytłacza
niewprawione umysły. Gorzej jednak mają te inteligentniejsze. Te
które potrafią dostrzegać głębię i prawdziwą naturę kryjącą
się za pozornością ciągle są znudzone, bo dla nich nie ma już
prawie niczego nowego. Częściej też wpadają w depresję z powodu
zbyt głębokiego spokoju i rutyny, jaka wkrada się w życie.
Ludzie ciągle zastanawiają się jak
sprzedać produkt jako nowy. Pomimo braku prawdziwej inwencji
twórczej wmawia nam się, że inny kolor czy pojemność tworzy nową
lepszą funkcjonalność. Tworzy się tak zwane trendy i mody, kreuje
style. Wmawia się, że ubrania powinny być noszone tylko raz i
kupowane za każdym razem nowe. To wszystko jest jednym wielkim
marnotrawstwem.
Nawet papier toaletowy robi się teraz
w pełnych różnorodności formach. Leki mające te same substancje
aktywne ubiera się w różne koszulki konkurencyjnych firm. Dlatego
jeden i ten sam paracetamol potrafi mieć kilkadziesiąt różnych handlowych nazw. Leki te nie różnią się zupełnie niczym.
To pozorne bogactwo kiedyś nas zabije. Zagubimy się w nim i przestaniemy poszukiwać prawdziwie nowych rzeczy, bo nie będziemy w stanie ich odróżnić od oszustw. Wszystko przez pozorne bogactwa form. Osiądziemy na laurach stopnia skomplikowania naszej rzeczywistości. Nie będziemy już bardziej rozwijali i komplikowali społeczeństwa, gdyż przytłoczy nas oszukańcza różnorodność.
Na każdym kroku widać jak niepotrzebnie tworzymy nowości, które są tymi samymi formami postawionymi tylko w nowych miejscach i otoczonymi nowymi opakowaniami. Ciągle się wzajemnie oszukujemy i to na globalną skalę. Wszystko w imię większego zysku firm, których produkty muszą się sprzedać. Mania kopiowania ogarnia wszystko.
Na dłuższą metę powoduje to
straszliwe straty gospodarcze. Tak wielu kreatywnych ludzi mogłoby
tworzyć i wymyślać naprawdę nowe i potrzebne rzeczy oraz
technologie, jednak są oni skazani na upiększanie tego co już
dawno opracowano i zoptymalizowano. Bardzo często też
katastrofalnie udziwniamy to co wymyślono kiedyś bardzo dobrze, aby nadać temu pozory nowoczesności, osiągając jedynie powtarzanie się historii jako farsy.
Kreatywni ludzie spędzają setki
godzin nad myśleniem jaką to nową formę opakowania wymyślić,
dla produktu który zbyt dawno ukazał się na rynku. Cały ten czas
jest tracony. Nie przynosi ludzkości niczego produktywnego i
pozytywnego. Cała ta tytaniczna praca służy podtrzymywaniu naszych
kompleksów dotyczących zmian i nowoczesności. Jest to tylko
wyrafinowane oszustwo, tworzące zbędny szum informacyjny dla
naszego mózgu. Wszystko po to aby człowiek był ciągle czymś
zajęty i nie mógł skupić się na sobie oraz na prawdziwych
problemach jakie go gnębią.
.
Nic dziwnego że w takiej
rzeczywistości, ciągle nie mamy na nic czasu. Rzucamy się od
jednej rozrywki do drugiej, nie mogąc się zatrzymać w nieustannym
biegu ku uciekającej przyszłości. W takich warunkach nie możemy
zdążyć zrealizować stawianych sobie celów. Niezrealizowane plany
powodują frustrację i dalsze postępy naszej depresji.
Możemy jednak zmienić się
wewnętrznie. Zmienić priorytety. Stać się świadomymi
upływającego czasu. Wyłączyć telewizor jednak nie zupełnie, jak
czynią to osoby zideologizowane, lecz wtedy gdy po prostu nie mamy co
oglądać. Musimy nauczyć się odłączać od systemu społecznego,
gdy tylko daje to nam siłę wewnętrzną. Upewnia nas że jesteśmy
niezależnymi jednostkami, które mają wolność osobistą i mogą
dążyć do spełnienia własnych marzeń i form. Tylko co jakiś czas
sprawdzając poziom naszej niezależności możemy być jej do końca pewni.
Jeżeli nie nauczymy się patrzeć na
siebie, wyciszyć i uspokoić, to świat dostrzeże nasz brak
niezależności. Zauważy że jesteśmy słabi i wcześniej czy
później zacznie naszą słabość wykorzystywać – jest to
odwieczne prawo natury. Horror słabości. Skażemy się na własne życzenie na
zniewolenie, ekonomiczne, społeczne i psychiczne.
Tylko zbiorowość odpowiedzialnych i
wolnych jednostek może tworzyć szczęśliwe społeczeństwo. Nie
ważny jest nasz poziom intelektualny i zdrowie. Chodzi tu wyłącznie
o sposób myślenia o sobie. Okazywanie samemu sobie większego
szacunku.
Zbiorowisko niewolników co najwyżej
może być oswojone i wytresowane. Jeżeli nie obudzimy w nas naszej
odrębności i wewnętrznej siły, to możemy osiągnąć spokój
ostateczny, narzucony z zewnątrz przez tych, którzy mianują się Panami, władcami globalnych i pokornych stad.
Teraźniejszość jest naszym wyobrażeniem
o swoich możliwościach skonfrontowanym z rzeczywistością. Nasze
podejście do życia często jest jednak decydujące. Potęga
rzeczywistości jest nadmiernie przeceniana.
Wolnym nie jest człowiek piękny,
zdrowy i bogaty, gdyż cechy te są potrzebne jedynie do popisywania
się przed innymi członkami społeczeństwa, więc nie są one
decydujące. Wolność zaczyna się od poczucia odrębności,
wypracowywanego przez nas w wieku przedszkolnym, pierwszym jaki pamiętamy. Odrywamy się wtedy
od dotychczasowej opieki i zaczynamy szukać przygód oraz poznawać
świat na własną rękę. Jest to nasz pierwszy krok.
Kolejny etap przechodzimy natomiast w
okresie nastoletnim, kiedy to nasza naturalna buntowniczość pomaga
nam wypracować schemat barier ograniczających naszą życiową
ekspresję i możliwości. Wiemy wtedy co nam wolno, a czego nie.
Jeżeli chcesz aby coś było zrobione na pewno, to zakaż tego
nastolatkowi.
Jest to drugi krok.
Jeżeli na tym etapie w naszym
wolnościowym rozwoju poprzestaniemy, to możemy skończyć jako
poddani nowoczesnego systemu kontroli ludzi.
Do pełni wolności potrzebny jest
jeszcze krok trzeci. Należy poznać samego siebie, poznać swoje
wnętrze, dążenia i prawdziwą naturę. Dopiero wtedy możemy
stawiać przed sobą cele, które określają nas samych i nie są
narzucane przez modę, propagandę, czy programowanie społeczne.
Nie każdego stać jednak na podjęcie
się przejścia przez trudności trzeciego etapu. Paraliżuje nas
strach przed samym sobą. Przed tym co możemy się o sobie
dowiedzieć i przed tym czego się wstydzimy. To dlatego boimy się
nadmiernego spokoju w naszym życiu. Bo wtedy będziemy bardziej
uwarunkowani do zajrzenia w najgłębsze zakamarki własnej duszy.
Świat zewnętrzny przestanie nam w tym przeszkadzać. Przestanie
zajmować nasze myśli. Niewielu jest gotowych znieść ten szczególny widok.
Dlatego właśnie wolność jest
potrzebą zaledwie pięciu procent ludzi. Władza może więc
ograniczać ją dowolnie, nie bojąc się nadmiernego oporu ogółu
społeczeństwa. Potrzebą ogółu jest nadal bezpieczeństwo, które
przejawia się w pragnieniu równości, zapewniającej równowagę.
Gdy boimy się innych, to nie chcemy aby byli oni zbyt wyjątkowi i wewnętrznie silni.
Mam jednak nadzieję, że kiedyś
ludzie przestaną zachowywać się jakby byli jeszcze na etapie
kołyski i przestaną szukać w rządzie i kontroli społecznej
bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo jest zależne zawsze od czynników
obiektywnych i żaden polityk nie może być jego gwarantem. Jest ono
poczuciem jednostki i tylko ona sama może je sobie zapewnić. Cała
reszta wyobrażeń jest tylko złudzeniem. Wirtualnym światem, w
którym ktoś lub coś opiekuje się wiecznie miliardami
dorosłych, lecz psychicznie są oni jedynie grupą chodzących do
pracy dzieci.
Istnieje tylko jedna metoda na
zrzeczenie się odpowiedzialności za własne życie. Jest nią
utrata odrębności, jako konsekwencja utraty pragnienia wolności.
Dopóki jednak chcemy żyć i walczyć o swoje, jest przed nami
wszystkimi nadzieja.
Istnieje gdzieś bowiem sprawiedliwy świat, w
którym każdy baran dostaje swoją zagrodę, a każdy wolny człowiek
możliwość samorealizacji.
Bardzo ładny tekst, z którego przebija kluczowa pointa, nawiązująca do tytułu całego bloga: "Strach przed spokojem".
OdpowiedzUsuńMyślę, że piszesz tutaj właśnie o ludziach, którzy ograniczeni powszechnym i szeroko pojętym systemem - lękają się "odpocząć", "usiąść nad brzegiem rzeki" i spokojnie podumać - nad głębią samego siebie, wewnętrznym dnem.
Czy jednak na pewno Twoja - zacna, nie przeczę - teza oddaje naturę całego człowieczeństwa? Nie wydaje Ci się, że jednak część z nas - woli swoją niepozorną, cichą zagrodę - od wolności i możliwości samorealizacji? A jeśli tak, to - czy to na pewno źle?
Chciałbyś, aby wszyscy ludzie na świecie byli kreatywnymi wolnomyślicielami? Myślisz, że w takim przypadku - świat byłby szczęśliwszym i spokojniejszym miejscem? Nie jestem o tym przekonana...