wtorek, 15 maja 2012

Ewolucja cyfrosfery



Ludzkość chcąc mieć największe szanse na przetrwanie, powinna kierować się rozumnymi zasadami. 
Tak głoszą wielcy myśliciele i architekci wielu systemów społecznych, 
ale dlaczego?

Być może wystarczy powrót do natury, wejście na drzewa, kierowanie się z powrotem instynktem, który jest wynikiem ewolucji, która zapewniła cztery miliardy lat istnienia życia na Ziemi. Być może wystarczy powrócić do metod sprawdzonych.

Ewolucyjny postęp genetyczny jest oczywiście sprawdzoną metodą walki życia o przetrwanie, jednak jak można dowiedzieć się z geologicznej historii – ewolucja ma w zwyczaju eksterminować wiele gatunków, aby umożliwić dalsze trwanie życia jako całości.

To zagraża naszemu istnieniu, ponieważ ewolucja będąc bezrozumnym i nieświadomym procesem po prostu nie wie, że ma nas traktować w sposób wyjątkowy.



Tym samym jeśli uznamy się za gatunek wybrany, to jednocześnie musimy zacząć walczyć z procesami ewolucyjnymi i to w tradycyjnym biologicznym ich rozumieniu.

Możemy uznawać się za gatunek wyjątkowy z wielu powodów. Najgłupszy w swojej inteligencji. Najinteligentniejszy z głupich albo uduchowiony. 
Jakie by one nie były musimy uznać naszą wyjątkowość choćby z racji faktu, że jesteśmy pierwszym inteligentnym gatunkiem jaki stworzył cywilizację techniczną.

Przez to jesteśmy dużo więcej warci niż inne gatunki stworzone w wyniku chaosu ewolucyjnego w stosunku do ogólniejszych kryteriów. Większa wartość polega na możliwości stworzenia przez nas kolejnego i zarazem nowego procesu ewolucji. Ewolucji kultury, czyli zasad dążenia i postępowania jakimi będziemy się kierowali. To właśnie kultura, w której możemy wytworzyć, nasze zasady zbiorowego postępowania jest wyznacznikiem inteligencji. 

Z kolei posługiwanie się narzędziami i rozwiązywanie łamigłówek w postaci rozumienia związków przyczynowo skutkowych, to wcale nie rzadkość w świecie zwierząt.
Jednak zwierzęta nie posiadają jednej cechy – nie mogą być nigdy wyzwolone z okowów egoizmu. Nie potrafią z własnej woli robić czegoś wbrew ich własnemu interesowi. Nie potrafią być altruistami, a jeśli nimi są to kryją się za tym powody czysto biologiczne. Na przykład pomoc członkom stada pomaga w przetrwaniu własnych genów przekazywanych kolejnym pokoleniom.

Tym samym zwierzęta nigdy nie posiadają pełnej kontroli nad swoim postępowaniem. Z tego założenia wynika, że nigdy nie stworzą one złożonego systemu kulturowego opartego o prawa wedle, których będą postępować. Nie potrafią wytworzyć podstawy dla w ewolucyjny sposób rozwijającego się systemu wzajemnych zależności międzygatunkowych. Interesem zwierząt jest bowiem zawsze dobro ich gatunku.



Ewolucja zwierząt zawsze opiera się na z góry ustalonym schemacie. Kolonia mrówek w swojej złożoności przypomina system kulturowy jednak jest on niezmienny w czasie i nie odporny na zmiany zasad funkcjonowania. Zmiany następują w wyniku zastąpienia jednego gatunku mrówek przez drugi -  bardziej przystosowany, gdyż wewnątrzgatunkowe uczenie się na błędach, u mrówek nie występuje. Z założeń biologicznych wynika miejsce gatunku w hierarchii biologicznej, a poszczególnych osobników wewnątrz kolonijnej hierarchii społecznej. W przypadku ludzi natomiast istnieje pełna dowolność zmian pozycji społecznych - ograniczone kulturowo zaledwie. A zmiany w kulturze z kolei ogranicza jedynie wyobraźnia i prawa fizyki.

Skoro tak jakościowo różnimy się od zwierząt, poprzez możliwość kontroli nad instynktem, emocjami, czyli naszym biologicznie uwarunkowanym postępowaniem, to powinniśmy (bo tylko my możemy) wytyczyć kierunek użycia naszych szczególnych umiejętności.

Dzięki tego, że potrafimy stworzyć złożone społeczne struktury na podstawie prawa, wedle którego postępujemy oraz przywilejów jakie niektórym jednostkom przekazujemy – możemy proponować rozwiązania nowe – niespotykane w przyrodzie, unikalne.

To, co nazywamy wewnętrzną ewolucją człowieka, to tak naprawdę ewolucja możliwych kultur jakie jest on wstanie wytworzyć. Nie możemy natomiast nazwać ewolucją stopień logiczności naszego myślenia i postępowania, gdyż nie zmieniał się on wcale przez tysiące lat. 


Starożytni Grecy czy Rzymianie w swoich tekstach brzmią przecież jak współcześni ludzie, są tylko zanurzeni w innej rzeczywistości, a przez to zwracają uwagę na nieco inne pojęcia. Co prawda wnioski jakie wyciągamy z badania świata choćby dzięki artystom czy nauce są ciągle nowe. Na świat patrzymy z każdym wiekiem nieco szerzej. Jednak nie mamy przez to pojemniejszych umysłów, a odpowiedzi na jedne pytania generują nowe. Dlatego udział zrozumienia złożoności świata pozostaje niezmienny. Ciągle wydarzająca się wokół nas rzeczywistość jest tak samo relatywnie skomplikowana, gdyż komplikuje się ona z nami samymi. Wszystko to dzięki poszerzaniu możliwości upraszczania zjawisk.

Wszelako i szeroko rozumiana nauka dała ludzkości bardzo wiele, jednak nie posunęła pojedynczego człowieka ani o jeden krok do przodu. Nasze zrozumienie otaczającego nas świata wynika jedynie z powszechności sprzyjających czynników zewnętrznych, jak powszechny dostęp do informacji oraz brak potrzeby codziennego troszczenia się o byt. Tym samym, jedyny postęp jaki jest naszym udziałem, to wiedza na temat procesów kulturowych jakie jesteśmy wstanie wytworzyć. Przekłada się ona na zdolność tworzenia innych związków biologicznych – międzyludzkich. Z kolei nauka jest tylko wiedzą, know how, przedawniającą się informacją, suchą pamięciówką i nie może wiązać się z postępem człowieka, ponieważ do niego samego nie przystaje.



Definicja postępu jest związana z celem jaki na pewno możemy przypisać fenomenowi zwanemu życiem. Życie jest ukierunkowane na trwanie. To trwanie jest ciągle zagrożone przez nieustające w swoim chaosie czynniki zewnętrzne. Tym samym przetrwanie życia wiąże się z jego elastycznością, a więc odpornością na zmiany. Żeby taką odporność uzyskać, życie musiało opracować, czyli wybrać z multum możliwości w procesie ewolucyjnym, najlepsze metody na osiągnięcie tej elastyczności.

Z kolei podstawową i najskuteczniejszą metodą osiągnięcia elastyczności, a więc odporności na różniące się od siebie czynniki szkodliwe, jest wytworzenie życia różniącego się od siebie. To była podstawowa przyczyna dla której życie zaczęło powstawać w różniących się od siebie formach. Gdyby nie chaos szkodzących nam czynników rozpadu, każdy z nas byłby przejawem pierwotnej zupy – najpierwszej z form istnienia.

Różnorodne formy biologiczne oczywiście wykształciły się czysto przypadkowo. Nie przypadkowe natomiast były zestawy czynników zewnętrznych, które zadecydowały o tym jakie z form zasługują na przetrwanie. Nieprzypadkowe, bo rzeczywiste. Przypadkowość rzeczywistości jest bowiem złudzeniem, jest ona przecież wypadkową koniecznych, bo wymuszonych przez prawa fizyki procesów przebiegających w określony sposób. Tylko błędy wynikają z chaosu, a Wszechświat w swojej wspaniałości nie powinien być uważany po prostu za wielki błąd.


W stosunku do wolnej woli nie można tego powiedzieć, ale w odniesieniu do procesu ewolucji - wolność to uświadomiona konieczność.


Pod wpływem szkodliwych czynników zewnętrznych, formy życia kontynuowały interakcje. Po pewnym czasie to konkurencja pomiędzy gatunkami decydowała, które z nich przetrwają. Ewolucję z powodu praw fizyki, zastąpiła więc ewolucja z powodu konkurencji innych form życia. Od tego zamierzchłego czasu, epoki oddalonej od dzisiejszego dnia o miliardy lat, ewolucja biologiczna dalej ślepo małpuje sprawdzony model agresywności. Wykształca nowe formy niwelując wpływ praw Wszechświata, a jednocześnie naśladuje jego bezwzględność i agresywność. Gatunki biologiczne naśladują niszczący wpływ promieniowania, czy nadmiernego chłodu, tak aby w ogniu walki przetrwała lepsza, bo bardziej dostosowana do szkodliwych aktualiów forma życia.

Jest to niestety ewolucja wsobna, wykształca ona nie najlepsze, bo najodporniejsze z form, lecz takie które potrafią zwyciężać na arenie biologii. 


Błędem takiej drugiej wersji ewolucji "wsobnej" - jest człowiek. Nie jest on bowiem najsilniejszy. Nie jest najbardziej odporny na warunki tworzone przez prawa fizyki w naszym Wszechświecie. Jest on po prostu najlepiej przystosowany do wykorzystywania i wygrywania z innymi gatunkami, innymi formami życia na naszej planecie.

Bez tych form życia, bez otaczającej i chroniącej nasze słabe, wątłe i nieodporne ciała biosfery - jesteśmy nikim. W otwartym kosmosie przetrwamy kilkadziesiąt sekund. Bez warstwy ozonu i pary wodnej chroniącej przed utratą ciepła atmosferę, zamarzniemy w przeciągu kilku dni. 


Nasz umysł potrafiłby już dzisiaj wymyślić habitat, w którym przeżylibyśmy kilka miesięcy w kosmosie. Jednak do dzisiaj nie potrafiliśmy opracował w pełni niezależnego środowiska, które istniałoby w obiegu zamkniętym. Dlatego nasza egzystencja w kosmosie, poza ochroną biosfery, czyli pozostałych gatunków, skończy się na pewno śmiercią w przeciągu kilku lat, zaraz po wyczerpaniu się zapasów - powietrza, żywności, czy wody.

Jesteśmy więc nadal skazani na biologiczną ewolucję, nie wyzwoliliśmy się jeszcze dzięki naszemu umysłowi z jej okowów i podlegamy przez to jej prawom.



Podsumowując, ciągła zmiana formy jaką reprezentuje życie w powiązaniu ze zmiennymi fizycznymi warunkami wytworzyła proces zwany ewolucją. Gdy wystąpią mnogie formy istnienia tej samej informacji genetycznej posiadającej unikalną cechę zwaną potocznie życiem, to po czasie wystawiania ich na szkodliwe warunki, pewne słabsze formy stracą swoją strukturę rozpadając się na prostsze i już nieożywione składniki. Tym samym przeżyją lub jak kto woli zachowają swój stopień skomplikowania, te formy życia które są lepiej przystosowane do wytrwania w warunkach zewnętrznych. 


Dlatego człowiek jako gatunek nie jest traktowany ulgowo, czy wyjątkowo. Celem życia jest przetrwanie życia, a nie zachowanie przy życiu i w zdrowiu wybranego gatunku - człowieka. Nie oglądanie się na dobro poszczególnych gatunków, to główna przyczyna dla której takie sukcesy do dziś odnosi biologiczna ewolucja.



Co więcej, życie jako forma skomplikowana jest poddawana procesowi entropii, czyli zwiększania nieuporządkowania wewnątrz złożonego systemu. Entropia Wszechświata rośnie w każdym z procesów, dlatego tworzenie form życia wymagające pozyskania energii - zwiększa ją. Innymi słowy, stworzenie jednej skomplikowanej formy wymaga zmniejszenia skomplikowania większej liczby cząstek materii. 
Rozwój życia jest więc dla Wszechświata procesem destrukcyjnym.

Życie w obecnej definicji i znaczeniu nie jest synonimem jakiejkolwiek formy zgrupowania materii, która powstaje we Wszechświecie, lecz dotyczy unikatowego jej zlepka – takiego który w niezmienionym stanie kopiowany jest od zarania dziejów – a jest nim pojedynczy gen. Życie nie jest więc osobnikiem, czy gatunkiem, lecz genem.

Dlatego często zdarza się, że inne podobne formy życia mogą poświęcić swoje istnienie w danej postaci w imię uratowania chociaż jednego egzemplarza formy podlegającej kopiowaniu. Gen dba o swoje przetrwanie, poświęcając poszczególne osobniki. Kiedy radykalnie zmienia się środowisko poświęca także gatunki za pośrednictwem których jest chroniony, a w procesie rozmnażania kopiowany. Z tego też powodu świat biologiczny musi być pełen agresji i konkurencji. Poszczególne gatunki walczą o przywilej przekazywania genu. Niektóre kopie genu (osobniki) muszą być w tym procesie poświęcone tak, aby chociaż jedna kopia genu mogła przetrwać i dalej się replikować. To jest biologicznie rozumiane poświęcenie dla wyższych celów.



Z kolei jeżeli poszerzymy definicję życia odchodząc od tyranii i definicji genu. 


Jeśli nie określimy życiem zaledwie genu, lecz te cząstki, które przekroczyły pewien stopień skomplikowania i replikują pewne swoje części, to musimy przyjąć, że celem życia, przetrwaniem życia, jest utrzymanie stopnia tego skomplikowania powyżej krytycznego poziomu. Przynajmniej przez jedną grupę cząstek.
Cząstki te nie muszą być materialne. Wystarczy że będą powielalne.
To prowadzi to bardzo zaskakującego wniosku, że życie nie musi mieć formy biologicznej, wystarczy że będzie miało złożoną formę cyfrową - a w związku z tym kulturową.

Badanie bardziej skomplikowanych postaci życia włącznie z ludźmi, pozwoliło więc na dodanie do zakresu form zwanych życiem, wyjątkowo złożonych systemów kulturowych i społecznych.



Jeżeli więc druga z definicji życia jest poprawna, 
to jesteśmy na skraju nowej ery. 

Wkrótce dojdzie do pełnowymiarowej ewolucji systemów społecznych, jako szybszej, a więc nadrzędnej wobec ewolucji gatunków biologicznych. 


Będziemy świadkami walki kultur o przetrwanie i zażartej konkurencji pomiędzy nimi, tak aby gen nowej ery – człowiek wyznający dane wartości, zawsze przynajmniej w jednej z form mógł przetrwać i dalej się replikować. 


Czekają nas wojny memów, czyli podstaw systemu kulturowego. Człowiek będzie tylko naczyniem dla nich - powłoką w rywalizacji o prymat tworzącego się systemu scalającego bio- i technosferę. 
Produkt końcowy tej fuzji - cyfrosfera, pochłonie aspiracje wszystkich niższych systemów wyznaczania pożądanych wartości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz