Ludzkość chcąc mieć największe
szanse na przetrwanie, powinna kierować się rozumnymi zasadami.
Tak
głoszą wielcy myśliciele i architekci wielu systemów społecznych,
ale dlaczego?
ale dlaczego?
Być może wystarczy powrót do
natury, wejście na drzewa, kierowanie się z powrotem instynktem,
który jest wynikiem ewolucji, która zapewniła cztery miliardy lat
istnienia życia na Ziemi. Być może wystarczy powrócić do metod
sprawdzonych.
Ewolucyjny postęp genetyczny jest
oczywiście sprawdzoną metodą walki życia o przetrwanie, jednak
jak można dowiedzieć się z geologicznej historii – ewolucja ma w
zwyczaju eksterminować wiele gatunków, aby umożliwić dalsze
trwanie życia jako całości.
To zagraża naszemu istnieniu,
ponieważ ewolucja będąc bezrozumnym i nieświadomym procesem po
prostu nie wie, że ma nas traktować w sposób wyjątkowy.
Tym samym jeśli uznamy się za
gatunek wybrany, to jednocześnie musimy zacząć walczyć z
procesami ewolucyjnymi i to w tradycyjnym biologicznym ich rozumieniu.
Możemy uznawać się za gatunek
wyjątkowy z wielu powodów. Najgłupszy w swojej inteligencji.
Najinteligentniejszy z głupich albo uduchowiony.
Jakie by one nie były musimy uznać naszą wyjątkowość choćby z racji faktu,
że jesteśmy pierwszym inteligentnym gatunkiem jaki stworzył
cywilizację techniczną.
Przez to jesteśmy dużo więcej warci
niż inne gatunki stworzone w wyniku chaosu ewolucyjnego w stosunku do ogólniejszych kryteriów. Większa
wartość polega na możliwości stworzenia przez nas kolejnego i zarazem nowego procesu ewolucji. Ewolucji kultury, czyli zasad dążenia i postępowania jakimi będziemy się
kierowali. To właśnie kultura, w której możemy wytworzyć, nasze
zasady zbiorowego postępowania jest wyznacznikiem inteligencji.
Z kolei posługiwanie się narzędziami i rozwiązywanie łamigłówek w
postaci rozumienia związków przyczynowo skutkowych, to wcale nie
rzadkość w świecie zwierząt.
Jednak zwierzęta nie posiadają
jednej cechy – nie mogą być nigdy wyzwolone z okowów egoizmu.
Nie potrafią z własnej woli robić czegoś wbrew ich własnemu
interesowi. Nie potrafią być altruistami, a jeśli nimi są to
kryją się za tym powody czysto biologiczne. Na przykład pomoc
członkom stada pomaga w przetrwaniu własnych genów przekazywanych
kolejnym pokoleniom.
Tym samym zwierzęta nigdy nie
posiadają pełnej kontroli nad swoim postępowaniem. Z tego
założenia wynika, że nigdy nie stworzą one złożonego systemu
kulturowego opartego o prawa wedle, których będą postępować. Nie
potrafią wytworzyć podstawy dla w ewolucyjny sposób rozwijającego się
systemu wzajemnych zależności międzygatunkowych. Interesem
zwierząt jest bowiem zawsze dobro ich gatunku.
Ewolucja zwierząt zawsze opiera się na z góry ustalonym schemacie. Kolonia mrówek w swojej złożoności przypomina system
kulturowy jednak jest on niezmienny w czasie i nie odporny na zmiany
zasad funkcjonowania. Zmiany następują w wyniku zastąpienia
jednego gatunku mrówek przez drugi - bardziej przystosowany, gdyż wewnątrzgatunkowe uczenie się na błędach, u mrówek nie występuje.
Z założeń biologicznych wynika miejsce gatunku w hierarchii
biologicznej, a poszczególnych osobników wewnątrz kolonijnej hierarchii
społecznej. W przypadku ludzi natomiast istnieje pełna dowolność
zmian pozycji społecznych - ograniczone kulturowo zaledwie. A zmiany w kulturze z kolei ogranicza jedynie wyobraźnia i
prawa fizyki.
Skoro tak jakościowo różnimy
się od zwierząt, poprzez możliwość kontroli nad instynktem,
emocjami, czyli naszym biologicznie uwarunkowanym postępowaniem, to
powinniśmy (bo tylko my możemy) wytyczyć kierunek użycia naszych
szczególnych umiejętności.
Dzięki tego, że potrafimy
stworzyć złożone społeczne struktury na podstawie prawa, wedle którego postępujemy oraz przywilejów jakie niektórym jednostkom
przekazujemy – możemy proponować rozwiązania nowe –
niespotykane w przyrodzie, unikalne.
To, co nazywamy wewnętrzną
ewolucją człowieka, to tak naprawdę ewolucja możliwych kultur
jakie jest on wstanie wytworzyć. Nie możemy natomiast nazwać
ewolucją stopień logiczności naszego myślenia i postępowania,
gdyż nie zmieniał się on wcale przez tysiące lat.
Starożytni Grecy czy Rzymianie w swoich tekstach brzmią przecież jak współcześni ludzie, są tylko zanurzeni w innej rzeczywistości, a przez to zwracają uwagę na nieco inne pojęcia. Co prawda wnioski jakie wyciągamy z badania świata choćby dzięki artystom czy nauce są ciągle nowe. Na świat patrzymy z każdym wiekiem nieco szerzej. Jednak nie mamy przez to pojemniejszych umysłów, a odpowiedzi na jedne pytania generują nowe. Dlatego udział zrozumienia złożoności świata pozostaje niezmienny. Ciągle wydarzająca się wokół nas rzeczywistość jest tak samo relatywnie skomplikowana, gdyż komplikuje się ona z nami samymi. Wszystko to dzięki poszerzaniu możliwości upraszczania zjawisk.
Starożytni Grecy czy Rzymianie w swoich tekstach brzmią przecież jak współcześni ludzie, są tylko zanurzeni w innej rzeczywistości, a przez to zwracają uwagę na nieco inne pojęcia. Co prawda wnioski jakie wyciągamy z badania świata choćby dzięki artystom czy nauce są ciągle nowe. Na świat patrzymy z każdym wiekiem nieco szerzej. Jednak nie mamy przez to pojemniejszych umysłów, a odpowiedzi na jedne pytania generują nowe. Dlatego udział zrozumienia złożoności świata pozostaje niezmienny. Ciągle wydarzająca się wokół nas rzeczywistość jest tak samo relatywnie skomplikowana, gdyż komplikuje się ona z nami samymi. Wszystko to dzięki poszerzaniu możliwości upraszczania zjawisk.
Wszelako i szeroko rozumiana nauka
dała ludzkości bardzo wiele, jednak nie posunęła pojedynczego
człowieka ani o jeden krok do przodu. Nasze zrozumienie otaczającego
nas świata wynika jedynie z powszechności sprzyjających czynników
zewnętrznych, jak powszechny dostęp do informacji oraz brak
potrzeby codziennego troszczenia się o byt. Tym samym, jedyny postęp
jaki jest naszym udziałem, to wiedza na temat procesów
kulturowych jakie jesteśmy wstanie wytworzyć. Przekłada się ona
na zdolność tworzenia innych związków biologicznych –
międzyludzkich. Z kolei nauka jest tylko wiedzą, know how,
przedawniającą się informacją, suchą pamięciówką i nie może
wiązać się z postępem człowieka, ponieważ do niego samego nie przystaje.
Definicja postępu jest związana
z celem jaki na pewno możemy przypisać fenomenowi zwanemu życiem.
Życie jest ukierunkowane na trwanie. To trwanie jest ciągle
zagrożone przez nieustające w swoim chaosie czynniki zewnętrzne.
Tym samym przetrwanie życia wiąże się z jego elastycznością, a
więc odpornością na zmiany. Żeby taką odporność uzyskać,
życie musiało opracować, czyli wybrać z multum możliwości w
procesie ewolucyjnym, najlepsze metody na osiągnięcie tej
elastyczności.
Z kolei podstawową i
najskuteczniejszą metodą osiągnięcia elastyczności, a więc
odporności na różniące się od siebie czynniki szkodliwe, jest wytworzenie życia różniącego się od siebie. To była
podstawowa przyczyna dla której życie zaczęło powstawać w
różniących się od siebie formach. Gdyby nie chaos szkodzących
nam czynników rozpadu, każdy z nas byłby przejawem pierwotnej zupy –
najpierwszej z form istnienia.
Różnorodne formy biologiczne
oczywiście wykształciły się czysto przypadkowo. Nie przypadkowe
natomiast były zestawy czynników zewnętrznych, które zadecydowały
o tym jakie z form zasługują na przetrwanie. Nieprzypadkowe, bo
rzeczywiste. Przypadkowość rzeczywistości jest bowiem złudzeniem,
jest ona przecież wypadkową koniecznych, bo wymuszonych przez prawa
fizyki procesów przebiegających w określony sposób. Tylko błędy
wynikają z chaosu, a Wszechświat w swojej wspaniałości nie
powinien być uważany po prostu za wielki błąd.
W stosunku do wolnej woli nie można tego powiedzieć, ale w odniesieniu do procesu ewolucji - wolność to uświadomiona konieczność.
W stosunku do wolnej woli nie można tego powiedzieć, ale w odniesieniu do procesu ewolucji - wolność to uświadomiona konieczność.
Jest to niestety ewolucja wsobna,
wykształca ona nie najlepsze, bo najodporniejsze z form, lecz takie
które potrafią zwyciężać na arenie biologii.
Błędem takiej drugiej wersji ewolucji "wsobnej" - jest człowiek. Nie jest on bowiem najsilniejszy. Nie jest najbardziej odporny na warunki tworzone przez prawa fizyki w naszym Wszechświecie. Jest on po prostu najlepiej przystosowany do wykorzystywania i wygrywania z innymi gatunkami, innymi formami życia na naszej planecie.
Błędem takiej drugiej wersji ewolucji "wsobnej" - jest człowiek. Nie jest on bowiem najsilniejszy. Nie jest najbardziej odporny na warunki tworzone przez prawa fizyki w naszym Wszechświecie. Jest on po prostu najlepiej przystosowany do wykorzystywania i wygrywania z innymi gatunkami, innymi formami życia na naszej planecie.
Bez tych form życia, bez
otaczającej i chroniącej nasze słabe, wątłe i nieodporne ciała
biosfery - jesteśmy nikim. W otwartym kosmosie przetrwamy
kilkadziesiąt sekund. Bez warstwy ozonu i pary wodnej chroniącej
przed utratą ciepła atmosferę, zamarzniemy w przeciągu kilku dni.
Nasz umysł potrafiłby już dzisiaj wymyślić habitat, w którym przeżylibyśmy kilka miesięcy w kosmosie. Jednak do dzisiaj nie potrafiliśmy opracował w pełni niezależnego środowiska, które istniałoby w obiegu zamkniętym. Dlatego nasza egzystencja w kosmosie, poza ochroną biosfery, czyli pozostałych gatunków, skończy się na pewno śmiercią w przeciągu kilku lat, zaraz po wyczerpaniu się zapasów - powietrza, żywności, czy wody.
Nasz umysł potrafiłby już dzisiaj wymyślić habitat, w którym przeżylibyśmy kilka miesięcy w kosmosie. Jednak do dzisiaj nie potrafiliśmy opracował w pełni niezależnego środowiska, które istniałoby w obiegu zamkniętym. Dlatego nasza egzystencja w kosmosie, poza ochroną biosfery, czyli pozostałych gatunków, skończy się na pewno śmiercią w przeciągu kilku lat, zaraz po wyczerpaniu się zapasów - powietrza, żywności, czy wody.
Jesteśmy więc nadal skazani na
biologiczną ewolucję, nie wyzwoliliśmy się jeszcze dzięki
naszemu umysłowi z jej okowów i podlegamy przez to jej prawom.
Podsumowując, ciągła zmiana formy jaką
reprezentuje życie w powiązaniu ze zmiennymi fizycznymi warunkami
wytworzyła proces zwany ewolucją. Gdy wystąpią mnogie formy
istnienia tej samej informacji genetycznej posiadającej unikalną
cechę zwaną potocznie życiem, to po czasie wystawiania ich na
szkodliwe warunki, pewne słabsze formy stracą swoją strukturę rozpadając
się na prostsze i już nieożywione składniki. Tym samym przeżyją
lub jak kto woli zachowają swój stopień skomplikowania, te formy
życia które są lepiej przystosowane do wytrwania w warunkach
zewnętrznych.
Dlatego człowiek jako gatunek nie jest traktowany ulgowo, czy wyjątkowo. Celem życia jest przetrwanie życia, a nie zachowanie przy życiu i w zdrowiu wybranego gatunku - człowieka. Nie oglądanie się na dobro poszczególnych gatunków, to główna przyczyna dla której takie sukcesy do dziś odnosi biologiczna ewolucja.
Dlatego człowiek jako gatunek nie jest traktowany ulgowo, czy wyjątkowo. Celem życia jest przetrwanie życia, a nie zachowanie przy życiu i w zdrowiu wybranego gatunku - człowieka. Nie oglądanie się na dobro poszczególnych gatunków, to główna przyczyna dla której takie sukcesy do dziś odnosi biologiczna ewolucja.
Rozwój życia jest więc dla Wszechświata procesem destrukcyjnym.
Życie w obecnej definicji i znaczeniu nie jest synonimem jakiejkolwiek formy zgrupowania materii,
która powstaje we Wszechświecie, lecz dotyczy unikatowego jej zlepka – takiego który w niezmienionym stanie kopiowany jest od
zarania dziejów – a jest nim pojedynczy gen. Życie nie jest więc
osobnikiem, czy gatunkiem, lecz genem.
Dlatego często zdarza się, że
inne podobne formy życia mogą poświęcić swoje istnienie w danej
postaci w imię uratowania chociaż jednego egzemplarza formy podlegającej kopiowaniu. Gen dba o
swoje przetrwanie, poświęcając poszczególne osobniki. Kiedy
radykalnie zmienia się środowisko poświęca także gatunki za pośrednictwem których jest chroniony, a w procesie rozmnażania kopiowany. Z tego też powodu świat biologiczny musi być
pełen agresji i konkurencji. Poszczególne gatunki walczą o
przywilej przekazywania genu. Niektóre kopie genu (osobniki) muszą
być w tym procesie poświęcone tak, aby chociaż jedna kopia genu
mogła przetrwać i dalej się replikować. To jest biologicznie rozumiane poświęcenie dla wyższych celów.
Jeśli nie określimy życiem zaledwie genu, lecz te cząstki, które przekroczyły pewien stopień skomplikowania i replikują pewne swoje części, to musimy przyjąć, że celem życia, przetrwaniem życia, jest utrzymanie stopnia tego skomplikowania powyżej krytycznego poziomu. Przynajmniej przez jedną grupę cząstek.
Cząstki te nie muszą być materialne. Wystarczy że będą powielalne.
To prowadzi to bardzo zaskakującego wniosku, że życie nie musi mieć formy biologicznej, wystarczy że będzie miało złożoną formę cyfrową - a w związku z tym kulturową.
Badanie bardziej skomplikowanych
postaci życia włącznie z ludźmi, pozwoliło więc na dodanie do zakresu form zwanych życiem, wyjątkowo złożonych systemów
kulturowych i społecznych.
Jeżeli więc druga z
definicji życia jest poprawna,
to jesteśmy na skraju nowej ery.
Wkrótce dojdzie do pełnowymiarowej ewolucji systemów społecznych, jako szybszej, a więc nadrzędnej wobec ewolucji gatunków biologicznych.
Będziemy świadkami walki kultur o przetrwanie i zażartej konkurencji pomiędzy nimi, tak aby gen nowej ery – człowiek wyznający dane wartości, zawsze przynajmniej w jednej z form mógł przetrwać i dalej się replikować.
Czekają nas wojny memów, czyli podstaw systemu kulturowego. Człowiek będzie tylko naczyniem dla nich - powłoką w rywalizacji o prymat tworzącego się systemu scalającego bio- i technosferę.
Produkt końcowy tej fuzji - cyfrosfera, pochłonie aspiracje wszystkich niższych systemów wyznaczania pożądanych wartości.
Będziemy świadkami walki kultur o przetrwanie i zażartej konkurencji pomiędzy nimi, tak aby gen nowej ery – człowiek wyznający dane wartości, zawsze przynajmniej w jednej z form mógł przetrwać i dalej się replikować.
Czekają nas wojny memów, czyli podstaw systemu kulturowego. Człowiek będzie tylko naczyniem dla nich - powłoką w rywalizacji o prymat tworzącego się systemu scalającego bio- i technosferę.
Produkt końcowy tej fuzji - cyfrosfera, pochłonie aspiracje wszystkich niższych systemów wyznaczania pożądanych wartości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz