Głupota jest doskonałością. Jest pełnią
niezrozumienia procesów i bytów, które rozgrywają się na tym
padole łez i goryczy. Głupota niezłomna jest, uczynna jest,
niereformowalna jest. Głupota prawdziwa jest i szczera, bo wszystko
co robi jest bezpośrednim odzwierciedleniem jej przekonań.
Nieskomplikowanie jest zaletą, prostota trwać będzie
dłużej, niż najtrwalsza i najpiękniejsza ze skomplikowanych form.
W prostocie łatwo jest uzyskać piękno. Niskim nakładem energii,
osiąga się absolut.
Niezrozumienie głupoty spotykamy na każdym kroku.
Uprzedzenie do głupoty paraliżuje umysły wielkich tego świata.
Wszystko to zupełnie niepotrzebnie, bo z niezrozumienia wynika
potrzeba badania Wszechświata – ganienie głupoty, jest więc
formą wyżywania się bezbronnych źródłach naszego działania i
naszej wielkości.
Niezrozumienie jej formy, dotyka nas codziennie. Każdemu
obce są jej osiągnięcia, bo nie każdy rozumie z czego zrodzona
jest jego własna mądrość.
Głupota nie jest nam potrzebna jedynie do kontrastu. Do
wywyższania się na tle jej miałkości i prostoty. Ona jest nam
potrzebna, żeby chronić najważniejsze osiągnięcia naszego umysłu
przed błędami. Tylko dzięki potędze jej nieustających prób
upraszczania tego co zawiłe, tylko na tle jej prób burzenia tego co
chwiejne, dzieła naszej psyche opierać się będą bardzo długo
krytyce niepokornych i zadziwiać będą późniejsze pokolenia
ludzkości.
To nie nasza mądrość tworzy wielkie dzieła. Mądrość
mnoży tylko niezliczoną ilość bytów. To głupota wybiera
najlepsze z nich, najbardziej produktywne i w danych warunkach
właściwe.
Nie jest naszą zasługą kreatywność – wynika ona
bowiem wprost, z ruchów Browna naszych nieuspokojonych umysłów.
Naszą zasługą jest rozmowa z głupimi, którzy weryfikują naszą
mądrość i sprawdzają zdolności mądrości do zachowania
skromności – prawdziwego wyznacznika wielkości dzieła.
Gdzie ewolucją jest zdolność kreacji naszej mądrości,
tam doborem naturalnym, czyli prawdziwym odkrywcą są pytania i
działania głupich.
Prawdziwą wiedzą jest tworzenie systemów społecznych
i urządzeń, które w działaniu odporne są na głupich,
bezbronnych, niemyślących, zmęczonych. Nie jest sztuką stworzyć
działającą cywilizację intelektualistów, sztuką i dlatego
zajęło nam to tak wiele czasu, jest uodpornić ją na głupich jej
członków.
Bardzo łatwo jest postawić wyrocznię na szczycie
stada. Stado uczynić pokornym groźbami lub obietnicami. Taka
struktura sprawdza się w 99% przypadków. Jednak wcześniej czy
później nadchodzi dzień, w którym ślepe posłuszeństwo, wobec
nawet najbardziej mądrej i doświadczonej władzy, prowadzi do
zagłady. Gdzie wódz rozkaże tam wskoczą wszyscy, jak lemingi i
zatoną w odmętach głupoty – jednak to nie własna głupota ich
utopi, lecz tego kto zaprojektował taki system władzy.
Wcześniej czy później, centralne sterowanie,
posługiwanie się niezłomną logiką, mądrością i
doświadczeniem, komplikowanie form – zawodzi. Wtedy podczas czasu
klęsk i powodzi, przeżywają ci najgłupsi, ci najprostsi, ci
najpiękniejsi w najbardziej przetrwalnikowej z form.
Gdyby głupota nie była potrzebna, natura roiłaby się
jedynie od wielokomórkowych organizmów. Zamiast tego prawdziwymi
panami biosfery są bakterie i wirusy, najprostsze i najbardziej
niezależne z form.
Kiedy patrzymy na to, które z tworów biosfery nadal
nam zagrażają, wtedy przypomina nam się, że nadal potężniejsza
od człowieka jest prostota. Wcale nie najszybszy, największy,
najlepiej uzbrojony drapieżnik – tylko wirus. Który nie ma broni,
który nie ma kłów. On nie jest nawet zainteresowany wypowiadaniem
wojny naszemu organizmowi – on po prostu jest. Kiedy jest go
więcej, wtedy automatycznie przejmuje zbyt wiele substancji
odżywczych dla swojej kolonii, co kończy się śmiercią człowieka.
Wirus nie ma moralności, nie ma celu – on tylko
istnieje. Jego samo istnienie określa formę świata, decyduje o
życiu i śmierci nie tylko pojedynczego człowieka, lecz również
całych społeczności. Samo jego istnienie zagraża nam od pokoleń
– zagraża nam nasz brak mądrości, niezdolność porozumienia
się, współpracy z czymś tak prostym i małym. Przed jego
doskonałością pochylić się muszą najwięksi naukowcy świata,
których zbiorowy wysiłek nie jest w stanie nie tylko się mu
przeciwstawić, lecz choćby podjąć z nimi jakąkolwiek walkę.
Na wirusa nie ma lekarstwa. Wszelkie leki, wszelkie
antybiotyki, działają tylko na bakterie. Jedyne więc co potrafimy
zrobić, to dopomóc w nauce naszemu systemowi odpornościowemu,
podając mu osłabione wirusy zawczasu, podając mu zawczasu
szczepionkę. Kiedy wirusy wnikną do organizmu, żadna szczepionka
nie ma żadnego efektu, jedynie bardziej osłabia organizm – tylko
tyle potrafimy zdziałać przeciwko prostocie. Ostrzec nasz organizm
przed zagrożeniem.
Boimy się go, boimy się czegoś co tak łatwo opisać,
nazwać i zrozumieć. Boimy się wirusa, lecz nie jego samego, tylko
jego głupoty.
Głupoty przekonać nie sposób, głupoty nie można
zmanipulować. Cały zbędny bagaż naszych zachowań, specjalizacji
i umiejętności – blednie w porównaniu z wirusem, bo głupota
jego jest potężniejsza.
Kiedy boimy się czegoś nieokreślonego, zawiłego,
skomplikowanego, niezrozumiałego – wtedy możemy jeszcze próbować
to opisać, rozpracować, rozwikłać, zrozumieć, znaleźć słabe
punkty i pokonać.
Głupota opiera się naszym metodom radzenia sobie z
nieznanym. Głupota nie ma słabych punktów – jest absolutna.
Uniwersalnym prawem Wszechświata jest test – test
prawdziwości skomplikowania. Tylko idealnie pasujące do siebie
elementy, tylko prawdziwe powiązania pomiędzy nimi, opierają się
działaniu głupoty. Stąd wiemy, co jest powiązane z najgłębszą
formą struktury Wszechświata, dokładnie to, co jest
głupotoodporne.
Głupota ludzka jest systemem odpornościowym
społeczności. Sprawdza ona idee, szuka nowych dróg, czyni
niekonwencjonalne założenia, zawsze idzie po najmniej
skomplikowanej linii oporu. Brak pamięci wypróbowanych ścieżek
sprawia, że głupi sprawdzają wszystko po wielokroć, sprawdzają
wszystko dogłębnie. Nawet jeśli coś nie ustąpi za pierwszym
razem, to po jakimś czasie musi puścić, napór głupoty jest
bowiem niezmierzony. Głupocie opierają się tylko połączenia
doskonałe.
Nie mamy niczego równie wielkiego, równie twórczego w
naszym otoczeniu. Nie potrafimy niczego lepszego zaproponować. To na
głupocie opiera się nasz sukces i zdolność przetrwania. Wszystko
co udało nam się osiągnąć, wszystkie nasze dokonania, byłyby
bowiem tylko zgadywaniem, tylko błądzeniem we mgle, gdyby nie
głupota ludzka, która wypełniła wszystkie intelektualne luki i
pozwoliła odnaleźć ludzkości ścieżkę postępu.
Wszystkie nasze błędy, cała nasza nieznajomość,
wszystkie ofiary i niereformowani barbarzyńcy, których jest tak
wielu dzisiaj i których było wielu w przeszłości – wszyscy oni
byli potrzebni.
Cesarstwo Rzymskie nie było wielkie dlatego, bo trwało
tysiąc lat, lecz dlatego że przetrwało tak długo w otoczeniu
barbarzyńców. Tylko to co sprawdzone, jest prawdziwe. Reszta jest
bowiem tylko złudzeniem.
Na szczęście głupoty, szczepionki na fałszywych
proroków i niesprawdzalne teorie, mamy w dzisiejszych czasach
wystarczająco dużo. Głupota i głupi wypełzają w dobie Internetu
ze wszystkich zakamarków. Nie boją się mówić głośno swoich
tez, nie wstydzą się swojego istnienia i roli jaką spełniają w
globalnym społeczeństwie.
To dzięki nim dzisiaj tak szybko postępuje
globalizacja. To przez nich w ogóle nie potrafiących dostrzec, tych
subtelnych kulturowych różnic, wyrasta nam dzisiaj planetarna
kultura nowego wieku.
Głupota od zawsze robiła najtrudniejsze i najcięższe
z prac. To dzięki niej, mamy kanalizację i posprzątane ulice. To
dzięki niej wiemy, że tytuły i odznaczenia nie wyznaczają
mądrości, lecz zdolność do przekształcenia intelektu
w użyteczne dla głupiej większości działanie.
Społeczeństwo w swojej strukturze, funkcji i
przyszłych zamierzeniach, działa i opiera się przeciwnościom
tylko dzięki głupocie. Postęp bowiem przejawia się głównie w
minimalizacji, eliminowaniu zbędnych czynności i działań. Tylko
głupota skutecznie potrafi się tego postępu domagać, bo jest jej
najwięcej i na nic bardziej skomplikowanego nie są w stanie ci
ludzie przystać, bo tego nie rozumieją.
Każde chcące mieć przed sobą jakąś przyszłość
społeczeństwo, musi posiadać głupią większość, inaczej
potrafiłoby zaakceptować stan obecny, pogodzić się z nim; inaczej
nie posiadałoby wykluczonych, cierpiących i z własnej głupoty
pokaleczonych, inaczej nie posiadałoby powodu do poszerzania zakresu
swojego zrozumienia rzeczywistości, inaczej nie posiadałoby powodu
do zmian.
Jedynymi poszkodowanymi faktem istnienia głupoty są
artyści, zupełnie przez nią nierozumiani, całkowicie niesłusznie
przez nią opluwani, bez powodu przez nią potępiani. Artyści z
definicji nie robią niczego produktywnego, oni tworzą sztukę –
lukrowy nalot na pragmatycznej społecznej praktyczności. Nie
powinno się więc ich oceniać, nie powinno się przyrównywać ich
dzieł do procentów pomnażanych wskaźników PKB, nie powinno się
ze sztuki robić sztuki użytkowej, czegoś co jest kluczową częścią
systemu społecznego i dlatego warte jest pilnowania jej
praktyczności.
Głupotę od artystów należy izolować, inaczej obniża
się poziom artyzmu. Wybitne jednostki zmuszone uzasadniać swoje
dzieła, zmuszone czynić je użytecznymi, wycenianymi, wnoszącymi
coś do maszyny zbiorowego przetrwania jaką jest społeczeństwo,
tracą wiele sił i energii na ten bezcelowy proces. Z kolei głupota
uzasadniona w swoim istnieniu, podbechtana wypowiadaniem się i
przyzwoleniem na działanie w niezorganizowany sposób, traci swoją
energię atakując coś, co uważa za niepotrzebne, nie mające
sensu, a tym samym szkodliwe – nie rozumiejąc tego że sztuka jest
potrzebna.
W naszym organizmach większość form organizacji
komórek jest potrzebnych, jednak niektóre z nich świadczą o
urodzie, są więc czysto bezproduktywne, bo nadają naszemu ciału
uroku, który zupełnie nie czyni nas przez to bardziej odpornymi na
starające się skrócić nasz żywot otoczenie. Jednak na dłuższą
metę, gdy już nie chodzi o przetrwanie jednostki lecz gatunku,
nasza uroda określa zdolność przetrwania naszych genów, czegoś
więcej niż my sami.
Tak samo sztuka, chociaż społeczeństwu zupełnie nie
potrzebna do przeżycia, sprawia, że tworząca ją ludzkość jest
dużo ważniejsza. Sprawia, że jesteśmy czymś więcej niż tylko
zgęstkami komórek, workami wody, czymś więcej niż kolejnym
gatunkiem, brutalnie walczącym na Ziemi o przetrwanie. Sztuka,
artyzm, sprawia że człowiek może podejrzewać siebie o
wyjątkowość, o to iż jest kimś więcej niż tylko kolejną formą
życia.
Stąd też nasze wewnętrzne siły odpornościowe, nasze
głęboko uzasadnione w swoim istnieniu hordy tumanów, kretynów,
idiotek i prostaków, powinny zostać skierowane na inny cel. Powinny
zrozumieć, że ich zadanie weryfikowania pragmatyczności wszelkich
form istnienia, musi mieć pewne granice. Głupi powinny pozostawić
pewne bezproduktywne jakości w spokoju.
Jednak trzeba by wynaleźć wpierw lepszy sposób,
urzeczywistnienia tej wizji; ponieważ tłumaczenie głupiemu
czegokolwiek, oznaczałoby największą możliwą obrazę dla jego
naturalnej formy, oznaczałoby próbę odebrania głupiemu prawa do
istnienia.
Zamiast tego dajmy więc artyście prawo do emocji,
prawo do wkurzenia, pozwólmy mu walczyć i wybaczajmy mu zwątpienia
– atakuje go bowiem nieustannie, kolejna fala głupich, którzy
jemu też są potrzebni, bo dzięki nim ma pełne prawo do
cierpienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz