sobota, 28 kwietnia 2012

Pochwała głupoty



Głupota jest doskonałością. Jest pełnią niezrozumienia procesów i bytów, które rozgrywają się na tym padole łez i goryczy. Głupota niezłomna jest, uczynna jest, niereformowalna jest. Głupota prawdziwa jest i szczera, bo wszystko co robi jest bezpośrednim odzwierciedleniem jej przekonań.

Nieskomplikowanie jest zaletą, prostota trwać będzie dłużej, niż najtrwalsza i najpiękniejsza ze skomplikowanych form. W prostocie łatwo jest uzyskać piękno. Niskim nakładem energii, osiąga się absolut.

Niezrozumienie głupoty spotykamy na każdym kroku. Uprzedzenie do głupoty paraliżuje umysły wielkich tego świata. Wszystko to zupełnie niepotrzebnie, bo z niezrozumienia wynika potrzeba badania Wszechświata – ganienie głupoty, jest więc formą wyżywania się bezbronnych źródłach naszego działania i naszej wielkości.

Niezrozumienie jej formy, dotyka nas codziennie. Każdemu obce są jej osiągnięcia, bo nie każdy rozumie z czego zrodzona jest jego własna mądrość.


Głupota nie jest nam potrzebna jedynie do kontrastu. Do wywyższania się na tle jej miałkości i prostoty. Ona jest nam potrzebna, żeby chronić najważniejsze osiągnięcia naszego umysłu przed błędami. Tylko dzięki potędze jej nieustających prób upraszczania tego co zawiłe, tylko na tle jej prób burzenia tego co chwiejne, dzieła naszej psyche opierać się będą bardzo długo krytyce niepokornych i zadziwiać będą późniejsze pokolenia ludzkości.

To nie nasza mądrość tworzy wielkie dzieła. Mądrość mnoży tylko niezliczoną ilość bytów. To głupota wybiera najlepsze z nich, najbardziej produktywne i w danych warunkach właściwe.


Nie jest naszą zasługą kreatywność – wynika ona bowiem wprost, z ruchów Browna naszych nieuspokojonych umysłów. Naszą zasługą jest rozmowa z głupimi, którzy weryfikują naszą mądrość i sprawdzają zdolności mądrości do zachowania skromności – prawdziwego wyznacznika wielkości dzieła.

Gdzie ewolucją jest zdolność kreacji naszej mądrości, tam doborem naturalnym, czyli prawdziwym odkrywcą są pytania i działania głupich.

Prawdziwą wiedzą jest tworzenie systemów społecznych i urządzeń, które w działaniu odporne są na głupich, bezbronnych, niemyślących, zmęczonych. Nie jest sztuką stworzyć działającą cywilizację intelektualistów, sztuką i dlatego zajęło nam to tak wiele czasu, jest uodpornić ją na głupich jej członków.

Bardzo łatwo jest postawić wyrocznię na szczycie stada. Stado uczynić pokornym groźbami lub obietnicami. Taka struktura sprawdza się w 99% przypadków. Jednak wcześniej czy później nadchodzi dzień, w którym ślepe posłuszeństwo, wobec nawet najbardziej mądrej i doświadczonej władzy, prowadzi do zagłady. Gdzie wódz rozkaże tam wskoczą wszyscy, jak lemingi i zatoną w odmętach głupoty – jednak to nie własna głupota ich utopi, lecz tego kto zaprojektował taki system władzy.


Wcześniej czy później, centralne sterowanie, posługiwanie się niezłomną logiką, mądrością i doświadczeniem, komplikowanie form – zawodzi. Wtedy podczas czasu klęsk i powodzi, przeżywają ci najgłupsi, ci najprostsi, ci najpiękniejsi w najbardziej przetrwalnikowej z form.

Gdyby głupota nie była potrzebna, natura roiłaby się jedynie od wielokomórkowych organizmów. Zamiast tego prawdziwymi panami biosfery są bakterie i wirusy, najprostsze i najbardziej niezależne z form.

Kiedy patrzymy na to, które z tworów biosfery nadal nam zagrażają, wtedy przypomina nam się, że nadal potężniejsza od człowieka jest prostota. Wcale nie najszybszy, największy, najlepiej uzbrojony drapieżnik – tylko wirus. Który nie ma broni, który nie ma kłów. On nie jest nawet zainteresowany wypowiadaniem wojny naszemu organizmowi – on po prostu jest. Kiedy jest go więcej, wtedy automatycznie przejmuje zbyt wiele substancji odżywczych dla swojej kolonii, co kończy się śmiercią człowieka.

Wirus nie ma moralności, nie ma celu – on tylko istnieje. Jego samo istnienie określa formę świata, decyduje o życiu i śmierci nie tylko pojedynczego człowieka, lecz również całych społeczności. Samo jego istnienie zagraża nam od pokoleń – zagraża nam nasz brak mądrości, niezdolność porozumienia się, współpracy z czymś tak prostym i małym. Przed jego doskonałością pochylić się muszą najwięksi naukowcy świata, których zbiorowy wysiłek nie jest w stanie nie tylko się mu przeciwstawić, lecz choćby podjąć z nimi jakąkolwiek walkę.

Na wirusa nie ma lekarstwa. Wszelkie leki, wszelkie antybiotyki, działają tylko na bakterie. Jedyne więc co potrafimy zrobić, to dopomóc w nauce naszemu systemowi odpornościowemu, podając mu osłabione wirusy zawczasu, podając mu zawczasu szczepionkę. Kiedy wirusy wnikną do organizmu, żadna szczepionka nie ma żadnego efektu, jedynie bardziej osłabia organizm – tylko tyle potrafimy zdziałać przeciwko prostocie. Ostrzec nasz organizm przed zagrożeniem.

Boimy się go, boimy się czegoś co tak łatwo opisać, nazwać i zrozumieć. Boimy się wirusa, lecz nie jego samego, tylko jego głupoty.


Głupoty przekonać nie sposób, głupoty nie można zmanipulować. Cały zbędny bagaż naszych zachowań, specjalizacji i umiejętności – blednie w porównaniu z wirusem, bo głupota jego jest potężniejsza.

Kiedy boimy się czegoś nieokreślonego, zawiłego, skomplikowanego, niezrozumiałego – wtedy możemy jeszcze próbować to opisać, rozpracować, rozwikłać, zrozumieć, znaleźć słabe punkty i pokonać.

Głupota opiera się naszym metodom radzenia sobie z nieznanym. Głupota nie ma słabych punktów – jest absolutna.

Uniwersalnym prawem Wszechświata jest test – test prawdziwości skomplikowania. Tylko idealnie pasujące do siebie elementy, tylko prawdziwe powiązania pomiędzy nimi, opierają się działaniu głupoty. Stąd wiemy, co jest powiązane z najgłębszą formą struktury Wszechświata, dokładnie to, co jest głupotoodporne.

Głupota ludzka jest systemem odpornościowym społeczności. Sprawdza ona idee, szuka nowych dróg, czyni niekonwencjonalne założenia, zawsze idzie po najmniej skomplikowanej linii oporu. Brak pamięci wypróbowanych ścieżek sprawia, że głupi sprawdzają wszystko po wielokroć, sprawdzają wszystko dogłębnie. Nawet jeśli coś nie ustąpi za pierwszym razem, to po jakimś czasie musi puścić, napór głupoty jest bowiem niezmierzony. Głupocie opierają się tylko połączenia doskonałe.


Nie mamy niczego równie wielkiego, równie twórczego w naszym otoczeniu. Nie potrafimy niczego lepszego zaproponować. To na głupocie opiera się nasz sukces i zdolność przetrwania. Wszystko co udało nam się osiągnąć, wszystkie nasze dokonania, byłyby bowiem tylko zgadywaniem, tylko błądzeniem we mgle, gdyby nie głupota ludzka, która wypełniła wszystkie intelektualne luki i pozwoliła odnaleźć ludzkości ścieżkę postępu.

Wszystkie nasze błędy, cała nasza nieznajomość, wszystkie ofiary i niereformowani barbarzyńcy, których jest tak wielu dzisiaj i których było wielu w przeszłości – wszyscy oni byli potrzebni.

Cesarstwo Rzymskie nie było wielkie dlatego, bo trwało tysiąc lat, lecz dlatego że przetrwało tak długo w otoczeniu barbarzyńców. Tylko to co sprawdzone, jest prawdziwe. Reszta jest bowiem tylko złudzeniem.

Na szczęście głupoty, szczepionki na fałszywych proroków i niesprawdzalne teorie, mamy w dzisiejszych czasach wystarczająco dużo. Głupota i głupi wypełzają w dobie Internetu ze wszystkich zakamarków. Nie boją się mówić głośno swoich tez, nie wstydzą się swojego istnienia i roli jaką spełniają w globalnym społeczeństwie.

To dzięki nim dzisiaj tak szybko postępuje globalizacja. To przez nich w ogóle nie potrafiących dostrzec, tych subtelnych kulturowych różnic, wyrasta nam dzisiaj planetarna kultura nowego wieku.

Głupota od zawsze robiła najtrudniejsze i najcięższe z prac. To dzięki niej, mamy kanalizację i posprzątane ulice. To dzięki niej wiemy, że tytuły i odznaczenia nie wyznaczają mądrości, lecz zdolność do przekształcenia intelektu w użyteczne dla głupiej większości działanie.

Społeczeństwo w swojej strukturze, funkcji i przyszłych zamierzeniach, działa i opiera się przeciwnościom tylko dzięki głupocie. Postęp bowiem przejawia się głównie w minimalizacji, eliminowaniu zbędnych czynności i działań. Tylko głupota skutecznie potrafi się tego postępu domagać, bo jest jej najwięcej i na nic bardziej skomplikowanego nie są w stanie ci ludzie przystać, bo tego nie rozumieją.



Każde chcące mieć przed sobą jakąś przyszłość społeczeństwo, musi posiadać głupią większość, inaczej potrafiłoby zaakceptować stan obecny, pogodzić się z nim; inaczej nie posiadałoby wykluczonych, cierpiących i z własnej głupoty pokaleczonych, inaczej nie posiadałoby powodu do poszerzania zakresu swojego zrozumienia rzeczywistości, inaczej nie posiadałoby powodu do zmian.

Jedynymi poszkodowanymi faktem istnienia głupoty są artyści, zupełnie przez nią nierozumiani, całkowicie niesłusznie przez nią opluwani, bez powodu przez nią potępiani. Artyści z definicji nie robią niczego produktywnego, oni tworzą sztukę – lukrowy nalot na pragmatycznej społecznej praktyczności. Nie powinno się więc ich oceniać, nie powinno się przyrównywać ich dzieł do procentów pomnażanych wskaźników PKB, nie powinno się ze sztuki robić sztuki użytkowej, czegoś co jest kluczową częścią systemu społecznego i dlatego warte jest pilnowania jej praktyczności.

Głupotę od artystów należy izolować, inaczej obniża się poziom artyzmu. Wybitne jednostki zmuszone uzasadniać swoje dzieła, zmuszone czynić je użytecznymi, wycenianymi, wnoszącymi coś do maszyny zbiorowego przetrwania jaką jest społeczeństwo, tracą wiele sił i energii na ten bezcelowy proces. Z kolei głupota uzasadniona w swoim istnieniu, podbechtana wypowiadaniem się i przyzwoleniem na działanie w niezorganizowany sposób, traci swoją energię atakując coś, co uważa za niepotrzebne, nie mające sensu, a tym samym szkodliwe – nie rozumiejąc tego że sztuka jest potrzebna.

W naszym organizmach większość form organizacji komórek jest potrzebnych, jednak niektóre z nich świadczą o urodzie, są więc czysto bezproduktywne, bo nadają naszemu ciału uroku, który zupełnie nie czyni nas przez to bardziej odpornymi na starające się skrócić nasz żywot otoczenie. Jednak na dłuższą metę, gdy już nie chodzi o przetrwanie jednostki lecz gatunku, nasza uroda określa zdolność przetrwania naszych genów, czegoś więcej niż my sami.

Tak samo sztuka, chociaż społeczeństwu zupełnie nie potrzebna do przeżycia, sprawia, że tworząca ją ludzkość jest dużo ważniejsza. Sprawia, że jesteśmy czymś więcej niż tylko zgęstkami komórek, workami wody, czymś więcej niż kolejnym gatunkiem, brutalnie walczącym na Ziemi o przetrwanie. Sztuka, artyzm, sprawia że człowiek może podejrzewać siebie o wyjątkowość, o to iż jest kimś więcej niż tylko kolejną formą życia.

Stąd też nasze wewnętrzne siły odpornościowe, nasze głęboko uzasadnione w swoim istnieniu hordy tumanów, kretynów, idiotek i prostaków, powinny zostać skierowane na inny cel. Powinny zrozumieć, że ich zadanie weryfikowania pragmatyczności wszelkich form istnienia, musi mieć pewne granice. Głupi powinny pozostawić pewne bezproduktywne jakości w spokoju.

Jednak trzeba by wynaleźć wpierw lepszy sposób, urzeczywistnienia tej wizji; ponieważ tłumaczenie głupiemu czegokolwiek, oznaczałoby największą możliwą obrazę dla jego naturalnej formy, oznaczałoby próbę odebrania głupiemu prawa do istnienia.

Zamiast tego dajmy więc artyście prawo do emocji, prawo do wkurzenia, pozwólmy mu walczyć i wybaczajmy mu zwątpienia – atakuje go bowiem nieustannie, kolejna fala głupich, którzy jemu też są potrzebni, bo dzięki nim ma pełne prawo do cierpienia. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz